Inflacja się zaostrza, ceny energii rosną i coraz więcej Europejczyków martwi się o przyszłość. Podczas gdy banki centralne odwróciły swoją politykę monetarną o 180 stopni (z bezprecedensową podwyżką stóp w przypadku Europejskiego Banku Centralnego), rządy opracowują plany pomocy i politykę fiskalną na czas kryzysu.

geralt/Pixabay

Wszystkie duże europejskie gospodarki w ostatnich tygodniach podjęły działania: od niemieckiego makro-pakietu pomocowego, który wzbudził obawy innych krajów, po obniżkę podatków ogłoszoną przez Wielką Brytanię, która wywołała turbulencje na rynkach i zmusiła Bank Anglii do interwencji. Oto jak poszczególne rządy reagują na kryzys energetyczny i inflacyjny:

Ambitny plan Niemiec

Niemiecki minister gospodarki Robert Habeck oraz minister finansów Christian Lindner w miniony czwartek (29 września) w Berlinie zaprezentowali potężny pakiet pomocowy, za pomocą którego rząd Olafa Scholza zamierza walczyć z inflacją i łagodzić niekontrolowane podwyżki cen energii. Przewidziane rozwiązania, wprowadzające m.in. limit cen na niebieskie paliwo mają kosztować –bagatela – 200 mld euro. Scholz powołał komisję ekspertów, która za dwa tygodnie ma przedstawić szczegóły niemieckiego parasola ochronnego.

Wstępna propozycja zakłada, że tak w przypadku energii elektrycznej, jak i gazu zostanie ustalona cena maksymalna dla tzw. zużycia podstawowego. Dodatkowo rząd zamierza wesprzeć importerów gazu, którzy z powodu odcięcia dostaw przez Moskwę stoją na skraju bankructwa.

W sierpniu Berlin obniżył stawkę podatku VAT na paliwo z 19 do 7 proc. Zasadniczo miała ona zrekompensować kontrowersyjną dopłatę do gazu, którą konsumenci mieli płacić od 1 października, a która finalnie została zniesiona. Zarządzający socjaldemokracją Scholz uruchomił już trzy pakiety pomocowe skierowane do grup szczególnie dotkniętych inflacją, np. emerytów, bezrobotnych czy studentów, które mają tej zimy pomóc im w pokryciu rachunków.

Francuska wojna z inflacją

Francja, z głęboko zakorzenioną tradycją interwencjonizmu, jak mało które państwo zmobilizowała się do powstrzymania wzrostu cen. Jak dotąd to się udaje. Francja, to gospodarka UE o najniższej inflacji, która według najnowszych danych Eurostatu wynosi 6,2 proc. Utrzymanie kontroli nad inflacją w dużej mierze było możliwe dzięki tzw. tarczy energetycznej, którą francuski rząd uruchomił pod koniec 2021 r. Tarcza ograniczyła wzrost cen energii elektrycznej do maksymalnie 4 proc. w 2022 r. i zamroziła cenę gazu. W 2023 r. zamrożony zostanie zarówno wzrost cen gazu, jak i energii elektrycznej – do 15 proc. Koszt tarczy energetycznej szacowany jest na 30 mld euro w tym roku, a według przedstawionego niedawno projektu budżetowego na 45 mld euro w roku 2023.

Inne środki walki ze wzrostem cen to obniżka ceny benzyny o 30 centów za litr (10 centów od listopada) oraz limit 3,5 proc. na rok na podwyżki czynszu. Istnieje również pomoc skierowana do najsłabszych grup społecznych, taka jak podniesienie dotacji socjalnych (również emerytur) o 4 proc. lub wypłata tzw. czeku energetycznego w wysokości od 100 do 200 euro, którą 12 mln najskromniejszych gospodarstw domowych otrzyma do końca roku.

Włochy obniżają składki

Włoski rząd, pod kierunkiem ustępującego premiera Mario Draghiego, zatwierdził latem pakiet nadzwyczajnych środków mających na celu złagodzenie skutków wysokiej inflacji, która we wrześniu wyniosła tam 9 proc. Pakiet, który będzie kosztował Włochów 17 mld euro, ma ochronić firmy i rodziny przed rosnącymi cenami energii. Łącznie włoski rząd zarezerwował aż 35 mld euro, aby złagodzić wpływ bardzo wysokich kosztów energii elektrycznej, gazu i benzyny.

Z przewidzianej kwoty aż 1200 mln trafi na zmniejszenie tzw. klina podatkowego, czyli różnicy między kosztami zatrudnienia ponoszonymi przez pracodawcę a tym, co otrzymuje pracownik. Składki pracowników zostaną obniżone o 2 proc., co nie jest realnym wzrostem płac, ale w praktyce oznaczać będzie efektywny wzrost wynagrodzeń otrzymywanych przez pracowników o rocznych dochodach do 35 tys. euro.

Rzym przedłużył też (do połowy października) 30-centową obniżkę na ceny paliw i zlikwidował tzw. opłaty systemowe, które stanowiły do 20 proc. rachunków za energię. Obniżył również – do 5 proc. – podatek VAT na metan do użytku domowego i przemysłowego.

Środki te mają charakter tymczasowy z terminem obowiązywania do końca grudnia. Oczekuje się, że nowo wybrany rząd w razie potrzeby przedłuży już wprowadzone rozwiązania.

Wielka Brytania chciała iść pod prąd

Nowa premier Wielkiej Brytanii Liz Truss odniosła latem zwycięstwo w walce o przywództwo Partii Konserwatywnej obiecując obniżkę podatków, do czego wszyscy eksperci pochodzili dość sceptycznie. Znaleźli się jednak tacy, który postanowili wskrzesić neoliberalną politykę z lat 80. XX w.

W celu pobudzenia gospodarki ospałej od ponad dekady, brytyjski minister finansów Kwasi Kwarteng, przedstawił 23 września br. największą w ciągu ostatnich 50 lat propozycję obniżenia podatków. Plan o wartości ponad 45 mld funtów obejmuje cofnięcie podwyżki składek na ubezpieczenie społeczne zatwierdzonej przez poprzedni rząd i przeznaczonej na sfinansowanie zniszczonej Narodowej Służby Zdrowia; anulowanie podwyżki podatku od osób prawnych z 19 do 25 proc. na 2023 r.; zniesienie 45-proc. podatku dochodowego od osób fizycznych dla najwyższych dochodów i wreszcie obniżenie podstawowej stawki podatku dochodowego z 20 do 19 proc.

Plan brytyjskiego Ministra Finansów spowodował panikę. Rynki natychmiast wyczuły, że oczekiwany poziom zadłużenia, przy niekontrolowanej inflacji (9,9 proc.) i rosnących stopach procentowych jest nie do utrzymania. Wartość funta spadła do najgorszego poziomu od prawie 40 lat, giełda oszalała, a koszty obsługi długu drastycznie podskoczyły. Interweniować musiał angielski Bank Centralny – i to parę tygodni po tym, jak ogłosił zakończenie polityki luzowania ilościowego. Aktualnie brytyjski rząd podejmuje nieudane próby wycofania się z zaproponowanych zmian, np. ze zniesienia podatku dla najbogatszych. Na ten moment konkretne plany Downing Street na czas kryzysu nie są znane.

Hiszpania też walczy

Hiszpania ogłosiła tymczasowe opodatkowanie banków i firm energetycznych, wprowadziła ulgi podatkowe na paliwo i energię elektryczną, a także zmiany w podatku dochodowym od osób fizycznych i firm.

Holandia chce zwiększyć siłę nabywczą

Inflacja we wrześniu w Holandii wyniosła 17,1 proc., czyli najwięcej od czasów II wojny światowej. Holenderski rząd zarezerwował około 5,4 mld euro z budżetu na 2023 r. na sfinansowanie działań mających na celu złagodzenie rachunków za gaz i energię elektryczną gospodarstw domowych o niskich i średnich dochodach i uzgodnił z firmami energetycznymi maksymalną cenę od listopada.

Rząd szacuje, że zniżka, jaką przeciętne gospodarstwo domowe otrzyma na rachunkach za energię dzięki porozumieniu zawartemu z firmami energetycznymi, wyniesie około 2280 euro rocznie. Oznacza to, że przeciętne gospodarstwo domowe za gaz i energię elektryczną będzie płacić około 290 euro miesięcznie. Dostawcy otrzymują rekompensatę za różnicę między ceną maksymalną ustaloną przez rząd a ceną rynkową. Ponadto w przyszłym roku o 10 proc. ma wzrosnąć płaca minimalna i emerytury. Niższy podatek dochodowy zapłacą też osoby mieszczące się w pierwszym progu. W 2023 r. stawka pierwszego progu podatku dochodowego zostanie obniżona z 37,07 do 36,93 proc. Natomiast sam próg zwiększony zostanie z 69 398 do 73 031 euro.

Poprzedni artykułAzjatyckie filmy zarobiły w ostatni weekend więcej niż hollywoodzkie
Następny artykułFabryki zbrojeniowe inwestują na potęgę