fbpx
niedziela, 8 grudnia, 2024
Strona głównaŚwiatKto zadecyduje o przyszłości wojny na Ukrainie?

Kto zadecyduje o przyszłości wojny na Ukrainie?

Konflikt zbrojny za naszą wschodnią granicą pokazuje, jak ważna jest rosnąca rola świata niezachodniego w globalnej polityce. Dzięki niemu rosyjski prezydent w dalszym ciągu jest w stanie finansować wojnę, a gospodarka Rosji – mimo zachodnich sankcji – funkcjonować.

Po roku wojny można uznać, że Ukrainie udało się zatrzymać rosyjską agresję mimo utraty władzy nad częścią swojego terytorium, a Władimir Putin nie zrealizował celu, jakim była wasalizacja tego państwa. Nie jest jednak tak, jak pokazują nam codziennie media, że Ukraińcy odnoszą nieustanne zwycięstwa, Rosja jest na skraju wyczerpania i zaraz się rozpadnie, a jej prezydent – schorowany i tracący poparcie w kraju – niebawem straci władzę.

Pozaeuropejska kroplówka

Mimo odnoszonych codziennie ogromnych strat Rosję nadal stać na kontynuowanie długotrwałej wojny, a sankcje nałożone przez Zachód i kraje o orientacji prozachodniej (Japonia, Australia, Korea Płd.) uderzają w rosyjską gospodarkę jedynie w ograniczonym zakresie – nie uniemożliwiają jej kontynuowanie ofensywnych działań. Wojna przypomina nam, że świat to nie tylko Zachód, ale także państwa pozaeuropejskie: Chiny, Indie, bliskowschodnie kraje naftowe, kraje Afryki, Ameryki Łacińskiej oraz Turcja. To dzięki tym rynkom – które nie wprowadziły sankcji na Rosję, a korzystając z okazji wręcz zwiększyły z nią relacje handlowe – zachodnie działania nie zablokowały możliwości Rosji. Świat pozaeuropejski pozwolił Putinowi częściowo przekierować relacje handlowe, co w dłuższej perspektywie będzie jednak skutkować zmniejszaniem znaczenia Rosji w świecie i jej „azjatyzacją”, ale nadal – wbrew naszym nadziejom – będzie ona istniała. Ważnym czynnikiem sprzyjającym Putinowi były także wysokie ceny surowców energetycznych, które pozwoliły Rosji zbilansować wpływy finansowe ze sprzedaży surowców.

Od czasu rozpoczęcia wojny obroty handlowe Rosji z Indiami wzrosły o kilkaset procent, a z Chinami o kilkadziesiąt. Dotyczy to głównie surowców energetycznych. Rosja pozostaje także głównym dostawą sprzętu wojskowego do Indii, a chińskie firmy wchodzą na rosyjski rynek zastępując firmy zachodnie.

Większość państw niezachodnich, choć z różnych perspektyw, nie postrzega inwazji na Ukrainę w kategoriach moralnych ani jako bezpośredniego zagrożenie własnego bezpieczeństwa. Oficjalnie zdecydowana część z nich potępiła rosyjską agresję (nie zrobiły tego Chiny i Indie), jednak szybkie zakończenie konfliktu (bez względu na rezultat) oznacza dla wielu z nich, szczególnie krajów tzw. Południa, wzrost bezpieczeństwa na rynkach międzynarodowych w kontekście dostaw surowców i żywności.

Chiński pragmatyzm

W rok po rosyjskiej agresji na Ukrainę Chiny zaktywizowały się dyplomatycznie. Przedstawiły – jak to nazwały – „plan pokojowy rozwiązania kryzysu”. To plan z punktu widzenia Zachodu zupełnie nierealny i nieuwzględniający różnicy między agresorem a ofiarą. Chińczycy mówią w nim o zawieszeniu broni i powrocie do negocjacji, poszanowaniu suwerenności obu stron, ale także o zniesieniu sankcji na Rosję, odrzuceniu „zimnowojennej mentalności”, nieużywaniu broni jądrowej, a także o zapewnieniu globalnych łańcuchów dostaw i eksportu żywności.

Można docenić to, że jest to pierwszy przedstawiony plan pokojowy. Jest on jednak wyrazem do bólu pragmatycznego i amoralnego spojrzenia na rosyjską agresję – spojrzenia z punktu widzenia chińskich interesów.
Chiny agresji nigdy oficjalnie nie potępiły, dyplomatycznie i retorycznie wspierają Rosję i oskarżają USA o sprowokowanie i podsycanie konfliktu. Nie uznały jednak rosyjskich aneksji terytorialnych po 2014 r., w tym Krymu i terenów na wschodzie Ukrainy. Nie są także stroną konfliktu i unikają wsparcia militarnego Rosji (chcą być postrzegane, wbrew narracji i działaniom amerykańskim, jako neutralne), co zostawia im ważną furtkę do wpływania na przyszłość konfliktu, który postrzegają w kontekście własnej rywalizacji z USA i do zapewnienia sobie spokojnego transportu towarów do Europy Zachodniej.

Zasłona dymna

Chiński plan miał jednak jeden główny cel: pokazanie Chin jako państwa wspierającego zakończenie wojny i walczącego o pokój. Z perspektywy Zachodu ta narracja jest w oczywisty sposób zasłoną dymną ukazującą chińskie interesy i nie do przyjęcia w kontekście powszechnego wsparcia Ukrainy w walce z rosyjskim najeźdźcą. Jednak w krajach tzw. Południa, czyli Afryki, Bliskiego Wschodu czy Ameryki Łacińskiej jest ona jak najbardziej mile widziana. Wydaje się, że jest bliska także papieżowi Franciszkowi i „europejskim outsiderom”, czyli Węgrom i Białorusi, które go poparły.

Co ciekawe, chiński plan odrzuciła początkowo także Rosja sugerując, że „obecna sytuacja nie sprzyja realizacji propozycji” (w czasie wizyty Xi w Moskwie Putin już go poparł, ale realizację uzależnił od gotowości jego wdrożenia przez Zachód). Z kolei prezydent Wołodymyr Zełenski wyraził nim zainteresowanie i gotowość do rozmów. Zaprosił nawet Xi na Ukrainę.

Chińska propozycja, mimo że nie do zaakceptowania na Zachodzie, w dłuższej perspektywie może jednak – w sytuacji przedłużającej się wojny – oddziaływać na elity takich państw jak Francja czy Niemcy, a także na resztę świata pozaeuropejskiego. Chiny mogą w przyszłości stanowić kluczowy element w działaniach na rzecz zakończenia konfliktu; mając realny wpływ i środki nacisku na Rosję mogą to wykorzystać w sytuacji jakiegoś porozumienia amerykańsko-chińskiego. Niedawne porozumienie i nawiązanie – dzięki chińskiej mediacji – relacji dyplomatycznych przez dwóch śmiertelnych wrogów: szyicki Iran i sunnicką Arabię Saudyjską (jest to swego rodzaju całkowite odwrócenie sojuszy w tym regionie) pokazało, że Pekin ma realne możliwości oddziaływania na geopolityczne procesy.

Zaangażowanie USA

Obecna sytuacja na ukraińskim froncie wydaje się patowa i przypomina wojnę pozycyjną. Głośno mówi się o ofensywach wiosennych obu stron – wzmocnionej zachodnim sprzętem Ukrainy i już po raz kolejny zmobilizowanej i niezważającej na straty ludzkie Rosji. Trudno przewidzieć jej efekty, najbardziej realne wydaje się przedłużanie się konfliktu, jeżeli nie dojdzie do zmiany jakichś kluczowych czynników.

Prezydent Joe Biden podczas swojej wizyty w Polsce mówił, że „Ukraina musi wygrać, a Rosja zostać pokonana”. Pojawia się więc fundamentalne pytanie dotyczące każdego konfliktu – co oznaczałoby zwycięstwo lub porażka którejś ze stron? Wojna pokazała, że nie tylko od woli walki Ukraińców, ale w kluczowej mierze od dalszego wsparcia Ukrainy przez USA i sojuszników oraz od postawy świata pozaeuropejskiego zależy jej przyszłość. Ukraińcy, mimo ogromnej woli walki w obronie swojego kraju, są niemal całkowicie zdani na wsparcie z Zachodu – w tym w głównej mierze z USA, gdzie opozycja wobec dalszej pomocy militarnej dla Kijowa narasta (szczególnie wśród republikanów), a więc przedłużający się konflikt może wzmacniać te tendencje. Podobne procesy mogą zachodzić w Europie Zachodniej. Dla Stanów Zjednoczonych najważniejszym wyzywaniem strategicznym jest bowiem nie Rosja, ale Chiny – w tym amerykańska klasa polityczna jest zgodna. Klucz do przyszłości wojny leży więc, w ogromnej mierze, w poziomie zaangażowania się USA we wsparcie Ukrainy.

Azjatyzacja Rosji

Nie zmienia to jednak perspektywy naszego kraju, w którego interesie jest możliwie poważne osłabienie Rosji i odsunięcie jej gospodarczo i politycznie od Europy, tak aby na możliwie długo ograniczyć jej możliwości ofensywne w kierunku naszego regionu. To się już dzieje
– „azjatyzacja” Rosji, przy ograniczaniu jej możliwości oddziaływania w Europie, postępuje i leży w naszym interesie. Jest w nim także trwałe wciągnięcie Ukrainy (pytanie tylko, w jakich granicach i w jakim statusie po wojnie) w orbitę Zachodu, a w szczególności regionu Europy Środkowo-Wschodniej.

Czy przy osiągnięciu dwóch powyższych celów można będzie mówić o zwycięstwie Ukrainy i sukcesie Polski?

Konrad Rajca
Konrad Rajca
Niezależny analityk i doradca, specjalista w tematyce międzynarodowej, w szczególności azjatyckiej i geopolitycznej. Konsultant Public Relations i Public Affairs. Pracował w mediach, m.in w Polskiej Agencji Prasowej i miesięczniku „Stosunki Międzynarodowe". Publikował m.in. w „Rzeczpospolitej" i „Najwyższym Czasie". Pracował także w sektorze publicznym – w Biurze Przewodniczącego Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu i Urzędzie m.st Warszawy, gdzie był rzecznikiem prasowym Urzędu Dzielnicy Wawer m.st. Warszawy. Współpracował z Polsko-Amerykańską Fundacją Edukacji i Rozwoju Ekonomicznego (PAFERE). Absolwent Instytutu Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego.

INNE Z TEJ KATEGORII

Coraz większe obawy europejskich firm działających w Chinach

Wiele europejskich firm w Chinach boryka się z problemami. Koniunktura się chwieje, a utrzymanie się na chińskim rynku w obliczu doskonale prosperujących lokalnych przedsiębiorstw staje się coraz trudniejsze. Obawy budzi również kwestia nadmiernej zdolności produkcyjnej.
3 MIN CZYTANIA

Wskaźnik Bogactwa Narodów 2024. Sprawdź, na którym miejscu jest Polska

Warsaw Enterprise Institute opublikował IV edycję Wskaźnika Bogactwa Narodów, wyjątkowego Indeksu, który oprócz PKB mierzy także jakość wydatków publicznych. Brane są pod uwagę państwa należące do Unii Europejskiej i OECD. Miejsca na podium zajmują Irlandia, Szwajcaria oraz Norwegia, której w tym roku udało się wyprzedzić Stany Zjednoczone. Polska zajmuje dopiero 27. pozycję na 38 gospodarek i 18. pozycję w UE. Jest to wynik przyzwoity, ale nie zadowalający.
3 MIN CZYTANIA

Przerażenie w Londynie: gospodarka Polski może niebawem wyprzedzić brytyjską!

Brytyjskie media szeroko komentują słowa Donalda Tuska, który we wpisie zamieszczonym w serwisie X stwierdził, że za 5 lat Polacy będą zamożniejsi od mieszkańców Wysp Brytyjskich.
3 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Przed nami Nowa Era?

Są wynalazki i przełomy, które zmieniają oblicze cywilizacji. Takim było wynalezienia koła, druku czy maszyny parowej. Dziś mówimy o przełomie związanym ze sztuczną inteligencją. Pytanie, jak bardzo zmieni ona nasz świat? Niektórzy mówią o Nowej Erze Sztucznej Inteligencji, która nastąpi – a w zasadzie już następuje – po Erze Wiary i Erze Rozumu.
5 MIN CZYTANIA

Od smartfonów po samochody. Xiaomi rozpoczęło produkcję elektryków

Chiński producent smartfonów Xiaomi wprowadził na rynek swój pierwszy samochód elektryczny. Firma ma nadzieję, że wspólny system operacyjny SU7 z telefonami, laptopami i innymi urządzeniami spodoba się klientom.
2 MIN CZYTANIA

Chiny promują tanie wesela, bo chcą poprawy dzietności

Młode pary w Chinach planujące „proste” wesela, zamiast tradycyjnych z setkami gości, stały się hitem internetu po opublikowaniu przez chiński organ rządowy zajmujący się prawami kobiet artykułu wzywającego do bardziej oszczędnych wesel. Ma się to przyczynić do zwiększenia liczby małżeństw, co ma wpłynąć na większą dzietność.
2 MIN CZYTANIA