W ostatnich latach temat podatku dochodowego od osób prawnych stał niejako medialny. Pewne firmy chwalą się – i słusznie – że do kwestii płatności CIT podchodzą rzetelnie, inne brylują w działaniach związanych z mniej lub bardziej agresywną optymalizacją podatkową.
Przekłada się to na nienaturalne rozwarstwienie wśród płatników podatku. Istnieją bowiem potężne firmy, które podatku CIT płacą znacznie mniej niż przeciętna niewielka polska firma, przyjmując jednocześnie ogromną pomoc publiczną. Mamy też w Polsce branże, w których jedno przedsiębiorstwo odpowiada za większość uiszczonego CIT w sektorze, nie będąc wcale podmiotem generujących największe przychody. Coś wypadałoby z tym zrobić.
Przecież można nie płacić…
Trudno oprzeć się wrażeniu, że CIT w Polsce jest podatkiem w jakimś sensie dobrowolnym. Inwestując odpowiednie środki w kadry podatkowych szamanów, od podatku tego skutecznie da się uciec. Nie jest to wcale takie trudne. Mimo realnych działań uszczelniających prowadzonych od kilku lat przez Ministerstwo Finansów wciąż do czynienia mamy ze zbyt dużą dozą „kreatywności” podatkowej. Zmiany w przepisach leasingowych, szczegółowy monitoring faktur czy wprowadzenie mechanizmów utrudniających firmom transferowanie zysków poza granice Polski, z pewnością stanowią rodzaj broni akceptowalnie skutecznej w walce z „optymalizatorami”, ale tematu nie zamykają. Zakładanie spółek specjalnego przeznaczenia (SPV) w rajach podatkowych czy stosowanie zawyżonych cen transferowych celem przenoszenia zysków za granicę wciąż przyczyniają się do istnienia luki w CIT.
Jak wygląda to na przykładzie konkretnej branży? Związek Przedsiębiorców i Pracodawców zbadał sprawę w odniesieniu do konkretnych firm. Analizie poddano tu 18 spółek o rdzennie niemieckim kapitale. Okazuje się, że w okresie 2012-2020 zaledwie 4 z nich zapłaciły w Polsce CIT w wysokości przekraczającej 1 procent przychodów. Progu jednego procenta we wskazanym okresie nie przekroczyła na przykład żadna firma z sektora motoryzacyjnego. Rekordzista zapłacił tu podatek CIT w wysokości 0,003 proc. osiągniętego przychodu, otrzymując jednocześnie największą spośród badanych podmiotów pomoc publiczną.
Luka jak była, tak jest
Według badań Polskiego Instytutu Ekonomicznego jeszcze w 2020 roku wielkość luki w CIT szacowana była na 26 mld zł. W relacji do PKB wyniosła ona natomiast 1,1 procent. O ile wiele firm zaczęło w ostatnich latach nieco rzetelniej podchodzić do kwestii płatności CIT, o tyle w okresie 2014-2020 luka w CIT w odniesieniu do zagranicznych spółek zwiększyła się z 2,3 do aż 4,1 mld złotych. Na 4,1 mld złotych PIE określa z kolei straty z tytułu transgranicznych wypłat zysków kapitałowych. Ta wartość w latach 2019-2020 zwiększyła się o 0,5 mld złotych. To dużo.
W roku 2020 luka w CIT mogła stanowić nawet około 30 procent dochodów należnych tytułu tego podatku. To niemałe kwoty, bo przekładają się na wartość około 20-30 mld złotych. Rozbieżności są znaczące, ponieważ wciąż trudno wypracować jednoznaczną i sprawdzoną metodologię, która wytropiłaby wszelkie praktyki optymalizacyjne.
Jest źle, ale było gorzej. W roku 2014 luka w CIT wynosiła około 52 procent. Jej zmniejszanie się naturalnie znajduje odzwierciedlenie w wysokości wpływów podatkowych. Dla przykładu – w roku 2014 wpływy z CIT wyniosły 29,7 mld złotych. W 2020 roku było to już 52,6 mld złotych, a wstępne dane za 2022 roku mówią o kwocie przekraczającej nieznacznie 70 mld złotych.
Podatek powinien być prosty
Faktem jest jednak także, że luka w CIT kurczy się coraz wolniej. To naturalne, ponieważ w ostatnich latach w życie weszło wiele przepisów uszczelniających system rządzący podatkiem dochodowym od osób prawnych. Efekty są jednak takie, że – mimo dynamicznego niwelowania luki w latach 2016-2018 – w roku 2019 zaczęła ona kurczyć się znacznie wolniej, a w roku 2020 zanotowano jej niewielki rozrost.
Być może dalsze niwelowanie luki w CIT wymagać będzie działań wykraczających poza krajowe podwórko. Może jednak próby usystematyzowania kwestii CIT na poziomie międzynarodowym okazałyby się zbędne, gdyby realnie rozważyć wreszcie ideę podatku przychodowego?
Powinien być to podatek szalenie prosty. Eksperci wskazują, że aby ta danina pozostała neutralna z punktu widzenia budżetu, jej wysokość powinna oscylować w granicach 1 proc. przychodów. Sama danina powinna mieć charakter powszechny, obligatoryjny, wymykający się ulgom czy osobnym metodom rozliczania.
W każdym razie coś z CIT należy zrobić, bo jest to podatek dalece niedoskonały. Sami przedsiębiorcy wskazują choćby na niebywałe problemy z interpretacją przepisów. To jednak tylko czubek góry lodowej.