fbpx
czwartek, 6 lutego, 2025
Strona głównaBiznesJak długo będziemy europejskim liderem w sektorze drobiarskim?

Jak długo będziemy europejskim liderem w sektorze drobiarskim?

Od 2014 roku polscy drobiarze dzierżą palmę pierwszeństwa na europejskim rynku. Nasze państwo, według danych Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, odpowiada za 17 proc. unijnej produkcji drobiarskiej. Od lat także chów kurcząt brojlerów, kaczek, czy gęsi należy do najbardziej intensywnych działów produkcji zwierzęcej w Polsce. Zapewnia to krajowemu sektorowi silną pozycję zarówno w Europie, jak i w wymiarze globalnym. Ale jak długo?

Rok 2020, podobnie do początku bieżącego roku, naznaczony został licznymi problemami, z którymi sektor drobiarski musiał się mierzyć. Ogniska grypy ptaków skutecznie ograniczały potencjał hodowli w wielu regionach kraju. Powracający jak widmo kłopot zbiegł się w czasie z rozwojem pandemii koronawirusa, która wywróciła do góry nogami handel międzynarodowy – szczególnie biorąc pod uwagę utrudnienia logistyczne powstałe przez zamknięcie wielu intratnych rynków pozaunijnych. Niemałym problemem okazało się także przedłużające się zamknięcie rynku HoReCa.

Problemy nie zahamowały jednak rozwoju sektora drobiarskiego w Polsce. Okazuje się bowiem, że w roku 2020 zakłady mięsne, które zatrudniają powyżej 50 pracowników, wyprodukowały o 4,8 proc. więcej mięsa drobiowego niż przed rokiem, podczas gdy w roku 2019 dynamika wzrostu wyniosła 1,9 proc.

Ile jeszcze wytrzyma branża?

Nie jest tajemnicą, że fatalny wpływ na sektor drobiarski mogą mieć decyzje podejmowane w ostatnim czasie przez Komisję Europejską. Unijni dygnitarze raz po raz ulegają presji aktywistów antyhodowlanych.

Inicjatywą, której najbardziej obawiają się drobiarze, jest potencjalne wprowadzenie zakazu utrzymywaniu zwierząt w systemie klatkowym. Mowa o milionach sztuk samego tylko drobiu. Na jego hodowców nałożona zostałaby konieczność przeprowadzenia szeregu niezwykle kosztownych inwestycji. To jednak nie koniec.

Komisja Europejska chce także zakazu przeprowadzania licznych zabiegów na zwierzętach. Mowa tu choćby o przycinaniu dziobów kur nieśnych, co może mieć fatalny wpływ na warunki utrzymywania zwierząt. W orbicie zainteresowań KE jest również wprowadzenie zakazu wykorzystywania antybiotyków w leczeniu zwierząt gospodarskich. Politycy domagają się też znacznego zwiększenia powierzchni, która przypadać miałaby na jedną sztukę drobiu.

Wszelkie te postulaty wpisują się wprost w strategię Europejskiego Zielonego Ładu. Sami hodowcy dopatrują się tu zamachu na polskie drobiarstwo, którego efektem ma być ograniczenie udziału Polaków w unijnym rynku. Konieczność przeprowadzenia wspólnotowych inwestycji spadnie tylko na największych producentów korzystających z systemów klatkowych. Co ciekawe, w naszym kraju ten typ chowu stanowi ponad 80 proc. ogółu, podczas gdy średnia unijna wynosi zaledwie 48 proc. To właśnie polscy rolnicy mieliby najdotkliwiej odczuć regulacje, których wprowadzenie ramię w ramię postulują unijny komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski i skrajnie lewicowa europoseł Sylwia Spurek.

Odwrotny efekt

Branża słusznie zauważa, że polscy drobiarze – nawet mimo usilnych prób ograniczenia znaczenia sektora w naszym kraju – łatwo się nie poddadzą i, jeśli zajdzie taka potrzeba, będą zwiększać powierzchnię gospodarstw tak, by dostosować się do unijnych wymogów.

Dążenia aktywistów i polityków, takie jak zakaz hodowli zwierząt w klatkach, wcale nie przełożą się na rozwój sektora tak zwanej „zrównoważonej produkcji rolnej”. Efekty będą zupełnie odwrotne, ponieważ – aby utrzymać obecną skalę produkcji – rolnicy będą musieli znacznie szerzej wykorzystać zasoby środowiskowe. Przełoży się to także na pogorszenie i tak napiętych relacji na linii rolnicy – nierolni mieszkańcy wsi. Mowa tu jednak nie tylko o szerszym wykorzystaniu przestrzeni, ale także zasobów wodnych czy paszowych.

Polskich rolników wspierają tu organizacje branżowe z kraju i spoza Polski – na czele z Copa-Cogeca, czyli największym związkiem rolniczym na Starym Kontynencie.

Co dalej?

Poza fatalnym kierunkiem obranym przez polityków problemem dla krajowych drobiarzy może okazać się szeroki globalny wybuch czwartej fali pandemii koronawirusa. Branża w Polsce silnie uzależniona jest od eksportu, na który przeznaczone jest nawet 80 proc. rodzimej produkcji, a kolejna fala pandemii znów zachwiać może wracającym do normalności systemem logistycznym. Rokrocznie jesienią spadają także ceny drobiu. Zmniejszenie rentowności gospodarstw wciąż potęgować będą również utrzymujące się od miesięcy wysokie ceny pasz.

Jacek Podgórski
Jacek Podgórski
Dyrektor Forum Rolnego Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Członek zespołu problemowego ds. ubezpieczeń społecznych oraz zespołu problemowego ds. międzynarodowych Rady Dialogu Społecznego. Były dyrektor Forum Podatkowo-Regulacyjnego w Departamencie Prawa i Legislacji ZPP. Wieloletni dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej. Autor licznych publikacji z zakresu funkcjonowania gospodarki rolnej Polski i Unii Europejskiej. Były dziennikarz i felietonista.

INNE Z TEJ KATEGORII

Strefa komfortu, czyli śmiertelna pułapka dla przedsiębiorcy [WYWIAD]

„Ceną wolności jest wieczna czujność” – ten cytat pasuje idealnie do naszych czasów, które – jak dla mnie – są bardziej niż przerażające. Mimo faktu, że z pewnością nie należę do osób strachliwych – mówi nam Krzysztof Oppenheim. Z naszym ekspertem finansowym, wieloletnim przedsiębiorcą znanym Czytelnikom naszego portalu autorem cyklu „Poradnik Oppenheima” rozmawiamy o śmiertlenej pułapce, jaką nie tylko dla ludzi biznesu jest pozostawanie w „strefie komfortu”.
10 MIN CZYTANIA

Branża noclegowa liczy długi i wypatruje gości

Rusza sezon dla turystycznych obiektów noclegowych. Bez wątpienia przedsiębiorcy oferujący zakwaterowanie liczą, że w nadchodzących miesiącach utrzyma się tendencja z zeszłego roku, gdy liczba turystów, którym udzielono noclegów wzrosła o blisko 6 proc.
5 MIN CZYTANIA

„Drapieżne koty” z Polski sprawdziły się na polu walki. Ukraińcy zwiększają zamówienia

Polskie wozy bojowe Oncilla, wyprodukowane przez firmę Mista ze Stalowej Woli, doskonale sprawdziły się na polu walki. Na froncie walczy już setka transporterów. Ukraińska armia zamówiła kolejną partię „drapieżnych kotów”.
2 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Jak uzdrowić krajową legislację?

W Polsce o procesie legislacyjnym trudno dziś mówić bez emocji. Złośliwie można by powiedzieć, że jest to wprawdzie proces, ale nie stanowienia prawa, tylko jego masowej produkcji. I to produkcji marnej jakości. Nie pozostaje to bez znaczenia dla biznesu, który o legislacji myśli z uzasadnioną trwogą.
6 MIN CZYTANIA

Obudzić z marazmu polski rynek pracy!

Polski rynek pracy w niedalekiej przyszłości będzie borykać się z niedoborem pracowników znacznie przewyższającym dzisiejsze, sygnalizowane przez przedsiębiorców, problemy. Wskaźniki demograficzne nie pozostawiają tu złudzeń. Pozostaje tu zatem pytanie – co robić?
5 MIN CZYTANIA

Polska powinna mieć swoją rakiję

Produkcja destylatów to element tradycji i kultury wielu regionów świata. Polska wcale nie jest tu białą plamą na mapie świata, ale od innych miejsc w samej choćby Unii Europejskiej odróżnia nas to, że wytwarzanie trunków o „słusznym” woltażu w domowych warunkach jest nad Wisłą po prostu nielegalne.
4 MIN CZYTANIA