Nie tylko Unia Europejska, ale także lokalne instytucje nadzoru nad rynkiem i co wnikliwsi przedsiębiorcy dostrzegli, że deklarowanie przestrzegania zasad zrównoważonego rozwoju w firmach stało modą, za którą często nic się nie kryje. Służy to przedłużaniu promocji firmy, pozwala zarabiać na nieprawdziwych sprawozdaniach. To ma się teraz zmienić za sprawą nowych unijnych przepisów.

geralt/Pixabay

Pod koniec grudnia ubiegłego roku w Dzienniku Urzędowym UE ukazała się nowa dyrektywa dotycząca sprawozdawczości w kwestiach dotykających tzw. zrównoważonego rozwoju. Ma wreszcie ukrócić rozpanoszony proceder tzw. greenwashingu, czyli tworzenia bajek wokół „ekologiczności” firm. Jest ona uzupełnieniem Dyrektywy CSRD będącej z kolei pokłosiem Agendy na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju 2030.
Nowa dyrektywa obliguje przedsiębiorców do wdrażania u siebie zasad określanych jako „ESG”, a potem raportowania o prawdziwych postępach ich implementacji. Prawdziwych – o to tu chodzi. Teraz jest tak, że firmy na swoich sztandarach wypisują kierowanie się zasadami ESG, wykorzystując to także w swoich działaniach promocyjnych. Tak naprawdę nie robią w tej sferze nic. Za stertami papieru nie kryją się realne zmiany.

Też tak umiemy

Także w Polsce ESG praktykowane jest w kategoriach pięknie serwowanej w sprawozdaniach „ściemy”. Już nawet UOKiK informuje, że niektóre firmy wprowadzają w błąd konsumentów, chwaląc się (zdecydowanie na wyrost) swoimi sukcesami na niwie ekologii. Urząd wdrożył w tym zakresie na razie siedem postępowań wyjaśniających.

„Opowieści dziwnej treści” o ESG, snują w swoich raportach rocznych nawet spółki giełdowe, które powinny być wzorem rzetelności. Jak donosi „Puls Biznesu”, jeszcze w 2020 roku ponad połowa (sic!) ze 150 sprawdzonych oświadczeń tych przedsiębiorstw zawierała „niejasne, mylące lub bezpodstawne informacje o cechach środowiskowych produktów”. Można sądzić, że w pozostałych krajach unijnych jest podobnie.

Koniec z greenwashingiem?

Do tej pory wdrożenia ESG w firmie nie dało się zmierzyć. Zbyt wiele stosowano „miękkich”, słowem – dowolnych kryteriów oceny. Wkrótce przedsiębiorcy zostaną zobligowani do precyzyjnego zdefiniowania kluczowych ryzyk i szans dla siebie związanych ze zmianami klimatycznymi, a także zmianami społecznymi. By nic się nie ukryło, będą musieli opisywać te zmiany przy użyciu konkretnych wskaźników. Według wprowadzonej przez nową dyrektywę tzw. koncepcji podwójnej istotności, kluczowe ryzyka przedsiębiorca będzie musiał przełożyć na język cyfr. Czyli wycenić je niczym w sprawozdaniu finansowym. Będzie rodzaj standardu raportowania o ESG, określony przez tzw. Europejskie Standardy Zrównoważonego Raportowania (ESRS). Ujęty zostanie jako odrębna sekcja w raporcie ESG, przygotowywanym przez przedsiębiorcę. Sprawozdawane będzie należało przygotować w ujednoliconym formacie prezentowanych danych (XHTML). Mało tego! Raport ESG będzie musiał zostać jeszcze zweryfikowany i zatwierdzony przez biegłego rewidenta (audytora). Podobnie, jak to się odbywa przy raportach finansowych spółek publicznych.

Jeszcze raz: czym jest ESG?

Zasady ESG i łączące się z nimi nowe obowiązki dla przedsiębiorców zostały opisane też na stronie PARP (link). Jak czytamy: dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nt. sprawozdawczości przedsiębiorstw w zakresie zrównoważonego rozwoju (The Corporate Sustainability Reporting Directive CSRD) 2022/2464 odnosi się do inwestycji firm, które mają być „zrównoważone”. Czyli zapewniać „znaczący wkład” w realizację co najmniej jednego z sześciu celów środowiskowych. Związane z tym tzw. raportowanie niefinansowe firmy musi zawierać dokładne informacje z trzech zakresów:
środowiskowy – E (environmental), czyli z zakresu związanego ze środowiskiem naturalnym (w tym z oddziaływaniem firmy na klimat),
społeczna odpowiedzialność – S (social), czyli z zakresu związanego z ludźmi, na których organizacja ma wpływ bezpośredni lub pośredni, tj. pracownikami, współpracownikami, dostawcami, klientami, a nawet społecznością lokalną i społeczeństwem,
ład korporacyjny – G (governance) określający styl zarządzania w przedsiębiorstwie.

ESG – najpierw najwięksi, potem reszta

Dyrektywa CSRD ma harmonogram wdrażania nowych obowiązków przez przedsiębiorców. W 2025 r. informacje (za rok obrotowy 2024) będą przekazywać największe podmioty (czyli tzw. jednostki zainteresowania publicznego, w których liczba pracowników przekracza 500 osób). W 2026 r. pozostałe duże przedsiębiorstwa, a w 2027 r. także mali i średniej wielkości przedsiębiorcy oraz średnich rozmiarów spółki giełdowe.

Obowiązkowe audyty, groźba kar

Nowa sprawozdawczość będzie wymagać teraz obowiązkowych audytów robionych przez wyznaczone jednostki certyfikacyjne oraz umieszczania raportów ESG w oficjalnej bazie raportów. Niespełnianie obowiązku zostanie ukarane (na razie nie sprecyzowano, o jakie i w jakich sytuacjach nakładane kary chodzi).

Na przepisy mamy nowe przepisy

Nowe powinności dotyczyć mają docelowo 50 tysięcy firm w Unii Europejskiej. Unia pracuje też nad rozwiązaniami, które zobligują przedsiębiorców do przedstawienia dowodów potwierdzających „ekologiczność” ich produktów (link).

Agenda określająca tzw. zasady zrównoważonego rozwoju sama w sobie rodzi różne wątpliwości. Przy ESG można postawić co najmniej kilka pytań. Czy firmy małe i średniej wielkości mają znaczący wpływ na zmiany klimatyczne? Czy udźwigną – logistycznie i finansowo – nowe zadania? Wątpliwości może być więcej. Niemniej chęć rozprawienia się z mającą podbijać wartość firmy w oczach kontrahentów i klientów fikcją bycia „eko”, można chyba zaliczyć eurokratom na plus.

Poprzedni artykułKu lepszej przyszłości. Dyplomatyczne Otwarcie Roku 2023
Następny artykułJuż wkrótce relacja z debaty „Rola polskich firm w budowaniu suwerenności energetycznej”