W ciągu roku ceny niektórych produktów w mniejszych sklepach wzrosły nawet o połowę. Dużo więcej płacimy za pieczywo, mleko podrożało o ponad 20 proc., zaś olej i masło już o 40-50 proc. To sprawia, że dotychczasowi klienci małych sklepów decydują się na zakupy w supermarketach lub dyskontach, które prześcigają się w różnego rodzaju promocjach lub akcjach, mających „hamować” inflację.
Wszędzie jest jednak drożej i ceny w sklepach wywołują wątpliwości, czy oficjalna inflacja nie jest wyższa niż podawane 12,7 proc. Co więcej, sytuacja na razie nie ulegnie poprawie, bo według najnowszych prognoz szczyt inflacji w Polsce ma przypaść najpóźniej na IV kwartał 2022 r. Poza wojną na Ukrainie negatywnie na ceny wpływa również susza, z którą z kolejny rok z rzędu borykają się polscy rolnicy.
– Jeśli wkrótce nie doczekamy się ciągłych, umiarkowanych opadów deszczu, plony będą mniejsze nawet o 20-30 procent – w zależności od regionu kraju, jakości gleby, stanu wegetacji roślin – ostrzega minister rolnictwa Henryk Kowalczyk.
Źródło: Rzeczpospolita