„Smog w Krakowie jest faktem i oczywistym problemem, którego jednak nie rozwiąże wprowadzenie strefy czystego transportu” – czytamy w liście do mediów, przesłanym przez Ruchu Społeczny „Nie oddamy miasta”. Społecznicy są przekonani, że SCT nie zlikwiduje smogu. Jak twierdzą, właśnie ta konstatacja jest kluczowym wnioskiem mającym wypływać z obszernej opinii przygotowanej przez ekspertów naukowych, specjalistów w zakresie konstrukcji silników spalinowych i emisyjności transportu.
„Wobec fali manipulacji i przekłamań, jakie zwolennicy SCT przemycają do mediów i na posiedzenia Rady Miasta Krakowa, postanowiliśmy opublikować tę opinię w całości” – czytamy w dalszej części listu do mediów autorstwa Ruchu „Nie oddamy miasta”.
WSA uchylił miejską uchwałę
Wspomniana opinia ekspertów na temat (nie)skuteczności SCT została przygotowana jeszcze na początku stycznia 2024 roku, na prośbę jednej z organizacji społecznych uczestniczących w sprawie sądowej w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym (WSA) w Krakowie (nosi długą nazwę: „Opinia w przedmiocie skuteczności rozwiązań przewidzianych uchwałą rady miasta Krakowa wprowadzającą „Strefę Czystego Transportu” w zakresie poprawy jakości powietrza”). Wspomniana organizacja to fundacja Towarzystwo na rzecz Rozwoju i Inicjatyw Społecznych (TRIS). Włączyła ona tę opinię do swojego stanowiska przedłożonego WSA jeszcze przed rozprawą, która odbyła się z powództwa wojewody małopolskiego oraz dwóch jeszcze podmiotów prywatnych 11 stycznia tego roku.
Warto przypomnieć, że krakowski WSA uznał uchwałę Rady Miasta Krakowa z 2022 roku ustanawiającą strefę czystego transportu za niezgodną z prawem i uchylił ją w całości.
Więcej o rozprawie przed WSA (Syg. Akt: III SA/Kr 798/23) można dowiedzieć się m.in. tutaj i tutaj.
Winne nie auta, tylko topografia terenu?
W rzeczonej „Opinii…” zostały przywołane badania naukowców z AGH, którzy poszukiwali źródeł akumulacji smogu w Krakowie. Naukowcy z Wydziału Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska Akademii Górniczo-Hutniczej z Krakowa przeprowadzili badania krakowskiego powietrza w trakcie trwania pandemii koronawirusa SarS Cov-2, kiedy to – jak wiadomo – ruch pojazdów w mieście był minimalny.
– Po przeanalizowaniu czujników zlokalizowanych na terenie Krakowa i okolic wyciągnięto wnioski wskazujące główną przyczynę smogu. Wskazano na powiązanie topografii terenu, zmiennych meteorologicznych oraz stężeń pyłów zawieszonych PM w powietrzu. Wykazano w badaniach, że Kraków akumuluje zanieczyszczenia ze względu na swoje niekorzystne położenie, tzw. krakowski obwarzanek.
Jako główne źródło smogu wskazano ogrzewanie gospodarstw domowych paliwami stałymi poza terenem miasta oraz niekorzystne położenie Krakowa osłoniętego od północy i południa licznymi wzniesieniami, co sprawia, że główna droga napływu zanieczyszczeń do miasta to oś pradoliny Wisły – czytamy w „Opinii…”. Jej autorzy i redaktorzy – dr inż. Marcin Cegielski i dr inż. Damian Szubartowski, prezentują też wnioski płynące podobno również z ich badań własnych oraz – jak twierdzą – z badań przeprowadzonych przez innych jeszcze naukowców, poza Polską.
Czego dotyczą te wnioski?
Wpływ krakowskiego lotniska? W tej części „Opinii…” znajdujemy sugestie co do znaczącego wpływu na stan powietrza krakowskiego Portu Lotniczego im. Jana Pawła II, które jest drugim, po warszawskim lotnisku Chopina, największym lotniskiem w Polsce i „którego przepustowość doszła właśnie do granic możliwości”. „Na tymże lotnisku, z którego na niskiej odległości w stosunku do zabudowań miejskich startują i na którym lądują liczne samoloty, w 2023 r. odprawiono ponad dziewięć milionów pasażerów. Nikt do tej pory nie badał wpływu Balic na smog generowany nad miastem, nikt też nie zastanawiał się nad tym, co dzieje się z cząstkami stałymi wypuszczanymi wprost nad Krakowem przez silniki samolotów, dodajmy w fazach największej emisji – startu i lądowania” – czytamy.
Kilkanaście osobnych stron „Opinii…” przywołanej przez Ruch Społeczny „Nie oddamy miasta” poświęcono analizom emisyjności różnych pojazdów z silnikami spalinowymi, często pochodzących z odmiennych wręcz epok i konstrukcji, co ma dodatkowo dowodzić nielogiczności argumentów przemawiających za utrzymywaniem SCT.
Miasto się nie poddaje
Ponieważ WSA w swoim wyroku na temat SCT w Krakowie – jak pisze PAP – wskazał, że „są pewne kwestie, które w uchwale powinny być uregulowane, a nie zostały uregulowane prawidłowo, albo wcale”, a w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia dodał, że chodzi tu przede wszystkim o „kwestię granic obowiązywania strefy”, sąd uchwałę radnych miejskich uznał za nieważną.
– Wojewódzki Sąd Administracyjny istotnie uznał uchwałę o strefie czystego transportu za nieważną. W ustnym uzasadnieniu stwierdził, że granice strefy wyznaczone w uchwale nie są wystarczająco precyzyjne. Uchwała bowiem przewidywała, że SCT będzie znajdowała się w granicach administracyjnych miasta – tak komentuje sytuację dla gazety Kraków.pl Andrzej Kulig, zastępca prezydenta Krakowa. – WSA uznał jednak, że konieczne jest wyłączenie tych dróg, które nie mieszczą się w zakresie władzy administracyjnej miasta, czyli autostrad i dróg szybkiego ruchu. Dodatkowo, zdaniem sądu, uchwała powinna wskazywać podstawowe elementy organizacji ruchu z punktu widzenia osób dojeżdżających do Krakowa, by można było wskazać, gdzie mogą oni pozostawić swoje pojazdy – dodaje zastępca prezydenta Krakowa. Jest to ważny aspekt sprawy, bo SCT potrafią ograniczać ruch nie tylko osobom prywatnym, ale także przedsiębiorcom i dostawcom przedsiębiorców mających swoje placówki na terenie miasta.
W zaistniałej sytuacji Miasto Kraków chce przygotować nowy, własny projektu uchwały, która – jak zapewnia magistrat – zostanie poddana szerokim, powszechnym konsultacjom społecznym. – Konsultacje te odbędą się na terenie całego miasta, we wszystkich dzielnicach, tak żeby uzyskać maksymalnie szeroki pogląd mieszkańców na ten temat – zapewnił Andrzej Kulig.
Wygląda więc na to, że batalia o SCT w Krakowie jeszcze potrwa.