Kuba stoi obecnie w obliczu najpoważniejszego kryzysu gospodarczego od dziesięcioleci – z rosnącymi cenami i niezadowoleniem społecznym. Nowe plany mają być rozwiązaniem problemu niedoborów podstawowych towarów, takich jak żywność i lekarstwa, ale nie oznaczają pełnego otwarcia dla handlu.
Handel detaliczny nie będzie otwarty dla międzynarodowych inwestorów bez kontroli, ponieważ „rynek państwowy musi dominować” – powiedziała minister handlu zagranicznego Kuby Betsy Díaz Velázquez. Minister gospodarki Alejandro Gil stwierdził, że to posunięcie pozwoli na „rozszerzenie i dywersyfikację dostaw dla ludności i przyczyni się do ożywienia krajowego przemysłu”.
W 1969 r. Fidel Castro znacjonalizował prywatny przemysł hurtowy i detaliczny na Kubie. Nowa ustawa o inwestycjach zagranicznych mówi jednak, że scentralizowany rząd kraju nie może rozwiązać problemu niedoboru podstawowych towarów bez inwestycji z zagranicy.
Zgodnie z nową polityką priorytetem będą przedsiębiorstwa, które od kilku lat mają siedzibę na Kubie. Kuba ma traktować priorytetowo umowy z firmami sprzedającymi technologie i sprzęt związany z zieloną energią, które mogą zwiększyć produkcję krajową.
Korespondent BBC w Ameryce Środkowej i na Kubie, Will Grant, uważa, że ruch ten jest czymś, czemu twardogłowi rewolucjoniści sprzeciwiają się od lat, ale jego sukces nie jest w żaden sposób gwarantowany. Dodaje też, że ściśle kontrolowane przez państwo środowisko gospodarcze Kuby nie jest atrakcyjną opcją dla wielu inwestorów.
Do problemów gospodarczych wyspy przyczyniły się pandemia koronawirusa, niższe dotacje z Wenezueli oraz surowe restrykcje i sankcje nałożone na wyspę przez byłego prezydenta USA Donalda Trumpa, które amerykańskie władze zdecydowały się w maju złagodzić. Zgodnie z nowymi wytycznymi złagodzone zostały ograniczenia dotyczące podróżowania i ilości pieniędzy, które mieszkańcy USA mogą wysłać do swoich rodzin na Kubie.
BBC/KR