W proteście wzięła udział większość posłów Konfederacji. Niesiono transparenty z napisami takimi jak: „Mój silnik moja sprawa”, „Tak dla aut spalinowych” czy „Dość gnębienia kierowców”.
Podczas swojego wystąpienia w czasie protestu poseł Konfederacji Dobromir Sośnierz podsumował Unię Europejską i jej coraz to głupsze pomysły. Opowiedział, jak policja w jednym z brytyjskich miast – Gloucestershire, która posiada największą w Wielkiej Brytanii flotę pojazdów bezemisyjnych, zmaga się od pewnego czasu ze sporymi problemami. Elektryczne radiowozy, których używają na co dzień funkcjonariusze, rozładowują się w trakcie służby. Zamiast łapać przestępców i patrolować ulice, mundurowi jeżdżą po mieście w poszukiwaniu… wolnych ładowarek.
Poseł Sośnierz powiedział, że trzeba sobie najpierw przypomnieć, z kim rozmawiamy w tej sprawie:
– to są ludzie, którzy wierzą, że płeć sobie można wybrać;
– to są ludzie, którzy wierzą, że socjalizm działa;
– którzy wierzą w to, że potrzeba na przykład więcej kobiet na kutrach. Że potrzebne jest równouprawnienie na kutrach rybackich;
– to są ludzie, którzy nie zauważyli, że maseczki nie działają. Przez dwa lata.
– Więc trzeba z nimi rozmawiać na tym poziomie. Rozmawiamy z durniami. Tylko problem w tym, że niech oni sobie kupią myszki japońskie i na nich się uczą życia, a nie eksperymentują na nas – stwierdził polityk i zwrócił się do Komisji Europejskiej słowami: Droga Komisjo: idźcie być głupi gdzie indziej!
Przypomniał też wypowiedź Anny Moskwy, polskiej minister klimatu i środowiska, dwa dni przed tym, jak zgodziła się na to, żeby ten pomysł wszedł w życie: „Ani rynek, ani społeczeństwo nie jest na to gotowe, dopóki nie będziemy mieli na rynku aut, które mogą przejechać przykładowo 1000 km bez konieczności zatrzymywania się po drodze na 2 godziny, żeby doładować akumulatory. Społeczeństwo nie zaakceptuje takich pomysłów”.
– Od tych spiżowych słów parę godzin minęło i pani minister już zgodziła się nas sprzedać. Za co? To jest dobre pytanie – powiedział Sośnierz. – Z przykrością trzeba stwierdzić, że jesteśmy rządzeni albo przez durniów z UE, albo przez własnych zdrajców, którzy nas tym durniom sprzedają. Więc jeszcze raz: idźcie być głupi gdzie indziej!” – podsumował.
Z kolei poseł Artur Dziambor mówił, że jeżeli kiedykolwiek dojdzie do zastąpienia samochodów spalinowych samochodami elektrycznymi – tak jak doszło do zastąpienia powozów konnych – to może do tego dojść tylko na zasadach rynkowych.
– Zasady rynkowe są proste. Jeżeli klienci chcą kupować takie samochody, to powinni je kupować i powinni móc nimi jeździć. I tylko w ten sposób można doprowadzić do tego typu zmian. Żadna Unia Europejska, żaden Parlament Europejski, żadna Komisja Europejska, żaden rząd Prawa i Sprawiedliwości nie ma prawa wpłynąć na decyzje konsumenckie – podkreślił poseł Dziambor.
Unia Europejska wprowadza zakaz sprzedaży nowych aut spalinowych od 2036 r. Zanim zakaz wejdzie w życie, samochody spalinowe będą opodatkowane i w dużym stopniu wykluczone z wjazdu do dużych miast. Kamienie milowe w KPO zakładają, że w 2024 r. wprowadzona zostanie opłata rejestracyjna od pojazdów emitujących spaliny, a w 2026 r. pojawi się stały podatek dla właścicieli takich pojazdów. W 2023 r. ma zostać wprowadzony system opłat za korzystanie ze wszystkich nowych autostrad i dróg ekspresowych. Do 2025 r. dojdzie do ustanowienia w największych miastach stref wyłącznie dla pojazdów niskoemisyjnych.
Zobacz także: Będziemy jeździć furmankami i chrustem grzać się przy ognisku