Greta Thunberg kończy szkołę. To oznacza koniec szkolnego strajku klimatycznego. Ma to oczywiście sens, taki strajk, tak nazwany i prowadzony w takiej formie, może prowadzić tylko uczeń bądź uczennica. Przyznać więc trzeba, że Greta Thunberg ma więcej klasy od niektórych aspirujących do polityki osób poznanych przeze mnie lata temu w programie „Młodzież kontra”. To popularne show w pewnym momencie było popularne tak bardzo, że aż wielu uczestników nie chciało się z nim rozstawać. Chodzili więc do programu i zadawali pytania jako grubo ponad trzydziestoletnia „młodzież”.
Greta Thunberg nie kończy jednak swojej misji. Nie jest przecież możliwe, aby tak gigantyczny kapitał wizerunkowy, medialny, networkingowy, jaki zgromadziła aktywistka, nie był przez nią i jej współpracowników oraz bliskich nadal obracany. Na pewno będzie. Moja rola jako komentatora polega jednak na tym, aby jakoś podsumować zamknięty już etap strajku szkolnego. Oczywiście nie jestem obiektywny. Działalność Thunberg oceniam negatywnie.
Ale na początek pozytywy. Sam chodziłem na wagary. Z wagarowaniem miałem zresztą pod górkę, bo w przeciwieństwie do Thunberg, nie byłem objęty indywidualnym tokiem nauczania. Nie ukrywam, że sporo się na nich nauczyłem i to niejednokrotnie rzeczy dużo bardziej przydatnych niż te, jakich nauczyłbym się wtedy w szkole – a później zapomniał. Aktywizm to moim zdaniem świetne uzupełnienie, a niekiedy wręcz zastępstwo klasycznie rozumianych zajęć szkolnych. Podoba mi się, że ludzie młodsi ode mnie o pokolenie potrafią się zebrać, zorganizować protest, wykorzystać do tego cyfrowe ale też analogowe, materialne narzędzia. Największym wrogiem każdego ideowca wcale nie jest inny ideowiec. Jest nim obojętność. Dlatego, że jest gęstą mgłą, która pochłania wszystko, co do niej wpada. Sztuką jest transformacja tej obojętności i tutaj Greta Thunberg, oczywiście nie sama, uzbrojona w know how specjalistów od wywierania wpływu, odniosła ogromny sukces. Przy okazji inspirując innych.
Niestety, z mojej perspektywy inspirując do działań powierzchownych, slaktywistycznych, na pokaz i modnych, ale niekoniecznie mądrych. Podoba mi się aktywizm, nie podoba taki, który prowadzi do niszczenia debaty na temat klimatu. Greta Thunberg, dysponując wyjątkowo mocną marką osobistą, tak naprawdę zamykała dyskusję, zamiast pomóc ją animować. Słynne już „How dare you?” nie brzmi jak zaproszenie do czegokolwiek, to oskarżenie, po którym, jak rozumiem, powinno mi się zrobić głupio – latam przecież samolotem, konsumuję energię, jem mięso. Ciężko się rozmawia wtedy, kiedy druga strona chce emanować przede wszystkim moralną wyższością. Dialog wymaga wspólnej płaszczyzny.
Pewnie jednak, tak przynajmniej było z hipisami, wielu strajkujących uczniów już zostanie aktywnymi uczestnikami i współgospodarzami społeczeństwa obywatelskiego. To jest coś dobrego. W USA ogromnym detonatorem wejścia młodych na społeczną, później też czasami polityczną scenę, był Ron Paul, były kandydat na prezydenta. I choć dzisiaj wielu uczestników jego ówczesnego ruchu odżegnuje się od niego, co w kontekście jego wypowiedzi i opinii na temat Rosji, niemalże cytatów z kremlowskiej propagandy, jest oczywiste, to jednak dzięki niemu libertariański i klasyczno liberalny przekaz umocnił się w najmłodszym, dziś już średnim pokoleniu. Przewiduję, że tak samo będzie w przypadku Grety Thunberg i że z czasem jej negatywny wpływ będzie malał, pojawią się za to lepiej widoczne pozytywy jej działalności. W przestrzeni publicznej zagoszczą ludzie, którzy co prawda od szkolnych strajków zaczynali swoją działalność, ale później przemyśleli problem relacji człowieka i przyrody lepiej, w sposób bardziej dojrzały. Nie sądzę przy tym, że kiedykolwiek pozytywne efekty zrównoważą to, co Thunberg zrobiła źle.
Mimo wszystko w pewien sposób jej działalność na etapie szkolnym można porównać do lodołamacza. Wyznaczyła pewien szlak, którym poszli też inni. Niech zostaną z nami i staną się, oby z czasem tak było, aktywistami na rzecz klimatu i środowiska, ale z podstawą inną niż moralny szantaż uczennicy. Bo przecież można o klimacie rozmawiać inaczej.
Marcin Chmielowski
Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne poglądy i opinie