fbpx
piątek, 19 kwietnia, 2024
Strona głównaFelietonJak to właściwie jest z ubojem rytualnym?

Jak to właściwie jest z ubojem rytualnym?

Rząd miota się w kwestii tak zwanej Piątki dla zwierząt. Hodowcy drobiu, bydła czy zwierząt futerkowych jednego dnia dowiadują się, że niemal natychmiast zwinąć muszą przynoszące krociowe zyski interesy, a kolejnego dostają informację, że nieszczęsna ustawa trafi do sejmowej zamrażarki. Późniejsze wypowiedzi sprawiają jednak, że nie wiadomo już nic, a rolnicy bezustannie siedzą na gorących krzesłach.

Biznes wymaga stabilności prawa i spokoju w planowaniu – to warunki sine qua non, aby polskie rolnictwo mogło się rozwijać. Znaczącą jego częścią jest natomiast produkcja mięsa pochodzącego z tak zwanego uboju rytualnego, czyli jednego z głównych sektorów atakowanych za pomocą nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt.

Ubój rytualny a polski sektor drobiarski

Paradoksalnie, mimo obiegowej opinii, to wcale nie hodowcy bydła, a właśnie drobiarze są największymi dostarczycielami mięsa w systemach halal i koszer na polskim rynku. Nie zmienią tego wypowiedzi obecnego ministra rolnictwa Grzegorza Pudy, który – jeszcze przed objęciem urzędu – ramię w ramię z organizacjami antyhodowlanymi próbował przekonać społeczeństwo, że ubój rytualny to w Polsce – z ekonomicznego punktu widzenia – absolutny margines. Nie zmienią tego także słowa unijnego komisarza ds. rolnictwa Janusza Wojciechowskiego, którego w wiedzę o uboju na potrzeby wspólnot religijnych wyposażyć musieli w twitterowych potyczkach sami rolnicy. Wreszcie – nic nie dadzą próby kolejnych manipulacji ze strony organizacji pseudoekologicznych. Ubój rytualny jest dla polskiego rolnictwa ważny – żeby nie powiedzieć kluczowy.

Szczególnego znaczenia nabiera on właśnie w kontekście sektora drobiarskiego. Polska jest najważniejszym unijnym producentem tego gatunku mięsa i jednym z jego czołowych eksporterów. Z 1452,8 tys. ton mięsa drobiowego wyeksportowanego z naszego kraju, aż 855,7 tys. ton pochodziło właśnie z uboju rytualnego. 824,9 tys. ton tego mięsa trafiło na rynki unijne, a 30,8 tys. poza granice wspólnoty. Omawiany wolumen to 58 proc. eksportu mięsa drobiowego z Polski. Cały jego eksport wart był w 2019 roku 11,1 mld zł – eksport mięsa drobiowego halal i koszer przyniósł nam 6,9 mld zł.

Co stałoby się, gdyby ta gałąź produkcji rolnej zniknęła z Polski? Na pewno nie doprowadziłoby to do zmniejszenia popytu na światowych rynkach. Byłoby to myślenie naiwne w kontekście ciągłego zwiększania się populacji ludności wyznania muzułmańskiego w krajach arabskich, ale także w Unii Europejskiej. Nie bez znaczenia pozostaje także stabilny popyt ze strony środowisk żydowskich.

Co zatem by się stało? To samo, co działo się po bezprawnej – jak okazało się po decyzji Trybunału Konstytucyjnego – likwidacji tego sektora w roku 2014. Wówczas to eksport, zagospodarowywany dotychczas przez Polskę, przejęły inne europejskie państwa. Rynek nie zna próżni – ta zasada pozostaje niezmienna.

Wprowadzenie zakazu uboju rytualnego musiałoby się także wiązać z rezygnacją przez zakłady zajmujące się tym typem uboju ze znacznej części swojej działalności. Pozbawienie rolników kolejnych kontraktów byłoby fatalną decyzją w kontekście trudności, jakie przyniosła druga fala pandemii – zamknięcie rynku HoReCa sprawia, że zakłady drobiarskie balansują na granicy rentowności.

Problemy wynikające z Piątki dla zwierząt, za które winą wprost obarczyć należy obecnego ministra rolnictwa, rykoszetem uderzyłyby także w sektor bankowy. Pod znakiem zapytania należałoby bowiem postawić spłatę kredytów zaciągniętych na modernizację już istniejących i budowę nowych ferm. Niższe zapotrzebowanie ze strony zakładów ubojowych to także cios w producentów żywca drobiowego oraz producentów jaj wylęgowych, zakładów wylęgu drobiu, producentów pasz i innych branż bezpośrednio kooperujących z fermami drobiarskimi.

Sami producenci drobiu zauważają, że w systemach halal i koszer ubijane jest około 2/5 ptactwa w Polsce. Potencjalny zakaz mógłby doprowadzić zatem do utraty przez nasz kraj pozycji lidera na unijnym rynku drobiarskim. Ma to szczególne znaczenie zważywszy na fakt, że zakaz uboju rytualnego nie obowiązuje w żadnym państwie będącym dla polskich rolników bezpośrednią znaczącą konkurencją rynkową.

Zakaz uboju rytualnego uderzy w sektor produkcji wołowiny

W 2019 roku z naszego kraju wyeksportowano 377,8 tys. ton wołowiny. Aż 114,7 tys. ton stanowiło tu mięso pozyskane na potrzeby wspólnot religijnych; 89,7 tys. ton trafiło na rynki unijne, a 25 tys. ton znalazło swoich odbiorców w krajach trzecich. Eksport wołowiny z Polski wart jest dziś ponad 4,5 mld zł w skali roku, co stanowi odpowiednio niemal 5 proc. wartości polskiego eksportu produktów rolno-spożywczych z roku 2019. Ubój rytualny odpowiada za 1/3 tej wartości.

Likwidacja tej intratnej gałęzi produkcji rolnej to cios wymierzony przede wszystkim w małe i średnie gospodarstwa rolne, które w Polsce podlegają szczególnej ochronie konstytucyjnej (jest ich kilkaset tysięcy!). To właśnie te gospodarstwa – co podnoszą sami hodowcy – wyspecjalizowały się w hodowli bydła z przeznaczeniem na ubój rytualny. Zakazanie uboju na potrzeby wspólnot religijnych przynieść może rolnikom hodującym bydło stratę rzędu 20-30 proc. dochodów.

Ideologiczna hucpa

Przeciwnicy uboju rytualnego podnoszą kwestię rzekomego nadmiernego cierpienia zwierząt. Podobne hasła wynikają – rzecz jasna – wyłącznie z niekompetencji. Badania naukowe jednoznacznie wskazują, że ubój na potrzeby wspólnot religijnych, wykonany przez specjalistę, znacznie zmniejsza poziom stresu odczuwanego przez zwierzęta.

Te i inne argumenty wskazują na jednoznacznie ideologiczne próby zawłaszczenia narracji dotyczącej polskiego rolnictwa przez grupy skupione wokół organizacji antyhodowlanych i ich popleczników. Pozostaje mieć nadzieję, że rządzący w swoich decyzjach dotyczących wsi wreszcie zaczną kierować się rozsądkiem, a nie zmanipulowanym osądem zielonych gospodarczych sabotażystów.

Jacek Podgórski
Jacek Podgórski
Dyrektor Forum Rolnego Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Członek zespołu problemowego ds. ubezpieczeń społecznych oraz zespołu problemowego ds. międzynarodowych Rady Dialogu Społecznego. Były dyrektor Forum Podatkowo-Regulacyjnego w Departamencie Prawa i Legislacji ZPP. Wieloletni dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej. Autor licznych publikacji z zakresu funkcjonowania gospodarki rolnej Polski i Unii Europejskiej. Były dziennikarz i felietonista.

INNE Z TEJ KATEGORII

Czasami i sceptycy mają rację

Wszystkie zjawiska, jakie obserwujemy w ramach gospodarki, są ze sobą połączone. Jak w jednym miejscu coś pchniemy, to w kilku innych wyleci. Problem z tym, że w przeciwieństwie do znanej metafory „naczyń połączonych”, w gospodarce skutki nie występują w tym samym czasie co przyczyna. I dlatego często nie ufamy niepopularnym prognozom.
5 MIN CZYTANIA

Markowanie polityki

Nie jest łatwo osiągnąć sukces, nie tylko w polityce, ale nawet w życiu. Bardzo często trzeba postępować niekonwencjonalnie, co w dawnych czasach nazywało się postępowaniem wbrew sumieniu. Dzisiaj już tak nie jest, bo dzisiaj, dzięki badaniom antropologicznym, już wiemy, że jak człowiek politykuje, to jego sumienie też politykuje, więc można mówić tylko o postępowaniu niekonwencjonalnym, a nie jakichś kompromisach z sumieniami.
5 MIN CZYTANIA

Kot w wózku. Nie mam z tym problemu, chyba że chodzi o politykę

Wyścig o ważny urząd nie powinien być wyścigiem obklejonych hasłami reklamowymi promocyjnych wózków. To przystoi w sklepie – też dlatego, że konsument i wyborca to dwie różne role.
5 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Jak uzdrowić krajową legislację?

W Polsce o procesie legislacyjnym trudno dziś mówić bez emocji. Złośliwie można by powiedzieć, że jest to wprawdzie proces, ale nie stanowienia prawa, tylko jego masowej produkcji. I to produkcji marnej jakości. Nie pozostaje to bez znaczenia dla biznesu, który o legislacji myśli z uzasadnioną trwogą.
6 MIN CZYTANIA

Obudzić z marazmu polski rynek pracy!

Polski rynek pracy w niedalekiej przyszłości będzie borykać się z niedoborem pracowników znacznie przewyższającym dzisiejsze, sygnalizowane przez przedsiębiorców, problemy. Wskaźniki demograficzne nie pozostawiają tu złudzeń. Pozostaje tu zatem pytanie – co robić?
5 MIN CZYTANIA

Polska powinna mieć swoją rakiję

Produkcja destylatów to element tradycji i kultury wielu regionów świata. Polska wcale nie jest tu białą plamą na mapie świata, ale od innych miejsc w samej choćby Unii Europejskiej odróżnia nas to, że wytwarzanie trunków o „słusznym” woltażu w domowych warunkach jest nad Wisłą po prostu nielegalne.
4 MIN CZYTANIA