fbpx
wtorek, 26 września, 2023
Strona głównaFelietonMatura to cerber. Przy pomocy klucza odpowiedzi ktoś wyłamał mu zęby

Matura to cerber. Przy pomocy klucza odpowiedzi ktoś wyłamał mu zęby

Sesja maturalnych egzaminów pisemnych zaczyna się 4 maja. Potrwa do 23 maja. W przeciwieństwie do dojrzałości matura ma przynajmniej swój wyraźny koniec. Dojrzałość go nie ma, dojrzałość jest procesem. Matura w takiej formie, w jakiej jest teraz, do niego nie zaprasza.

Ten felieton nie jest boomerskim wspomnieniem o tym, jak to kiedyś było, bo mało kogo to obchodzi. Ja sam zresztą, po tylu latach, nie pamiętam już, o czym pisałem maturę z polskiego. Pamiętam natomiast, że przynajmniej za moich czasów idea matury była zjawiskiem złożonym.

Po pierwsze, egzamin miał być formą kulturowej bramki, miał odfiltrowywać tych, którzy nie są w stanie przekroczyć progu i w pewien sposób działał w parze ze studniówką. Ktoś, kto nie umiał sobie znaleźć na nią pary, a później, te sto dni później, uwalał maturę, nie kwalifikował się do grona ludzi dojrzałych – choć nikt tego nie mówił wprost, to tak było. Tym razem nie udała się twoja agoge, spróbuj za rok, zapraszamy. Matura była częścią dwuetapowego rytuału przejścia. Ale, po drugie, nasi ówcześni nauczyciele i decydenci odpowiadający dwadzieścia lat temu za kształt matury (dodam, że odpowiadający marnie, pamiętam, że w pewnym momencie szykowaliśmy się już do „nowej” matury, później okazało się, że jednak będziemy zdawać „starą”) chyba starali się przeprowadzić ten test w dobrej wierze.

Dwadzieścia lat temu matury były bardzo długie. Pisało się je po kilka godzin i co do zasady, przynajmniej w moim przypadku, sprawdzały one generalne oczytanie, czy to z polskiego, czy z historii. Egzamin z języka angielskiego, też przeze mnie zdawany – i zdany – sprawdzał zaś umiejętność komunikowania się w typowych, codziennych i życiowych sytuacjach, miał sens i trochę przypominał egzamin na poziomie FCE. Matura nie była trudna. Ale była jakąś cezurą.

Dziś to już nie działa. Współczesna matura nie sprawdza właściwie nic, oprócz zdolności do wypełniania testów mających swoje specyficzne, powtarzalne pytania i wzorce. A tam gdzie nie ma testów, tam są klucze odpowiedzi, przesadnie złożone, nie dające pola do manewru myślą. Innymi słowy, proces nauczania poprzedzający zdanie matury na przykład z historii to nie jest proces nauczania historii. To proces nauczania odpowiadający za to, aby uczeń potrafił zdać test. Pomiędzy testem maturalnym z historii, a zagadnieniem historii jako takim istnieje jednak przepaść.

Może to dlatego dzisiaj maturę łatwiej zdać, ale trudniej, dużo trudniej, zdać dobrze. Zmieniły się wymagania, za średnio-trudną i wstępną barierę do dorosłości uchodzi test i kadłub po wypracowaniu z kluczem odpowiedzi jako czapą tłumiącą rozkręcającą się, młodzieńczą erudycję, nie zaś długa forma pisemna czy rozmowa na temat literatury, które jednak miały tę zaletę, że otwierały furtki. Tak, pisanie „starych” matur z polskiego, tematycznie orbitujących wokół tak szerokich zagadnień jak przyjaźń, miłość, odpowiedzialność czy ojczyzna, nie brzmi twórczo i nie jest twórcze, ale jest zaproszeniem do powoływania się na lektury i przemyślenia spoza kanonu – i to w tej przestrzeni mogła się objawić zdolność maturzysty do myślenia. Dziś tak już nie jest. Łatwiej jest zdać, bo wymagania stawiane przed testami przedmiotowymi i dużo, dużo krótszymi wypracowaniami są bardziej sprecyzowane (co w przypadku literatury uważam za błąd). Trudniej zdać dobrze, bo trudniej nauczyć się zdawać test i pisać pod klucz, a to umiejętność techniczna, podobna do maestrii w operowaniu kluczem nasadowym i nie każdy ma cierpliwość do zdobywania kompetencji akurat w takiej dyscyplinie.

No dobrze, to na czym ma polegać ta maturalna dojrzałość? Na tym, że ci, którzy maturę mają już dawno za sobą, nie są w stanie na tyle dojrzale myśleć o młodszym pokoleniu, aby zaproponować egzamin, który przynajmniej próbuje coś sprawdzić i czegoś nauczyć. A taka była, przy wszystkich swoich wadach, tzw. „stara” matura. Dla własnej wygody i w pogoni za standaryzacją (to taka ładna nazwa na równanie w dół) starsi zaproponowali młodszym zestaw makiet – symulakrów, których zdanie ma rzekomo coś oznaczać. W praktyce jednak można porównać je do niszczenia kartonowego „miasta” przez człowieka przebranego za gigantycznego jaszczura, które ktoś dla żartu chciałby nazwać prawdziwą, a nie udawaną, katastrofą. Katastrofą jest jednak start w dorosłość z umiejętnością rozwiązywania testów pod pachą, podczas gdy powinna to być zdolność odwrotna, do przezwyciężania schematycznego myślenia. Jasne, kiedy ja zdawałem maturę, można było narzekać na to samo. Ale od tamtego „wtedy” jest tylko gorzej.

Na całe szczęście dojrzałość to cały szereg kolejnych i przeróżnych egzaminów, jest najeżona progami, rytuałami przejścia i przez to trudna – ale bardzo ciekawa. Życie jest niesamowitą grą. Matura, jako gra dziwacznie ograniczona, nie ma potencjału do tego, aby choćby zainteresować tym, co będzie po niej. I taka, ciekawa właśnie, mogłaby być matura, o ile jakaś w ogóle powinna być, bo pytaniem otwartym pozostaje, czy pieniędzmi podatników warto karmić cerbera, któremu wybito zęby.

Marcin Chmielowski

Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne opinie i poglądy

Marcin Chmielowski
Marcin Chmielowski
Politolog, doktor filozofii, autor książek, scenarzysta filmów dokumentalnych.

INNE Z TEJ KATEGORII

Trzecia siła z największą konwencją w Spodku

W sobotę 23 września Konfederacja zorganizowała największą konwencję partyjną tego sezonu wyborczego. Katowicki Spodek był niemal pełny kandydatów na parlamentarzystów i działaczy z całej Polski (ostatni raz takie tłumy w Spodku widziałem kilka lat temu na koncercie Kultu). Tym razem pierdyliardy złotych już nie leciały na publikę, ale nie zabrakło efektów specjalnych. Najważniejsza jest jednak merytoryka.
6 MIN CZYTANIA

Co zamiast imigracji?

Czy imigracja jest Polsce niezbędna? W swoim najnowszym wideoblogu zająłem się sprawą afery wizowej i, szerzej, brakiem polskiej polityki migracyjnej, co uważam za gigantyczną lukę w naszej debacie publicznej. Wielu moich widzów stwierdziło w komentarzach, że żadna polityka migracyjna nie jest nam potrzebna, ponieważ Polska w ogóle nie potrzebuje imigracji (lub też: nie powinna potrzebować).
5 MIN CZYTANIA

Kuratela prowadząca do bankructwa

Rośnie rzesza płaczących nad stanem polskiej gospodarki, a już szczególnie nad losem małych i średnich przedsiębiorców. Niektórym publicystom, których darzę nieskrywanym szacunkiem za występowanie w obronie wolności i sprawiedliwości, zdarza się już nawet odprawiać egzekwia nad rodzimą przedsiębiorczością.
5 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Głośne decyzje cichych nazwisk. Co powinniśmy robić, aby mieć coś do powiedzenia w Brukseli

Każda polityka ma swoją scenę i kuluary. Europejska też. I podobnie jak w jej krajowych odpowiednikach, kuluary są bardzo często niedoceniane przez tzw. zwykłych ludzi, czyli po prostu wyborców.
4 MIN CZYTANIA

Poznaj Polskę za moje pieniądze

Tak naprawdę dofinansowanie do szkolnych wycieczek nie jest największym problemem Polski. Niestety mamy większe. To dofinansowanie jest za to symptomatyczne, bo pokazuje logikę rozdawnictwa. I topi alternatywne rozwiązania.
4 MIN CZYTANIA

Osteoporoza w skostniałej szkole

Istnieje coś takiego jak systemowa praktyka zniechęcania młodych ludzi nie tylko do nauki, ale też do pracy w szkole. To źle, bo potrzebujemy młodych nauczycieli.
4 MIN CZYTANIA