Premier Japonii Fumio Kishida zamierza wprowadzić w kraju zmiany, które nazwał „nowym kapitalizmem”. Będą one polegać m.in. na… podwyżkach podatków. Realizacja tego projektu ma zostać rozpoczęta od 2024 roku i być rozłożona na kolejne lata.
Wyższe stawki podatku dochodowego zapłaci m.in. 6 procent firm. Ponadto podniesiona zostanie też akcyza na wyroby tytoniowe.
Kolejne specjalne opłaty wejdą w życie w 2025 roku. Zostaną nałożone na osoby, które z posiadanych nieruchomości i akcji czerpią dochody przekraczające 3 mld jenów (równowartość 96 mln złotych) rocznie. Ich celem jest zmniejszenie dysproporcji między najzamożniejszymi a najuboższymi mieszkańcami Kraju Kwitnącej Wiśni. Szacuje się, że ten podatek dotknie maksymalnie 200-300 Japończyków.
Pozyskane w ten sposób środki zostaną przeznaczone na rozwój wojska. W 2027 roku ma zostać osiągnięty stan, w którym 2 procent krajowego PKB będzie trafiać na wydatki obronne. Japonia chce w ten sposób odpowiedzieć na coraz bardziej agresywne próby rakietowe Korei Północnej oraz rosnącą potęgę militarną Chin.
Natomiast już od 2023 roku władze chcą zachęcić obywateli do inwestowania zgromadzonych przez nich oszczędności przez wprowadzenie ulg podatkowych dla osób zainteresowanych obrotem swoimi pieniędzmi. Krok ten ma przyczynić się do pobudzenia wzrostu gospodarczego.
Reuter