fbpx
piątek, 19 kwietnia, 2024
Strona głównaFelietonJacy ludzie pracują w sektorze publicznym?

Jacy ludzie pracują w sektorze publicznym?

Uczciwi, pracowici i inteligentni ludzie generalnie nie zostają pracownikami sektora publicznego. Są oczywiście wyjątki od tej reguły, o czym na końcu.

Jako pracowników sektora publicznego definiuję bardzo szeroki krąg ludzi, którzy są urzędnikami państwowymi czy samorządowymi, pracują w państwowych służbach, wymiarze sprawiedliwości, edukacji publicznej, ubezpieczeniach społecznych, państwowej i samorządowej kulturze oraz sporcie, po części w państwowej służbie zdrowia, ale także w państwowych i komunalnych spółkach. Rzadko który z nich pomyśli, że utrzymywany jest przez ciężko pracujących i płacących podatki przedsiębiorców. Pracowników sektora publicznego można podzielić na kilka grup. Niektórzy z nich równocześnie należą do kilku z niżej wymienionych kategorii.

Grupa pierwsza: osoby, dla których priorytetem nie są wysokie zarobki, ale święty spokój w pracy i bezproblemowy dostęp do osiągnięć socjalnych naszego socjalistycznego państwa. Chcą odbębnić osiem godzin za biurkiem i jakoś dociągnąć do emerytury. Zarobki niezbyt wysokie, ale skoro mąż zarabia więcej, to nie jest to jakiś większy problem. Osoba taka nie ma żadnych wygórowanych ambicji i wystarczy jej to, że ma pewny urlop bez specjalnego proszenia się u szefa, nie pracuje na zmiany, w nocy ani w weekendy, kilka razy w roku może iść na zwolnienie lekarskie bez konsekwencji zwolnienia, jak by to było w prywatnej firmie, dostanie dodatki na wczasy pod gruszą i kilkaset złotych w bonach na święta. Woli mniej zarabiać, ale mieć pewną posadę w przeciwieństwie do pracy w firmie prywatnej, gdzie można zostać stosunkowo łatwo zwolnionym.

Grupa druga: osoby, które szybko chcą dobrnąć do emerytury, a potem pracować dodatkowo i mieć dwie wypłaty – pracownicy służb. Jak informuje Zakład Emerytalno-Rentowy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, emerytura policyjna przysługuje funkcjonariuszowi, który w dniu zwolnienia z Policji posiada co najmniej 15-letni okres służby w: Policji, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Służbie Kontrwywiadu Wojskowego, Służbie Wywiadu Wojskowego, Centralnym Biurze Antykorupcyjnym, Straży Granicznej, Straży Marszałkowskiej, Służbie Ochrony Państwa, Państwowej Straży Pożarnej, Służbie Celnej, Służbie Celno-Skarbowej i Służbie Więziennej. Jak widzimy, katalog jest dość rozbudowany.

Grupa trzecia: lenie, dla których w pracy najważniejsza jest poranna kawka. O godz. 14:45 lub 15:45 wyłączają już swoje komputery i przestają odbierać telefony. O godz. 14:55 lub 15:55 stoją już z teczką przy drzwiach i wypatrują przez szparę, który pokój ruszy pierwszy do domu. O piątku mówią: „piąteczek, piątunio”. Ludzie ci najlepiej chcieliby pracować do godz. 13:00 w 4-dniowym tygodniu pracy. Niektóre urzędy są idealnym miejscem przetrwania dla takich ludzi. Takie akcje miały miejsce codziennie np. w Spółce Restrukturyzacji Kopalń, która wbrew nazwie żyje na koszt podatników i działa jak typowy zbiurokratyzowany urząd. Pracy tyle, że to, co tam się robi w dwa tygodnie, pracownikowi sektora prywatnego zajęłoby co najwyżej dwie godziny. To urzędnicy, którzy bardziej udają, że pracują. Nuda im niestraszna.

Grupa czwarta: nieuki, którzy dzięki politycznej protekcji chcą się dorobić na wysokich stanowiskach. Z braku wykształcenia, wiedzy i umiejętności w sektorze prywatnym nigdy by nie doszli do takich stanowisk i nie zarabialiby tyle. Chętnych do takiej pracy jest bardzo dużo; więcej niż stanowisk do obsadzenia, bo niskim kosztem i bez odpowiedzialności można się dorobić. Dlatego potrzebna była reforma Jerzego Buzka, która tworząc trzy szczeble samorządu terytorialnego, zwielokrotniła liczbę biurokratycznych posad, dlatego PO i PiS robią wszystko, by tych stanowisk było jak najwięcej – tworzone były i są nowe urzędy, fundusze, instytuty i agencje oraz wstrzymano prywatyzację, a nawet pod przykrywką repolonizacji rozpoczęto działania nacjonalizacyjne. Dlatego mamy do czynienia z ciągłą polityczną walką o konfitury pomiędzy władzą a opozycją, ale też wewnątrz aktualnej koalicji rządzącej, a nawet wewnątrz partii przewodniej.

Grupa piąta: cwaniacy, którzy chcą się nielegalnie wzbogacić na łapówkach przy przetargach, państwowych kontrolach, uznaniowych decyzjach urzędniczych, dotacjach unijnych i nieunijnych czy ustawianiu wyroków sądowych albo wprowadzając w życie decyzje na korzyść jakieś grupy lobbingowej czy mafii. Niedawno CBA doniosło, że „Delegatura Centralnego Biura Antykorupcyjnego w Warszawie pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Warszawie prowadzi śledztwo w sprawie przyjęcia korzyści majątkowej przez pracownika Okręgowej Inspekcji Pracy w Warszawie w związku z pełnioną funkcją publiczną (…) zatrzymany urzędnik brał udział w procederze korupcyjnym – w zamian za wręczone korzyści majątkowe lub osobiste przedsiębiorca mógł liczyć na przychylność urzędniczą w związku z prowadzonym postępowaniem w jego podmiocie”. Z kolei „w maju tego roku funkcjonariusze poznańskiej Delegatury CBA zatrzymali byłego Kierownika Działu Inwestycji i Remontów Oddziału Zakładu Gazowniczego w Gorzowie Wlkp. Polskiej Spółki Gazownictwa Sp. z o.o. [należy do Grupy Kapitałowej PGNiG]. Mężczyzna przyjął od ustalonych przedsiębiorców co najmniej 160 tys. zł przy okazji przeprowadzanych postępowań przetargowych przez spółkę w zamian za niedopuszczalne czynności preferencyjne polegające między innymi na: celowym wydłużaniu terminów składania ofert, przygotowywaniu kosztorysów na rzecz oferentów, zapewnieniu możliwości wykonania robót dodatkowych oraz innych czynności zapewniających uznanie wybranych ofert za najkorzystniejsze”.

Grupa szósta: hieny cmentarne, których celem jest gnębienie innych. To urzędnicy pracujący w różnych służbach, wydający zezwolenia i mający kompetencje do kontroli i karania innych, jak drogówka, straż miejska, administracja skarbowa, sanepid, inspekcja pracy, nadzór budowlany, inspekcja transportu drogowego, inspekcja ochrony środowiska, organy ochrony zabytków i wiele innych. Mają władzę nad innymi i z satysfakcją korzystają z tego przywileju. Niszczenie przyzwoitych obywateli wysokimi mandatami oraz karami finansowymi i doprowadzanie do bankructwa uczciwych przedsiębiorców, jak to było w przypadku choćby Romana Kluski, sprawia im radość i satysfakcję. Ostatnio przykładem ich działania była skandaliczna akcja uzbrojonych funkcjonariuszy służby celno-skarbowej w restauracji „Miasto” w Bielsku-Białej w Andrzejki. Właściciela lokalu narazili na straty, a klientów wprawili w przerażenie.

Grupa siódma: nieudacznicy życiowi, którzy nie nadają się do żadnej pracy i ostatecznie – często po znajomości – wylądowali w jakimś urzędzie gminnym czy w szkolnictwie. Szacuję, że do tej grupy przynależy ok. 90 proc. nauczycieli. Często tacy nauczyciele próbują wyrwać się ze szkoły, robiąc „karierę” w samorządzie gminnym zarówno jako radni, jak i jako urzędnicy ratusza. Rady miejskie pełne są nauczycieli i byłych nauczycieli.

Grupa ósma: być może jakaś znikoma liczba pracowników sektora publicznego szczerze lubi swoją pracę. Na pewno jest tak w przypadku zawodu nauczyciela. To są pasjonaci, którymi jest być może ok. 10 proc. pedagogów. Być może 5 proc. polityków czy samorządowców to ludzie uczciwi, pracowici z i dobrymi intencjami. Trudno mi natomiast wyobrazić sobie urzędnika, który z pasji pracuje w urzędzie pracy, sanepidzie czy w administracji skarbowej. Może mam zbyt ograniczoną wyobraźnię i w ten sposób krzywdzę tych ludzi?

Prawda jest taka, że zdecydowana większość ludzi nie lubi swojej pracy (także w sektorze prywatnym). Niestety z różnych powodów nie może lub nie chce jej zmienić: brakuje wykształcenia czy wiedzy, obawia się zmiany pracy, bo być może ta nowa będzie jeszcze gorsza czy uważa, że aktualna praca nie jest zbyt ciężka i wymagająca, więc jakoś dociągnie do emerytury. W ten sposób większość ludzi męczy się na swoim urzędniczym czy innym stanowisku pracy. Niejednokrotnie dobrze, że wykonują ją źle i wcale się nie przykładają, bo mogliby być większą zmorą dla przedsiębiorców i współobywateli.

Tomasz Cukiernik

Tomasz Cukiernik
Tomasz Cukiernik
Z wykształcenia prawnik i ekonomista, z wykonywanego zawodu – publicysta i wydawca, a z zamiłowania – podróżnik. Ukończył Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego oraz studia podyplomowe w Akademii Ekonomicznej w Katowicach. Jest autorem książek: Prawicowa koncepcja państwa – doktryna i praktyka (2004) – II wydanie pt. Wolnorynkowa koncepcja państwa (2020), Dziesięć lat w Unii. Bilans członkostwa (2005), Socjalizm według Unii (2017), Witajcie w cyrku (2019), Na antypodach wolności (2020), Michalkiewicz. Biografia (2021) oraz współautorem biografii Korwin. Ojciec polskich wolnościowców (2023) i 15 tomów podróżniczej serii Przez Świat. Aktualnie na stałe współpracuje m.in. z miesięcznikiem „Forum Polskiej Gospodarki” (i z serwisem FPG24.PL) oraz tygodnikiem „Do Rzeczy”.

INNE Z TEJ KATEGORII

Czasami i sceptycy mają rację

Wszystkie zjawiska, jakie obserwujemy w ramach gospodarki, są ze sobą połączone. Jak w jednym miejscu coś pchniemy, to w kilku innych wyleci. Problem z tym, że w przeciwieństwie do znanej metafory „naczyń połączonych”, w gospodarce skutki nie występują w tym samym czasie co przyczyna. I dlatego często nie ufamy niepopularnym prognozom.
5 MIN CZYTANIA

Markowanie polityki

Nie jest łatwo osiągnąć sukces, nie tylko w polityce, ale nawet w życiu. Bardzo często trzeba postępować niekonwencjonalnie, co w dawnych czasach nazywało się postępowaniem wbrew sumieniu. Dzisiaj już tak nie jest, bo dzisiaj, dzięki badaniom antropologicznym, już wiemy, że jak człowiek politykuje, to jego sumienie też politykuje, więc można mówić tylko o postępowaniu niekonwencjonalnym, a nie jakichś kompromisach z sumieniami.
5 MIN CZYTANIA

Kot w wózku. Nie mam z tym problemu, chyba że chodzi o politykę

Wyścig o ważny urząd nie powinien być wyścigiem obklejonych hasłami reklamowymi promocyjnych wózków. To przystoi w sklepie – też dlatego, że konsument i wyborca to dwie różne role.
5 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Etapy rozwoju Unii

Niektórzy zarzucają mi, że bez powodu nienawidzę Unii Europejskiej. Albo uważają, że nawet jeśli mam jakiś powód, to nie mam racji, bo przecież Unia jest taka wspaniała i chce wyłącznie naszego dobrobytu. To kompletna nieprawda.
5 MIN CZYTANIA

Sri Lanka nie tylko tuk tukiem

Podczas targów książki w Łodzi, na których odbyła się prapremiera mojej najnowszej książki „Dwadzieścia lat w Unii. Bilans członkostwa”, jedna z czytelniczek napomknęła, że planuje wyjazd na Sri Lankę. Odpowiedziałem, że właśnie cały styczeń przebywałem w tym kraju i co nieco wiem o wyspie. Kobieta spytała mnie, czy da się tam przeżyć za 20 dolarów. Spytałem, czy ma na myśli jeden dzień, ale po jej minie wywnioskowałem, że chyba myślała o znacznie dłuższym okresie czasu. Stwierdziłem, że jeden dzień jedna osoba może jakoś przeżyć za tę kwotę, ale na pewno nie cała rodzina przez miesiąc.
7 MIN CZYTANIA

Ludzie nie chcą mieszkać w wiatrakowym lesie [WYWIAD]

Wiatraki oznaczają dewastację terenu w obrębie wielu kilometrów, zabijają ptaki, a ludziom nie dają normalnie żyć – mówi Tomasz Berliński, mieszkaniec pięknych przyrodniczo terenów gminy Górowo Iławeckie, gdzie ma powstać elektrownia wiatrowa.
8 MIN CZYTANIA