fbpx
wtorek, 17 września, 2024
Strona głównaFelietonKPO to dwojakie zwiększenie etatyzmu na niekorzyść całego społeczeństwa

KPO to dwojakie zwiększenie etatyzmu na niekorzyść całego społeczeństwa

Szkodliwe dla Polski są zarówno warunki, jakie postawiła nam Bruksela, jak i to, co mamy za ich spełnienie otrzymać. Tak zwany Krajowy Plan Odbudowy oznacza zdemolowanie finansów Polaków i utrudnianie im życia po to, by z łaską dostać od Unii Europejskiej kredyty i dotacje na niepotrzebne „inwestycje”, których żąda Bruksela. To jednocześnie naiwna wiara, że (euro)polityk i (euro)urzędnik wie lepiej od zwykłego człowieka (i od rynku!), co jest dla niego dobre. Podczas gdy w wolnym społeczeństwie powinno być dokładnie odwrotnie.

Mimo że kredyty uwarunkowane ideologicznymi, pozaekonomicznymi warunkami powinny być szczególnie omijane z daleka, polski rząd za wszelką cenę chce dostać pieniądze od Unii na KPO. Dlatego też ulega wielowątkowemu szantażowi Brukseli. To ponad 300 tzw. kamieni milowych, czyli warunków w różnych dziedzinach życia politycznego, społecznego i gospodarczego. Czego tutaj nie ma! Reformy w Sądzie Najwyższym według wskazań Brukseli, zmiana regulaminu Sejmu, Senatu i Rady Ministrów, pełne oskładkowanie umów cywilnoprawnych (od 2023 r.), nowy podatek za rejestrację pojazdu z silnikiem benzynowym lub diesla (od 2024 r.), specjalny podatek dla wszystkich posiadaczy samochodów spalinowych (od 2026 r.), opłaty za korzystanie z autostrad i dróg ekspresowych (już od przyszłego roku), zakaz lub obłożenie opłatami wjazdu samochodów spalinowych do centrów miast powyżej 100 tys. mieszkańców (od 2025 r.), przejście na edukację online i teleporady medyczne, ułatwienia dla budowy farm wiatrowych czy wytyczenie ram prawnych dla wykorzystania wodoru. Mają być także naciski na podniesienie wieku emerytalnego.

Tak więc przede wszystkim poprzez KPO rząd premiera Mateusza Morawieckiego do spółki z Brukselą uderza w kierowców. Równocześnie w tych dniach Parlament Europejski ma uchwalić zakaz sprzedaży samochodów spalinowych od 2035 r.! Wcześniej Komisja Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności PE taki zakaz przyjęła. Co więcej, już od 2025 r. producenci samochodów osobowych i dostawczych będą musieli zmniejszyć średnią emisję spalin w nowych autach o dalsze 20 proc. w stosunku do roku 2021. Jeśli to w ogóle będzie technicznie możliwe, będzie oznaczało olbrzymie koszty.

A przecież większości Polaków nie stać na kupno nowego samochodu z mniejszą emisją spalin, nie mówiąc już o bardzo drogim aucie elektrycznym. „To może spowodować, że mniej zamożni mieszkańcy Polski, których nie stać na kupno nowego niskoemisyjnego środka transportu, nie tylko będą ponosić wyższe koszty ich utrzymania swoich pojazdów, ale i nie będą mogli poruszać się nimi w wielu obszarach miejskich. Będą musieli przesiąść się do komunikacji zbiorowej i tracić na dojazd do pracy na przykład dwie godziny zamiast jednej, w dodatku w mniej komfortowych warunkach. Albo zrezygnować z pracy w lokalizacji położonej zbyt daleko lub w „niskoemisyjnej” strefie. (…) Wygląda na to, że pieniądze, czas lub komfort życia zwykłych, przeciętnie lub mniej przeciętnie zarabiających ludzi, mają zostać przymusowo złożone na ołtarzu częściowej redukcji jednego, wcale nie najważniejszego czynnika zanieczyszczenia powietrza, jakim są tlenki azotu (transport odpowiada za niecałe 40 proc. ich emisji w Polsce). Nie przełoży się to bynajmniej na likwidację smogu, tworzonego w naszym kraju głównie przez pyły i węglowodory aromatyczne takie jak benzo(a)piren, pochodzące w zdecydowanej większości z innych źródeł” – słusznie zauważa komentator Jacek Sierpiński.

Realizacja żądań szantażystów z Brukseli to zdrada polskiego społeczeństwa. Za spełnienie tych żądań będą skapywały kroplówki euro. Czy dostęp do kredytów, które trzeba będzie spłacać nowymi podatkami i dotacji, które trzeba będzie współfinansować, by realizować inwestycje o łącznej wartości ok. 35 mld euro z unijnego Funduszu Odbudowy, jest warty takiego gwałtownego i niewygodnego przekształcenia życia społecznego wszystkich Polaków, wbrew woli większości? Te ok. 160 mld zł to niezbyt wygórowana suma. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że ma być wypłacana przez kilka lat, to dojdziemy do wniosku, że w skali polskiego PKB to są niezauważalne grosze. Ale ważniejsze jest to, że w większości mają to być „inwestycje” ubzdurane przez (euro)biurokratów, których nie potrzebujemy, jak całkowite zrujnowanie energetyki węglowej i wydawanie pieniędzy na nieefektywne i drogie odnawialne źródła energii czy na nieekologiczne samochody i autobusy elektryczne. Do tego transformacja cyfrowa, czyli zwiększenie inwigilacji, a przez to i ingerencji państwa w życie ludzi.

Najgorsze jest to, że wszystkie te reformy i „inwestycje” ma organizować, realizować i nadzorować państwo (i z postępu spowiadać się Unii), jak w przypadku transformacji energetycznej, cyfryzacji czy rozwoju budownictwa socjalnego, które na dodatek ma być obwarowane warunkami ekologiczności, co tylko jeszcze bardziej podniesie jego cenę. Jednym słowem, unijny Fundusz Odbudowy i KPO oznaczają zwiększenie kompetencji i władzy polityków i urzędników. To jednocześnie naiwna wiara, że (euro)polityk i (euro)urzędnik wie lepiej od zwykłego człowieka (i od rynku!), co jest dla niego dobre. Podczas gdy w wolnym społeczeństwie powinno być dokładnie odwrotnie.

To jest tak, jak z tymi chodnikami budowanymi okrężną drogą, podczas gdy ludzie wydeptują ścieżkę na skróty. I to tylko w przypadku dobrych intencji urzędnika. Jeśli biurokrata ma złe intencje, to za dotacje i kredyty zamiast potrzebnego parkingu wybuduje modną tężnię. No bo zięć ma firmę, która się tym zajmie po wygraniu ustawionego przetargu.

Te lewackie eurooszołomy nie pozwalają europejskim społeczeństwom żyć według własnego wyboru, tylko na siłę próbują przekształcać je według własnego urojonego widzimisię i każą żyć według niego. Eurokraci mówią nam, co ma nam się podobać, co mamy lubić, a co nie, co mamy robić i jak, a polscy politycy bezrozumnie wykonują ich wolę. To jest czysty totalitaryzm. Społeczeństwo nie ma nic do gadania.

Na dodatek, dlaczego przez dwa lata rząd PiS ukrywał, co znajduje się w KPO i jakie żądania Brukseli zamierza realizować? Dlaczego fałszywie mamił ludzi 770 mld zł, które w ramach unijnego Funduszu Odbudowy i zwykłych dotacji unijnych Polska ma otrzymać, nie informując, jak drogo będzie nas to kosztowało? Gdzie debata ogólnopolska na ten temat? Gdzie zgoda Polaków na wprowadzanie szkodliwych regulacji i coraz bardziej niedorzecznych pomysłów brukselskich oszołomów?

Musimy się z tego obozu koncentracyjnego jak najszybciej ewakuować, bo inaczej całkowicie stracimy wszystko: tożsamość, wolność, tradycję i kulturę na rzecz deprawacji, antycywilizacji i utrwalania biedy. Tymczasem plany zaciągania eurokredytów i brania jeszcze większej sumy szkodliwych eurodotacji uzależnią nas na dekady. Jeśli Zachód chce brnąć w to bagno, to niech brnie, ale dlaczego nasi rządzący też nas w nie wciągają? Problem polega na tym, że KPO to paliwo dla polityków. Im mają więcej pieniędzy do wydania (nieważne po co i na co), tym bardziej im to na rękę. Dobro rządzonych ani utrata suwerenności nie ma tu żadnego znaczenia. Chodzi o to, że żaden polityk nie odpuści takiej okazji. Bo te miliardy oznaczają przede wszystkim dodatkową władzę, a po drugie możliwości korupcyjne. A społeczeństwo jest tak ogłupione i zmanipulowane telewizją rządową i antyrządową (opozycja też uważa, że dotacje i eurokredyty to coś dobrego), że nie widzi, co się z nim wyprawia.

Na dodatek wojna na Ukrainie pozwala Unii Europejskiej na jeszcze większe dociskanie pasa, szczególnie wobec frontowych państw Europy Wschodniej, jak Polska i kraje nadbałtyckie. Retoryka jest taka, że jeśli nie będziecie słuchać Brukseli i w podskokach wykonywać jej coraz bardziej absurdalnych rozkazów, to będziecie musieli słuchać Putina. I większość społeczeństwa się temu dyktatowi poddaje.

Tomasz Cukiernik

Tomasz Cukiernik
Tomasz Cukiernik
Z wykształcenia prawnik i ekonomista, z wykonywanego zawodu – publicysta i wydawca, a z zamiłowania – podróżnik. Ukończył Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego oraz studia podyplomowe w Akademii Ekonomicznej w Katowicach. Jest autorem książek: Prawicowa koncepcja państwa – doktryna i praktyka (2004) – II wydanie pt. Wolnorynkowa koncepcja państwa (2020), Dziesięć lat w Unii. Bilans członkostwa (2005), Socjalizm według Unii (2017), Witajcie w cyrku (2019), Na antypodach wolności (2020), Michalkiewicz. Biografia (2021) oraz współautorem biografii Korwin. Ojciec polskich wolnościowców (2023) i 15 tomów podróżniczej serii Przez Świat. Aktualnie na stałe współpracuje m.in. z miesięcznikiem „Forum Polskiej Gospodarki” (i z serwisem FPG24.PL) oraz tygodnikiem „Do Rzeczy”.

INNE Z TEJ KATEGORII

Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal

Z pewnością zgodzimy się wszyscy, że najbardziej nieakceptowalną i wywołującą oburzenie formą działania każdej władzy, niezależnie od ustroju, jest działanie w tajemnicy przed własnym obywatelem. Nawet jeżeli nosi cechy legalności. A jednak decydentom i tak udaje się ukryć przed społeczeństwem zdecydowaną większość trudnych i nieakceptowanych działań, dzięki wypracowanemu przez wieki mechanizmowi.
5 MIN CZYTANIA

Legia jest dobra na wszystko!

No to mamy chyba „początek początku”. Dotychczas tylko się mówiło o wysłaniu wojsk NATO na Ukrainę, ale teraz Francja uderzyła – jak mówi poeta – „w czynów stal”, to znaczy wysłała do Doniecka 100 żołnierzy Legii Cudzoziemskiej. Muszę się pochwalić, że najwyraźniej prezydent Macron jakimści sposobem słucha moich życzliwych rad, bo nie dalej, jak kilka miesięcy temu, w nagraniu dla portalu „Niezależny Lublin”, dokładnie to mu doradzałem – żeby mianowicie, skoro nie może już wytrzymać, wysłał na Ukrainę kontyngent Legii Cudzoziemskiej.
5 MIN CZYTANIA

Rozzłościć się na śmierć

Nie spędziłem majówki przed komputerem i w Internecie. Ale po powrocie do codzienności tym bardziej widzę, że Internet stał się miejscem, gdzie po prostu nie można odpocząć.
6 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Unia Europejska jako niemieckie imperium w Europie

Dr Magdalena Ziętek-Wielomska stawia w swojej książce tezę, że unijne regulacje są po to, żeby niemieckie koncerny uzyskały przewagę konkurencyjną nad firmami z innych krajów członkowskich Unii Europejskiej.
6 MIN CZYTANIA

Rocznica członkostwa w Unii

1 maja mija 20 lat, odkąd Polska stała się członkiem Unii Europejskiej. Niestety w polskiej przestrzeni publicznej krąży wiele mitów i półprawd na ten temat. Dlatego właśnie napisałem i wydałem książkę „Dwadzieścia lat w Unii. Bilans członkostwa”.
4 MIN CZYTANIA

Urojony klimatyzm

Bardziej od ekologizmu preferuję słowo „klimatyzm”, bo lepiej oddaje sedno sprawy. No bo w końcu cały świat Zachodu, a w szczególności Unia Europejska, oficjalnie walczy o to, by klimat się nie zmieniał. Nie ma to nic wspólnego z ekologią czy tym bardziej ochroną środowiska. Chodzi o zwalczanie emisji dwutlenku węgla, gazu, dzięki któremu mamy zielono i dzięki któremu w ogóle możliwe jest życie na Ziemi w znanej nam formie.
6 MIN CZYTANIA