Jest coś zdumiewającego, nawet szokującego. Otóż Sekretarz Generalny ONZ Antonio Gutterres w swoim apelu o 2 mld dol. na pomoc krajom rozwijającym w walce z koronawirusem wielokrotnie akcentował kwestię „zdrowia oraz praw seksualnych i reprodukcyjnych”. Czy pod tym terminem nie kryje się zapewnienie nieograniczonego dostępu do aborcji, co miałoby pomóc jakoby w walce z pandemią? Także przedstawiciele WHO, jeszcze w marcu, wskazywali aborcję jako kluczową usługę medyczną w wytycznych dla rządów na temat „Klinicznego zarządzania ciężkimi i ostrymi infekcjami układu oddechowego”.
Jeśli to prawda, to byłoby rzeczywiście szokujące. Mam nadzieję, że to zupełnie nie o to chodzi. Trudno w tym momencie przesądzić, co przedstawiciele tych organizacji mogli mieć dokładnie na myśli. Jeżeli chodzi o moje zdanie, to jestem absolutnie przeciwnikiem tego rodzaju myślenia. Bliższe jest mi raczej takie myślenie, że ta cała straszna, dramatyczna sprawa pandemii powinna doprowadzić do przewartościowania różnych naszych poglądów na życie i na świat. Ta tragiczna sytuacja, kwarantanna, w której wszyscy się znaleźliśmy, pobudza do refleksji, czy oby nasz system wartości, jakim do tej pory się kierowaliśmy, jest właściwy.
Praktycznie cały świat jest uzależniony od Chin i Indii, jeśli chodzi o produkcję leków. Także w dużym stopniu nasz kraj. Jak mogło do tego dojść?
Doszło do tego w związku z doktryną, którą kierowały się kolejne nasze rządy przez ostatnie 30 lat. Sprowadzała się ona do groźnego myślenia: sprzedawać, biznes nie zna granic, jest globalizacja i nie powinniśmy się takimi sprawami, jak zachowanie polskiego potencjału produkcyjnego, przejmować! Dopiero w sytuacjach kryzysowych, takich jak krach na rynkach w 2008 roku, czy obecna dramatyczna sytuacja, pokazują, że warto i należy zachowywać własny kapitał, niezależnie od tego, czy jest to kapitał państwowy, czy prywatny.
Wydaje się, że Polska potrzebuje własnej polityki lekowej nastawionej na produkcję medykamentów w kraju. Czy i kiedy możemy spodziewać się konkretnych działań, aby do tego doprowadzić?
Globalne koncerny farmaceutyczne funkcjonują w ten sposób, że regulują swoją produkcję na różnych rynkach, ale do tej produkcji korzystają z półproduktów pozyskiwanych z różnych krajów, takich jak np. Chiny czy Indie. Nie ma jednak ani sensu, ani i możliwości odtworzenia tego wszystkiego, co było. Nie o to tu chodzi. Trzeba za to szczególnie dbać o nasz przemysł farmaceutyczny w maksymalnie dużym stopniu, zarówno publiczny, jak i związany z sektorem prywatnym. Taka dbałość daje Polsce większy margines bezpieczeństwa, niż zdanie się na uzależnienie od innych. Różne sytuacje, z którymi mieliśmy do czynienia a które wiele osób odczuła na własnej skórze pokazują, że nie zawsze wszystko działa tak, jak powinno.
W obecnej sytuacji rodzi się pytanie, czy w Polsce nie zabraknie leków w najbliższym czasie, czy takie ryzyko jest realne?
Uważam, że rząd podejmuje, szczególnie w ostatnim czasie, wiele trudnych działań. Działa również w tej sprawie i jestem przekonany, że leków w Polsce nie zabraknie. Chcę tu wszystkich uspokoić.
Ale były momenty, gdy brakowało.
To prawda, pojawiały się różne, na szczęście przejściowe trudności. To dobitnie pokazuje, że warto i należy pamiętać o swoim przemyśle farmaceutycznym, o produkcji realizowanej w kraju.
Czy szczepionka na gruźlicę to jest właściwy kierunek poszukiwań leku czy szczepionki na koronawirusa. Pytanie jest o tyle zasadne, że w Europie są tylko trzy firmy – w tym jedna z Polski – produkujące szczepionki na gruźlicę
Nie mamy na tym etapie żadnej pogłębionej wiedzy na ten temat. Trudno więc przesądzać a nawet mówić o tym, czy jest to właściwy kierunek poszukiwań, czy jest to jakiś „fake news”, czy może „coś” w tym jest. Dopiero rzetelne badania mogą pokazać, czy ma to sens. Do tego rodzaju pomysłów podchodzę z dużą ostrożnością zaś z ewentualnymi decyzjami należy czekać na dowody medyczne.
Nie jest koniecznością, by do Polski wróciła produkcja osocza i leków osoczopochodnych?
To jest kwestia, z którą nie potrafiliśmy sobie poradzić przez całe lata. Jestem przekonany, że Polska powinna mieć własne możliwości produkcji leków – mówiąc w uproszczeniu – w oparciu o osocze. To jest z pewnością jedno z wyzwań i zadań stojących przed polskim rządem. Z pewnością jednak nie do zrealizowania w tak trudnym momencie, w jakim się teraz znajdujemy.
System zdrowia, który mamy od 30 lat, jest, jaki jest. Czy prywatna służba zdrowia w wystarczającym stopniu wspomaga państwową w walce z epidemią koronawirusa?
Prywatna służba zdrowia z pewnością stanowi ważne uzupełnienie publicznego systemu opieki zdrowotnej, ale pojawia się też pytanie, w jakim zakresie miałaby ona to robić. Należy dodać, że prywatne usługi są bardzo zróżnicowane. Nie ma jednego modelu funkcjonowania prywatnej służby zdrowia. Uczciwie należy powiedzieć, że także prywatne placówki na tyle, na ile są w stanie, pomagają pacjentom na pierwszej linii walki nie tylko z koronawirusem, ale w ogóle z innymi zachorowaniami i przewlekłymi schorzeniami.
Czy pańskim zdaniem wsparcie UE w walce z pandemią koronawirusa jest wystarczające?
Oczywiście zawsze mogłoby być większe. To, o czym jednak mówi opozycja, jest niczym innym, jak łaskawym pozwoleniem na to, by pieniądze należące się Polsce na realizację różnych projektów ze środków unijnych mogłyby być przesunięte na walkę z koronawirusem. Nie mamy więc tu do czynienia z nowymi pieniędzmi, tylko z innym ich wykorzystaniem.
Rozmawiał Robert Azembski