Glovo jest hiszpańską firmą technologiczną – to można o niej przeczytać w internecie. W swoich materiałach reklamowych szczyci się tym, że najszybciej rozwija się w „w wielu kategoriach”. I to nie tylko w Europie, ale także w Azji Zachodniej i Afryce.
Takie stwierdzenia jak tego rodzaju, że firma tworzy „innowacyjne rozwiązania” należą już wszak do wyświechtanych sloganów reklamowych. Podobnie jak takie, że firma ma „zrównoważony wpływ na społeczności i ekosystemy, jest odpowiedzialna” oraz że „stawia na technologię”. Co z tego, że zdążyliśmy się już do takich stwierdzeń przyzwyczaić? Ich prawdziwości nikt nie będzie sprawdzał, no i nie jest tak łatwo to zweryfikować. O tym, że jest się świetnym, „ekologicznym”, a na dodatek jeszcze dysponującym nowoczesnymi technologiami, może mówić o sobie wiele przedsiębiorstw.
Inny ładunek informacyjny, będący już bardziej konkretnym, niesie przekaz, że Glovo łączy ze sobą klientów, firmy i kurierów.
„Wspieramy lokalsów”
Glovo wdrożyło więc specjalny program marketingowy pod nazwą „Wspieramy lokalsów”. Trwał on dwa tygodnie i właśnie się zakończył. Głoszono, że beneficjentami wsparcia udzielanego przez hiszpańską firmę są małe, właśnie lokalne, restauracje. Zwłaszcza takie, które postanowiły rozwijać swoją sprzedaż zdalnie. Tu Hiszpanie twierdzą, że zapewnią zwiększenie liczby zamówień u uczestników programu „Wspieramy lokalsów”. Pomóc w tym miała dodatkowa promocja, „zaszyta” w ściąganej przez klientów aplikacji oraz zapewnienie darmowej dostawy jej użytkownikom.
Glovo zapewnia też, że celem jego działania jest zwiększanie przychodów oraz konkurencyjności małych i średnich przedsiębiorców. Ci – jak policzyli menadżerowie firmy – stanowić mają ponad 90 proc. spośród wszystkich jedenastu tysięcy partnerów tej aplikacji w Polsce.
Przyznać w tym momencie należy, że niewiele rzeczy sprzedaje się tak dobrze, jak deklaracje o pomocy małym i średnim przedsiębiorcom. Oni wszak takiej pomocy nieustannie potrzebują. Zwłaszcza z branży HoReCa, którą wyjątkowo mocno pokiereszowały covidowe lockdowny, a teraz dołożył jej jeszcze Putin, którego działania wywindowały ceny energii elektrycznej, gazu oraz benzyny i oleju napędowego.
Podobne kampanie – jak zapewnia Glovo – przyniosły dobre rezultaty w innych krajach. Tam zwiększyły podobno liczbę zamówień na dania restauratorów średnio o 230 procent; przeprowadzono je m.in. we Włoszech, Serbii, Maroko, a nawet w Kenii.
W stolicy także „wspierają lokalsów”
W polskiej kampanii Glovo wzięło udział ponad trzystu restauratorów z trzynastu dużych miast, m.in. z Poznania, Katowic, Krakowa, Torunia, Kielc, Gdyni, Lublina, Wrocławia, Szczecina, Rzeszowa oraz Białegostoku. W Warszawie i Gdańsku akcja dopiero się zaczęła.
– Ponad dziewięć tysięcy naszych partnerów w Polsce to lokalne, małe i średnie restauracje nie posiadające wystarczających środków na promocję, które mogą dzięki nam zwiększyć liczbę zamówień online. Kampania „Wspieramy lokalsów” to nie wszystko, to tylko część działań, które podejmujemy, by wspierać naszych partnerów przy zdalnej sprzedaży – zapewnia Małgorzata Żurowska, impact & sustainability specialist w Glovo w Polsce.
Inna kampania firmy, pod nazwą „Zamawiając-Pomagasz”, umożliwia restauracjom „prowadzonym przez NGO” (czyli organizacje pozarządowe: stowarzyszenia, fundacje itp. – przyp. red.) sprzedaż z zerową prowizją, zaś Glovo Access ma wspierać organizacje pożytku publicznego zabezpieczając im darmowe dostawy przez kurierów pracujących dla hiszpańskiej firmy.
Na podsumowanie efektów kampanii mającej pomagać mniejszym restauratorom, a także na zmierzenie poziomu ich satysfakcji z udziału w programach promocyjnych Glovo, przyjdzie jeszcze czas. Na razie hiszpańska firma wygasza właśnie jeden ze swoich programów subskrypcyjnych zwany Glovo Prime. Jak będzie z innymi, czas pokaże. Konsumenci tak czy inaczej powinni na tym skorzystać.