Prezydent Kuby Miguel Díaz-Canel odwołał z zajmowanej funkcji ministra gospodarki Alejandro Gila. Jego miejsce ma zająć Joaquín Alonso Vázquez, który do niedawna był szefem banku centralnego. Do dymisji doszło kilka dni po wstrzymaniu i odłożeniu w czasie podwyżek cen towarów konsumpcyjnych, które były pierwotnie zaplanowane na 1 lutego.
Wcześniejsze plany dotyczyły też wzrostu cen energii elektrycznej – o 25 proc., potrojeniu opłat za wodę oraz nawet pięciokrotny wzrost kosztów benzyny. Podwyżki wejdą w życie prawdopodobnie w najbliższych tygodniach.
Gospodarka Kuby w 2023 r. skurczyła się o 2 proc., a inflacja sięgnęła poziomu 30 proc. Coraz mniej jest dostarczanych na krajowy rynek takich towarów, jak chleb, mleko, wieprzowina, ryż, fasola, cukier i kawa. Produkcja jajek spadła o połowę wobec notowanej w 2020 r. Codziennością dla mieszkańców Kuby są przerwy w dostawach energii czy brak w sklepach podstawowych produktów i lekarstw.
Kubę dobił COVID-19 i sankcje Trumpa
Znacznie skurczył się też rynek turystyczny. W 2023 r. Kubę odwiedziło zaledwie 1,8 miliona obcokrajowców, podczas gdy przed pandemią, w roku 2019, było ich 4,2 miliona.
Powyższe okoliczności mają miejsce mimo pewnych kroków władz w Hawanie, mających na celu liberalizację gospodarki. W ostatnich latach m.in. pozwolono działać na szerszą skalę kantorom i ułatwiono możliwość inwestycji w kraju zagranicznym firmom.
Za główną przyczynę obecnej złej sytuacji uważa się długoterminowe skutki kryzysu wywołanego pandemią COVID-19 (która uderzyła w turystykę) oraz sankcje gospodarcze nałożone na ten kraj przez Donalda Trumpa, które zostały utrzymane przez administrację Joe Bidena.
Przez ostatnie dwa lata z Kuby uciekło prawie pół miliona mieszkańców.
english.elpais.com, nbcnews.com, apnews.com