Trzy niemieckie reaktory, które nadal działały, zostały wyłączone o północy w nocy z soboty na niedzielę, co oznacza wyjście Niemiec z 60-letniej ery nuklearnej. Reaktory przyczyniały się do wytwarzania energii stanowiącej ok. 5 proc. miksu energetycznego, w którym odnawialne źródła energii stanowią około 60 proc., a paliwa kopalne 30 proc. (z czego dwie trzecie przypada na węgiel, a jedna trzecia na gaz ziemny). Tamtejszy rząd utrzymuje, że energia jądrowa jest nie tylko niebezpieczna, ale też… niepraktyczna. Do tego stopnia, że minister gospodarki i wicekanclerz Robert Habeck stwierdził, że budowa nowych obiektów „zawsze kończyła się fiaskiem gospodarczym, czy to we Francji, Wielkiej Brytanii czy Finlandii”.
Ten proces, pierwotnie zaplanowany na 31 grudnia 2022 r., został opóźniony o trzy miesiące decyzją kanclerza Olafa Scholza, po tym jak testy obciążeniowe systemu elektroenergetycznego ujawniły pewną podatność na uszkodzenia w zimie z powodu możliwych niedoborów gazu i wysokiego eksportu energii elektrycznej do Francji, który podwoił się w porównaniu do 2021 r.
Co ciekawe, wyłączenie reaktorów nastąpiło w czasie spadku krytyki zarówno ze strony polityków, jak i przedstawicieli niemieckiego przemysłu, którzy do niedawna twierdzili, że brak bezpieczeństwa energetycznego w połączeniu z rezygnacją z energii nuklearnej to czyste szaleństwo.
Po drugiej stronie znajduje się Francja, która aktualnie jest najbardziej nuklearnym krajem w Europie i tym, który wyraźnie angażuje się w tę technologię. Publiczna firma energetyczna EDF – w której państwo zamierza zwiększyć swój udział do 100 proc., aby mieć absolutną kontrolę nad poczynaniami spółki – obsługuje 56 reaktorów atomowych w kraju, które w normalnych warunkach odpowiadają za 70 proc. francuskiej energii elektrycznej.
Prezydent Emmanuel Macron w zakresie polityki energetycznej całkowicie odciął się od swojego poprzednika Françoisa Hollande’a, który dążył do zmniejszenia zależności systemu elektroenergetycznego od energii jądrowej. Macron przedłużył eksploatację reaktorów do 50 a nawet 60 lat, podczas gdy pierwotnie przewidziany okres ich użytkowania wynosił 40 lat. Ponadto zlecił zwiększenie ich mocy o 3 proc., a przede wszystkim rozpoczął budowę kolejnych sześciu, które mają zostać zbudowane w latach 2037–2050.
Francja broni swojej polityki energetycznej, wskazując m.in. na cele dekarbonizacji, jakie wyznaczyła sobie Unia Europejska, i chwali się, zwłaszcza przed Niemcami, że dzięki energii jądrowej jest jedną z gospodarek o najmniejszej emisji gazów cieplarnianych w stosunku do swojego PKB.
Przeciwko blokowi złożonego m.in. z Niemiec, Austrii i Hiszpanii udało się Francuzom zjednoczyć kilkanaście państw UE w batalii o objęcie dyrektywą o odnawialnych źródłach energii również wodór produkowany w elektrowniach jądrowych.