fbpx
środa, 27 września, 2023
Strona głównaFelietonMarny system podatkowy to kara, ale na nią zasługujemy

Marny system podatkowy to kara, ale na nią zasługujemy

Tak, uczestniczyłem w zeszłorocznym biadoleniu nad marną pozycją Polski w rankingu konkurencyjności systemów podatkowych. I robię to i w tym roku, nawet pomimo tego, że przesunęliśmy się w nim w górę, na nieco lepszą pozycję. Tyle że wcale nie dzięki wprowadzeniu u nas nowych i lepszych rozwiązań.

Rankingi i zestawienia to coś, co interesuje. Po pierwsze, dzięki nim można się porównywać, a to lubią prawie wszyscy. Po drugie, takie porównania są czytelne. Wystarczy spojrzeć i już wiemy gdzie jesteśmy, kogo gonimy, a kto goni nas. Internetowe tabelki są zresztą estetyczne, wydają się być zamknięte, przypominają nieodwołaną ocenę, którą ktoś policzył, grafik narysował, mamy dane, ich wizualizację i rozmawiamy o naszej lokacie.

Rozmawiajmy zatem. Zeszłoroczne zestawienie najbardziej (i najmniej) konkurencyjnych systemów podatkowych w grupie państw OECD pokazywało naszą biało-czerwoną drużynę na przedostatnim, niechlubnym miejscu. Wyprzedzaliśmy tylko Włochy, tuż przed nami była Francja. Oba te kraje są od nas dużo bogatsze. Jest to jakieś uzasadnienie, dlaczego nie chce im się lub nie potrafią zreformować swoich systemów podatkowych. Być może zwyczajnie nie jest to dla nich takie ważne, ich własny biznes przyzwyczaił się do takiego stanu rzeczy, a inwestorów przyciągają czymś innym.

Pomstowałem wtedy, że Polski Ład nie wypchnie nas w górę rankingu, zepchnie w dół, na ostatnią pozycję. Co ciekawe, Polska jednak awansowała. Czyżby jednak prawodawstwo z Księżyca miało swoje miejsce na Ziemi? Konkretnie: między Odrą a Bugiem?

Nie. Zmiana w rankingu jest spowodowana czymś innym. To prawda, Polska zajmuje w jego najnowszej edycji 28. miejsce, klasyfikowanych jest 38 krajów. Wyprzedziła nas Kostaryka czyli beniaminek, wyprzedziły też tak oczywiste pewniaki jak Estonia, Łotwa czy Nowa Zelandia (pierwsza trójka). Ale za to my wyprzedziliśmy już nie tylko wspomniane Francję i Włochy, udało się też być wyżej niż Islandia, Dania czy Irlandia – kraje, gdzie biznes prowadzi się jednak łatwo i które mają mocno pro-przedsiębiorcze nastawienie. Jak to możliwe?

Cóż, tegoroczny ranking nie przystaje do zeszłorocznych i rzetelnie piszą o tym sami autorzy. Metodologia bardzo się zmieniła i te same kraje, no, z wyjątkiem egzotycznej dla nas, debiutującej Kostaryki, czasami zajmują nowe, lepsze lub gorsze lokaty. Niewiele zmienia się na samym szczycie, Estonia jest najlepsza po raz dziewiąty z rzędu. Sporo za to dzieje się w innych miejscach tabeli. Także wtedy, kiedy chodzi o nas.

Pokazuje to siłę, ale też słabość takich zestawień. Są one zawsze prezentowane jako na pewno prawdziwe i oczywiście nie podważam zeszłorocznych rozstrzygnięć i nie twierdzę, że tamta metodologia była błędna. Zastępuje ją jednak w tym roku inna, udoskonalona, ale też będąca jakoś tam ułomną, bo zestawienia jak to, o którym piszę, coś pokazują, ale na pewno nie wszystko. Może za rok dostaniemy jeszcze inne opracowanie, zrobione według jeszcze innych pomysłów na to, jak przeprowadzić taką klasyfikację… Może tak będzie, ale już w tym roku po prostu powinniśmy zająć się tym, co zrobić, aby mieć lepszy system podatkowy i to niekoniecznie według rankingu, choć tam też mogą się znajdować cenne dla nas wskazówki. Warto zobaczyć, kto robi coś lepiej niż my. Najlepszych traktować jako grupę porównawczą i skupiać się na tym, dlaczego nawet pomimo zmian w sposobie liczenia, postsowiecka Estonia jest na pierwszym miejscu.

No bo co by tu nie napisać, to jedno jest jasne: nie jest dobrze. Nie ma się z czego cieszyć, nasza lokata nie jest wysoka, pokazuje, że nasza własna władza w pierwszej kolejności dręczy przede wszystkim nas samych. Podatników III RP, którzy muszą mierzyć się z trudnymi do spłacania, wysokimi daninami, choć oczywiście autorzy raportu nawet nas chwalą za niektóre dobre rozwiązania, bo i takie mamy. Jak zwykle, zamiast pożyczać od innych to, co tam działa, w najlepszym razie budujemy karykatury, takie jak „estoński” CIT, ale nie ma rankingów śmieszności systemów podatkowych, więc przynajmniej na razie daleko nam do czoła tabeli.

Do którego powinniśmy dążyć. Niezwykle mnie zastanawia, że chęć zbudowania prostego i przejrzystego systemu podatkowego nie jednoczy wszystkich sił politycznych. Rozumiem, że socjaliści będą chcieli wyższych podatków niż liberałowie czy libertarianie. Ale im też powinno zależeć na tym, aby system podatkowy był wydajny, zatrudniał możliwie mało, ale kompetentnych ludzi, nie zajmował wiele roboczogodzin tym, którzy płacą daniny, umożliwiał łatwy wgląd w „ile” i „za co”. Bo to taki system pozwala na sprawne dzielenie nadwyżek wypracowywanych przez gospodarkę rynkową, a jej samej umożliwia to, że pracujący w niej ludzie skupiają się na tym, co potrafią, na zarabianiu, a nie na ślęczeniu nad zeznaniami podatkowymi.

Oczywiście, osoby o bardziej liberalnej wrażliwości będą niechętne temu, aby redystrybuować ponad miarę środki pochodzące z opodatkowania, ale w temacie zbierania pieniędzy wydajnym, tanim narzędziem – można się dogadać. Żeby taka opcja w ogóle była na stole, muszą się jednak w polityce spotykać siły mające jakieś plany rozwoju, nawet sprzeczne, ale jakieś. To, co mamy dzisiaj, to tylko licytacja na populizm i lęki – i tak naprawdę to dlatego mamy tak marny system podatkowy. Słabe, zdezorganizowane społeczeństwo dające się karmić (i przekarmiać) kiepskiej jakości ersatzem debaty publicznej przecież nie wytworzy nic lepszego, nie pokaże politykom ich służebnej roli, bo jest widownią na przedstawieniu, a nie jego reżyserem.

Dlatego dostajemy to, na co zasługujemy.

Marcin Chmielowski
*autor jest wiceprezesem Fundacji Wolności i Przedsiębiorczości

Marcin Chmielowski
Marcin Chmielowski
Politolog, doktor filozofii, autor książek, scenarzysta filmów dokumentalnych.

INNE Z TEJ KATEGORII

Trzecia siła z największą konwencją w Spodku

W sobotę 23 września Konfederacja zorganizowała największą konwencję partyjną tego sezonu wyborczego. Katowicki Spodek był niemal pełny kandydatów na parlamentarzystów i działaczy z całej Polski (ostatni raz takie tłumy w Spodku widziałem kilka lat temu na koncercie Kultu). Tym razem pierdyliardy złotych już nie leciały na publikę, ale nie zabrakło efektów specjalnych. Najważniejsza jest jednak merytoryka.
6 MIN CZYTANIA

Co zamiast imigracji?

Czy imigracja jest Polsce niezbędna? W swoim najnowszym wideoblogu zająłem się sprawą afery wizowej i, szerzej, brakiem polskiej polityki migracyjnej, co uważam za gigantyczną lukę w naszej debacie publicznej. Wielu moich widzów stwierdziło w komentarzach, że żadna polityka migracyjna nie jest nam potrzebna, ponieważ Polska w ogóle nie potrzebuje imigracji (lub też: nie powinna potrzebować).
5 MIN CZYTANIA

Kuratela prowadząca do bankructwa

Rośnie rzesza płaczących nad stanem polskiej gospodarki, a już szczególnie nad losem małych i średnich przedsiębiorców. Niektórym publicystom, których darzę nieskrywanym szacunkiem za występowanie w obronie wolności i sprawiedliwości, zdarza się już nawet odprawiać egzekwia nad rodzimą przedsiębiorczością.
5 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Głośne decyzje cichych nazwisk. Co powinniśmy robić, aby mieć coś do powiedzenia w Brukseli

Każda polityka ma swoją scenę i kuluary. Europejska też. I podobnie jak w jej krajowych odpowiednikach, kuluary są bardzo często niedoceniane przez tzw. zwykłych ludzi, czyli po prostu wyborców.
4 MIN CZYTANIA

Poznaj Polskę za moje pieniądze

Tak naprawdę dofinansowanie do szkolnych wycieczek nie jest największym problemem Polski. Niestety mamy większe. To dofinansowanie jest za to symptomatyczne, bo pokazuje logikę rozdawnictwa. I topi alternatywne rozwiązania.
4 MIN CZYTANIA

Osteoporoza w skostniałej szkole

Istnieje coś takiego jak systemowa praktyka zniechęcania młodych ludzi nie tylko do nauki, ale też do pracy w szkole. To źle, bo potrzebujemy młodych nauczycieli.
4 MIN CZYTANIA