Strzelać się uczą nie tylko Polacy, ale i przebywający w Polsce Ukraińcy. Jak twierdzą właściciele strzelnic, obiekty te przeżywają obecnie prawdziwe oblężenie. Niewątpliwy wpływ na to ma też wojna na Ukrainie, która u wielu zachwiała poczucie bezpieczeństwa – tragiczne wydarzenia mają przecież miejsce bardzo blisko Polski i nikt nie zagwarantuje, że w przyszłości nie rozleją się także na nasz kraj.
W ubiegłych latach na średniej wielkości strzelnicy szkolono przeciętnie kilkanaście osób dziennie (oczywiście, gdy nie było covidowego lockdownu) – teraz chętnych jest kilkuset. Bywa, że miejsca są zarezerwowane na wiele tygodni do przodu. Jest tak wielu chętnych, że właściciele strzelnic ograniczają się w praktyce tylko do reklamy w mediach społecznościowych. Przykładowa promocja wygląda tak: „Szukasz pomysłu na zorganizowanie wieczoru kawalerskiego? Możemy pomóc Ci zorganizować niezapomnianą imprezę na wyjątkowej strzelnicy. Broń palna stanowi najbardziej skuteczny środek ochrony osobistej. Oferujemy także kurs bezpiecznego posługiwania się bronią palną oraz pomagamy w uzyskaniu pozwolenia na broń”.
Za godzinę podstawowego szkolenia z bronią, na ogół krótką (pistolet), można wziąć od kursanta około 150-200 złotych i więcej. Ale to nie wszystko. Szkolący się płacą nie tylko za miejsce na torze. Także za opiekę instruktora oraz za amunicję. A ta kosztuje niemało. Jeden nabój do popularnego pistoletu Glock kalibru 9 mm, wraz z marżą strzelnicy kosztuje 2,5-3,5 złotego. A magazynki opróżnia się stosunkowo szybko. Za amunicję do kultowego AK-47 lub innego pistoletu maszynowego trzeba zapłacić już 5 – a nawet więcej złotych za jeden nabój.
Popyt znacznie przewyższa podaż
Strzelnic w Polsce jest zdecydowanie za mało. Zwłaszcza w stosunku do zapotrzebowania. Strzelanie ćwiczą nie tylko posiadacze pozwolenia na broń, ale wszyscy, którzy wyrażą na to chęć. Warunkiem koniecznym do spełnienia jest tu ukończenie 18-tego roku życia.
Według portalu gdziestrzelac.eu strzelnic w Polsce jest co najmniej 459 (w tym 84 strzelnice w zarządzie Ligii Obrony Kraju, 77 strzelnic myśliwskich oraz 140 strzelnic czarnoprochowych). Biorąc pod uwagę tylko 170 tysięcy osób posiadających pozwolenie na broń, na jedną strzelnicę, która dysponuje na ogół zaledwie kilkoma torami, przypada ok. 370 osób. A do tej liczby dołożyć trzeba co najmniej drugie tyle ćwiczących bez pozwolenia (nie jest ono warunkiem przejścia szkolenia ani nawet okazjonalnego strzelania), w tym także strzelających okazjonalnie z broni pneumatycznej oraz coraz popularniejszej czarnoprochowej.
Według przyjętej w maju 2020 r. Strategii Bezpieczeństwa Narodowego władze powinny tworzyć warunki dla obrony powszechnej, czyli m.in. jak najwięcej osób powinno być co najmniej zaznajomionych z obsługą broni palnej osobistej. W zeszłym roku, w ramach rządowego programu „Strzelnica w powiecie”, za 6,8 mln złotych powstało dodatkowe 46 strzelnic. Nadal jest to jednak za mało, by nie powiedzieć – o wiele za mało.
Ile trzeba zainwestować?
Chcąc zacząć działalność związaną ze strzeleckim biznesem, najlepiej dysponować własnym budynkiem, a co najmniej własną działką, na której zbudujemy strzelnicę (lub dostosujemy do ćwiczeń strzeleckich budynek już istniejący). Rozporządzenie Ministra Obrony Narodowej z dnia 4 października 2001 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać strzelnice garnizonowe, znacznie podwyższyło poziom minimalnych zabezpieczeń obiektów, które mogą być użytkowane do strzeleckich ćwiczeń. Budowa strzelnicy (niewojskowej) to koszt ok. 2 mln złotych. Według standardów wojskowych jest to już 20 mln złotych, na co rzadko stać nie tylko inwestora prywatnego, ale nawet przeciętną gminę.
Jeśli uda się wejść w ten biznes, podstawowym dokumentem stanowiącym o prowadzonej działalności będzie regulamin strzelnicy. Zatwierdzają go władze samorządowe. Znaczące nakłady należy poczynić nie tylko na zakup kilkunastu sztuk broni, ale także na urządzenie dla niej bezpiecznego magazynu oraz torów strzeleckich zaopatrzonych w kulochwyt. Chcąc uniknąć skarg ewentualnych sąsiadów, jeśli tylko jest to możliwe, należy zadbać także o izolację akustyczną budynku.
Podstawą – bezpieczeństwo
Strzelnica to nie jest biznesowy „samograj”. Jej zabezpieczenie nie polega tylko na spełnieniu określonych warunków technicznych, ale także na zapewnieniu koniecznego stałego nadzoru instruktorskiego nad kursantami. Co prawda broń sama nie „wypala”, ale niemal na każdym etapie ćwiczeń może dojść do tragedii. Prowadzący strzelnice wiedzą też dobrze, że stanowią one miejsce szczególnie upatrzone przez samobójców. 10 czerwca zeszłego roku udaną próbę samobójczą podjął na strzelnicy w Bielsku-Białej pewien 19-latek. W Tarnowskich Górach były dwa przypadki takich samobójstw, w Chorzowie – jeden. Dwa lata temu na strzelnicy w Białymstoku zastrzelił się 18-latek, a w zeszłym roku do takiego zdarzenia doszło w Warszawie.
Zapobiec wypadkom czasem się nie da. Niemniej trzeba tu dołożyć staranności, by na strzelnicach było maksymalnie bezpiecznie. To również kosztuje. Jeśli jednak inwestycja zostanie przeprowadzona w profesjonalny sposób, a do obsługi strzelnicy zostanie zatrudniona fachowa kadra, może się ten biznes opłacić.