fbpx
piątek, 29 marca, 2024
Strona głównaFelietonTrzecią drogą prosto na manowce

Trzecią drogą prosto na manowce

Czego byśmy się nie nasłuchali, na co byśmy się nie napatrzyli, gdyby wybory parlamentarne odbywały się nie co cztery lata, ale co rok? Albo jeszcze lepiej – co pół roku?

Obywatele trwaliby w błogiej świadomości, że nasi Umiłowani Przywódcy dniem i nocą starają się przychylić im nieba i byliby szczęśliwi, nawet gdyby niekiedy targnęły nimi wątpliwości. Któż bowiem nie chciałby, aby przychylono mu nieba? Każdy by chciał, chociaż z drugiej strony – czy to nie jest ryzykowne? Jeśli niebo zostanie za bardzo przychylone, to obywatel może niechcący tam się znaleźć, zwłaszcza jeśli by się pośliznął, na przykład na skórce od banana.

Piszę o tej skórce, bo za komuny banany były uważane za ilustrację luksusu i na przykład w roku 1968, podczas tak zwanych „wydarzeń marcowych”, niezależne media głównego nurtu piętnowały „młodzież bananową”, podobnie jak dzisiaj niezależne media rządowe piętnują Donalda Tuska, a niezależne media nierządne – Jarosława Kaczyńskiego.

Niby znalezienie się w niebie stanowi cel egzystencji człowieka, a przynajmniej tak uważają ludzie pobożni, ale nawet i oni nie chcą tak od razu doświadczyć bliskiego spotkania III stopnia z Trójcą Świętą, tylko dopiero później, kiedyś, gdy już nasycą się wszystkimi urokami życia. Cóż dopiero obywatele bezbożni? Ci na żadne niebo liczyć nie mogą, co najwyżej na piekło – gdzie niestety trzeba będzie na okrągło wysłuchiwać kompozycji pana Adama Darskiego uważanego w niektórych środowiskach za delegata Belzebuba na Polskę, a w każdym razie na województwo pomorskie – co, jak wiadomo, gorsze jest od śmierci. Nic dziwnego, że w takiej sytuacji pragną nażreć się świata aż do granic niestrawności: wypić, zakąsić, nabzykać się nie tylko z panienkami płci obojga, ale „z każdom pcią” – i tak dalej.

Ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma, więc musimy kontentować się sytuacją, gdy wybory odbywają się co cztery lata. A właśnie ich czas nieubłaganie się zbliża, toteż nasi Umiłowani Przywódcy, jeden przez  drugiego, uwijają się, by pokazać, jak będą przychylać „suwerenom” nieba. Właśnie odbyła się konwencja Prawa i Sprawiedliwości, podczas której ogłoszono, że dotychczasowy program rozrzutnościowy 500 Plus zostaje zwiększony do rozmiaru 800 Plus, a to nie jest przecież ostatnie słowo, bo na przychylenie im nieba czekają emeryci, inwalidzi i inne grupy społeczne, żeby potem, w poczuciu spełnionego obowiązku, głosować na swoich dobroczyńców – bo czegóż to nie robi się dla Polski?

Ale i nieprzejednana opozycja z Volksdeutsche Partei na czele też nie pozostaje w tyle i na przykład Donald Tusk już jakiś czas temu wystąpił w inicjatywą „babciowego”, dzięki czemu babcie, zwłaszcza te polskie co to na ulicach wymyślają policjantom i Naczelnikowi Państwa, gotowe będą nawet podpisać Volkslistę, byle tylko popchnąć Polskę na właściwą drogę. Ale na tym szczodrość Donalda Tuska i jego Volksdeutsche Partei się nie kończy, bo dla babć młodszych, które jeszcze nie muszą „głośno mówić o menopauzie”, ma też propozycję w postaci całkowitej legalizacji aborcji. Jak taka jedna z drugą babcia pójdzie do kliniki imienia króla Heroda i tam pierwszorzędni fachowcy ją wyskrobią – oczywiście na koszt państwa – to dlaczego nie ma popierać Volksdeutsche Partei, która uwolniła ją od uciążliwego obowiązku zajmowania się bachorami? Tej inicjatywie sekunduje Juderat „Gazety Wyborczej” w nadziei, że jak tylko kryzys demograficzny w naszym bantustanie się pogłębi, to wzrośnie liczba nieruchomości do przejęcia, a jeśli jeszcze Unia Europejska przy pomocy surowych kar finansowych zacznie egzekwować „neutralność klimatyczną” budynków, to większość z nich będzie musiała zmienić właściciela i w ten prosty sposób ustawa numer 447 zostanie zrealizowana bez najmniejszego sprzeciwu, nie tylko ku radości starszych i mądrzejszych, ale również ku zadowoleniu Naszych Najważniejszych Sojuszników.

Ale swoje kiełbasy wyborcze wędzą już i inni Umiłowani Przywódcy – między innymi kandydat na Jasnego Idola w osobie pana Szymona Hołowni, w którym nasz mniej wartościowy naród tubylczy będzie musiał się zakochać, gdy nasz Najważniejszy Sojusznik będzie musiał dokonać podmianki na pozycji lidera tubylczej sceny politycznej. W przeczuciu tej nieubłaganej konieczności dziejowej do pana Szymona doszlusował na czas wyborów pan Władysław Kosiniak-Kamysz, przewodniczący Polskiemu Stronnictwu Ludowemu, które to charakteryzuje się stuprocentową zdolnością koalicyjną, a w patriotycznych porywach nawet większą. Nie dał się on zwabić na wspólną listę Donaldu Tusku, zwłaszcza gdy ten zaczął podlizywać się wyzwolonym kobietom i promować aborcję. Wprawdzie wyborcy PSL też lubią nowoczesność, ale tylko w domu i w zagrodzie, więc odwróciliby się od swoich przywódców, gdyby ci zaczęli stroić się w błyskawice. Wypić i zakąsić można i bez takich ekstrawagancji, tym bardziej że przecież grunt, aby zdrowie było.

Ale to może być za mało na zachętę, toteż pan Szymon Hołownia i pan Władysław Kosiniak-Kamysz, proponują „trzecią drogę”. Ileż to już razy przekonaliśmy się, że „trzecia droga” prowadzi na manowce – ale cóż zrobić; nawet Pan Bóg tylko dlatego nie zesłał na ziemię drugiego potopu, bo przekonał się o bezskuteczności pierwszego. I oto w ramach „trzeciej drogi” obydwaj Umiłowani Przywódcy, oprócz budowy żłobków dla niemowląt, obiecują, że jak tylko obejmą władzę, to zaraz zafundują każdemu uczniowi „ciepły posiłek”. Na razie pan Kosiniak-Kamysz przezornie nie precyzuje, co w tym „ciepłym posiłku” się znajdzie – ale rozumiemy, że to tylko taki wstęp, bo teraz zacznie się licytacja. Powiedzmy, że na początek rząd zafundowałby każdemu uczniowi szklankę ciepłego mleka. To już jest „posiłek”, ale w takiej sytuacji tylko patrzeć, jak jakiś następny przyjaciel dzieci powie: „Jak to? Samo mleko? A bułeczkę, to nie łaska? Jużci – mleko z bułeczką jest lepsze od samego mleka”. I znów tylko patrzeć, jak następny przyjaciel dzieci ze zgrozą powie: „Sucha bułka do mleka? A nie można by jej posmarować masełkiem?”. Jużci, można, bo kto by tam żałował dziecku masełka? Wiec będzie szklanka mleka i bułeczka z masełkiem. Ale zaraz ktoś zauważy, że byłoby jeszcze lepiej, gdyby do tej bułeczki włożyć plasterek szynki. Ooo, z tym postulatem zgodzą się prawie wszyscy, więc nie ma rady – będzie mleko i bułka z masłem i szynką. No tak – ale wtedy ktoś zwróci uwagę, że gdyby tak taki posiłek zaoferowano dorosłemu, to niewątpliwie miałby on poczucie jakiegoś niedosytu. To poczucie niedosytu zostałoby z pewnością usunięte, gdyby do tej bułki z masłem i szynką państwo dodało choćby ćwiartkę wódeczki. Jakże tedy odjąć od ust dzieciom coś, co dla dorosłych obywateli wydaje się oczywiście niezbędne? Jestem pewien, że i ten pomysł zostanie przyjęty przez „elektorat” z pełnym pochwalnego mruczenia zadowoleniem. W tej sytuacji z pomysłem budowy żłobków dla dzieci i dla dorosłych nikt przytomny nie będzie już dyskutował.

Stanisław Michalkiewicz

Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne opinie i poglądy

Stanisław Michalkiewicz
Stanisław Michalkiewicz
Jeden z najlepszych współczesnych polskich publicystów, przez wielu czytelników uznawany za „najostrzejsze pióro III RP”. Prawnik, nauczyciel akademicki, a swego czasu również polityk. Współzałożyciel i w latach 1997–1999 prezes Unii Polityki Realnej. Jego blog wygrał wyróżnienie Blog Bloggerów w konkursie Blog Roku 2008 organizowanym przez onet.pl. Autor kilkudziesięciu pozycji książkowych, niezwykle popularnego kanału na YT oraz kilku wywiadów-rzek. Współpracował z kilkudziesięcioma tytułami prasowymi, kilkoma rozgłośniami radiowymi i stacjami TV.

INNE Z TEJ KATEGORII

Polityka religijna

O czym powinien był felieton w Wielkim Tygodniu? Czy o niegodziwej mamonie, czy raczej o sferach od niej odległych? Z pozoru trzeba by preferować raczej te drugie tematy – ale kiedy zastanowimy się nieco głębiej, to niepodobna nie dojść do wniosku, że tematem świątecznego felietonu powinna być… polityka.
5 MIN CZYTANIA

Nie pal marihuany przy Mamusi. No, chyba że w Niemczech

Problem legalizacji marihuany nie znajduje się w pierwszej dziesiątce kluczowych spraw, jakie powinniśmy rozwiązać. Łączy się za to z szerszym zjawiskiem, jakim jest państwowy paternalizm. A to już jest coś ważnego. Coś, co warto opisać.
5 MIN CZYTANIA

Politycy szkodzą? Sami ich wybraliśmy!

Politycy cały czas nas oszukują, okłamują i okradają. Układają nam świat według własnego widzimisię, na naszą szkodę. Logika podpowiada, że politykom i urzędnikom należałoby odebrać wpływ na najważniejsze dziedziny życia gospodarczego i społecznego, a tymczasem Polacy chcą państwowej służby zdrowia czy państwowej edukacji.
6 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Polityka religijna

O czym powinien był felieton w Wielkim Tygodniu? Czy o niegodziwej mamonie, czy raczej o sferach od niej odległych? Z pozoru trzeba by preferować raczej te drugie tematy – ale kiedy zastanowimy się nieco głębiej, to niepodobna nie dojść do wniosku, że tematem świątecznego felietonu powinna być… polityka.
5 MIN CZYTANIA

Minister Kulasek staje do wyścigu

Dla zamydlenia oczu Urszula von der Layen snuje opowieści, że zlikwiduje „ugorowanie” i inne wariackie wynalazki „Zielonego Ładu”, ale my wiemy jeszcze z czasów komuny, że jak partia mówi, że da – to mówi. Podczas gdy tak naprawdę kieruje się taktyką „cunctando rem restituere” – co się wykłada, by ratować sytuację przewlekaniem.
5 MIN CZYTANIA

Instynkt polityczny i samozachowawczy

Przeprowadzony niedawno sondaż pokazał, że około 60 proc. obywateli opowiada się za wysłaniem naszej niezwyciężonej armii na Ukrainę. Nie bardzo chce mi się w to wierzyć, bo to by oznaczało, że ponad połowa społeczeństwa polskiego trwale utraciła instynkt polityczny, a w dodatku popadła w skłonności samobójcze.
5 MIN CZYTANIA