Jak informuje „Financial Times”, południowokoreańskie firmy zbrojeniowe obawiają się, że kontrakty o łącznej wartości 13,7 mld dol. na wyrzutnie rakiet, czołgi, samobieżne haubice i myśliwce ostatecznie nie dojdą do skutku. Zauważają bowiem, że poprzedni polski rząd wykorzystał w tym celu specjalny fundusz na wydatki nadzwyczajne, aby móc sfinansować te zakupy. Teraz został jednak oskarżony przez koalicję partii opozycyjnych, które zdobyły większość w wyborach, o utrzymywanie nadmiernych wydatków poza zwykłymi procedurami budżetowymi.
Koreańczycy obawiają się niepewności, politycy uspokajają
„FT” przypomina, że poprzednie zmiany rządów w Polsce doprowadziły do anulowania dużych kontraktów obronnych. „W 2016 r. nowo powołany rząd PiS rozgniewał Francję, rezygnując z wartego 3,5 mld dol. zakupu śmigłowców Caracal wyprodukowanych przez Airbusa” – czytamy. Korea Południowa obawia się, że teraz będzie podobnie. „Martwimy się o umowy z powodu rosnącej niepewności w Polsce” – powiedział cytowany przez „Financial Times” koreański urzędnik ds. zamówień obronnych. Podobne opinie wypowiadają koreańscy politycy i przedstawiciele firm zbrojeniowych.
„Financial Times” w swoim artykule cytuje wiceszefa partii Polska 2050 Michał Kobosko. Polityk zapewnił, że nowy rząd nie anuluje wiążących umów i nie powtórzy sporu takiego jak ten dotyczący śmigłowców Caracal, ale dokona przeglądu wszelkich złożonych obietnic i przeanalizuje umowy, których dokładne warunki były utrzymywane w tajemnicy. „Nie ogłosimy, że zerwiemy wszystkie podpisane kontrakty, nawet jeśli byliśmy również zaskoczeni, że Polska kupuje wszystko od Amerykanów i Koreańczyków, a nie od naszych europejskich partnerów” – zapewnił na łamach „FT”.
Tydzień temu Tomasz Siemoniak, minister obrony narodowej w latach 2011-2015 (rozważany jako potencjalny kandydat do powrotu na to stanowisko) powiedział portalowi Politico, że przyszły rząd nie zamierza zerwać żadnego kontraktu. „Nie chcemy, aby nasi sojusznicy postrzegali Polskę jako nieprzewidywalną” – powiedział.