Co 3 dni w Polsce zamykana jest księgarnia, a rynek księgarski kurczy się w naszym kraju nawet o 3 proc. rocznie – wynika z danych BIG InfoMonitor i BIK. W minionym roku długi księgarń w Polsce wzrosły o 1,3 mln zł i łącznie wynoszą już 14,3 mln zł.
Od 2010 roku z polskiego rynku zniknęło prawie 1000 księgarń, a główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest konkurencja ze strony księgarń internetowych, które mają niższe koszty operacyjne.
W tej chwili wygląda to tak, że duże sieci i dyskonty internetowe mogą sobie pozwolić na sprzedaż książek z ogromnymi rabatami. Wydawcy idą na rękę księgarniom z własnym kanałem sprzedaży w postaci np. księgarni internetowej i dają im zniżki sięgające nawet 50 proc. ceny z okładki. W rezultacie często zdarza się, że klient indywidualny kupuje w internecie książkę taniej niż lokalny księgarz w hurcie. Trudno w takich warunkach prowadzić biznes
– powiedział Szymon Szwajger, były księgarz, absolwent Polskiej Akademii Księgarstwa.
Przytaczane przez BIG dane Dun & Bradstreet pokazują, że na koniec 2023 roku w Polsce działało 2,2 tys. księgarń, wśród których aż 95 proc. to mikro i małe przedsiębiorstwa, które nie są w stanie konkurować cenowo z dużymi sieciami. Sposobami na ratowanie sytuacji jest przyciąganie klientów jakością obsługi, atrakcyjnością wizualną i np. łączenie księgarni z kawiarnią, ale w czasach rosnących cen tradycyjnym księgarniom ciężko jest utrzymać się na rynku.
Według danych BIG na koniec 2023 roku zadłużenie księgarń w Polsce było o 10 proc. wyższe niż rok wcześniej i wynosiło 14,3 mln zł, podczas gdy jeszcze trzy lata temu było to niespełna 12,3 mln złotych. Problemy z uregulowaniem zobowiązań na czas miały 174 podmioty, a w przypadku 66 przedsiębiorców zaistniały problemy ze spłatą 8 mln zł kredytów zaciągniętych na prywatne potrzeby. Badanie Dun & Bradstreet wykazało, że niespełna 3 proc. księgarń w Polsce twierdzi, że jest w złej kondycji finansowej, ale prawie 37 proc. deklaruje kondycję „raczej słabą”.
W związku z trudną sytuacją księgarze apelują do rządu o pomoc, a ratunkiem mogłaby być ustawa o książce, która mogłaby uregulować rynek. Wśród zapisów takiej ustawy miałyby się znaleźć rozwiązania uniemożliwiające dumpingowe praktyki na rynku książki, polegające np. na oferowaniu olbrzymich rabatów już w dniu premiery książki. Odpowiedni list otwarty w tej sprawie wystosowano na początku lutego tego roku.