Opodatkowanie na zasadach ryczałtowych oznacza, że dla przedsiębiorcy podstawą wymiaru jest przychód. Nie ma zatem konieczności ustalania podstawy opodatkowania poprzez pomniejszenie osiągniętego obrotu o poniesione koszty. Jest to rozwiązanie w niektórych przypadkach dużo korzystniejsze dla firmy, a jednocześnie prostsze w obsłudze. Warto przy tym pamiętać, że jedną z najczęściej kwestionowanych rzeczy podczas kontroli podatkowych są właśnie koszty.
Należy jeszcze zaznaczyć, że rozliczanie się na zasadach ryczałtowych ma charakter opcjonalny. Jeśli przedsiębiorca nie chce skorzystać z takiej formy zapłaty podatku, nie musi tego robić i w dalszym ciągu podstawą opodatkowania będzie dla niego dochód. Stawki w przypadku rozliczeń ryczałtowych wahają się od 2 do 20 proc., w zależności od branży w jakiej prowadzona jest działalność.
Proponowane rozwiązanie jest jedną z form upraszczania systemu podatkowego w naszym kraju. Podatki w Polsce do najłatwiejszych nie należą, co skutkuje trwającymi latami sporami z fiskusem i procesami przed sądami administracyjnymi. Wielu mniejszych firm na takie przeciąganie liny ze skarbówką zwyczajnie nie stać i zanim dojdzie do korzystnego dla nich rozstrzygnięcia, padają jak muchy.
Czy ryczałt to zmieni? Najpewniej nie, ale kierunek wart jest docenienia. Trzeba jednak pomyśleć o następnych krokach. W podatkach dochodowych takim krokiem może być zastąpienie metody memoriałowej metodą kasową, znaną z podatku VAT. Chodzi o to, aby obowiązek podatkowy powstawał nie w momencie wystawienia faktur, ale faktycznego otrzymania należności. Wiele firm na płatność czekać musi tygodniami, a często i miesiącami. Organy skarbowe jednak działają tak, jakby pieniądze były już na koncie. Rozwiązanie mogłoby być adresowane dla firm z sektora MŚP, tak jak wygląda to w ustawie VAT-owskiej.
Pamiętajmy o tym, że w naszym kraju bardzo poważnym problemem są w dalszym ciągu zatory płatnicze. Obecnie ryzyko, jakie się z nimi wiąże, spada jedynie na przedsiębiorcę, który nie może się doprosić zapłaty. Warto aby część tego ryzyka wzięło na siebie także państwo. Najmocniej owe zaległe płatności uderzają w mniejsze firmy, często niemające wystarczającej poduszki finansowej aby przetrwać, kiedy kontrahent nie wywiązuje się z obowiązku zapłaty. Niejedna firma z tego powodu musiała zwinąć żagle zostając z długami wobec organów podatkowych.
Sądzę, że poważna dyskusja na temat systemu podatkowego jeszcze przed nami, wciąż te daniny stanowią w Polsce jedną z poważniejszych barier w rozwoju dla podmiotów z sektora MŚP. Aby to się zmieniło trzeba wiele kwestii zmienić – zarówno jeśli chodzi o przepisy, jak i podejście urzędników. W tej kadencji nie udało się uchwalić ordynacji podatkowej. Najpewniej jednak temat wróci po wyborach. W programie idącego po wygraną PiS jest także przyjęcie trzech innych ustaw podatkowych, zastępujących obecne regulacje odnośnie PIT i CIT. W tematyce podatkowej szykuje się zatem ciekawy czas. Oby był to czas owocujący także w przemyślane i korzystne dla polskiego biznesu rozwiązania.