fbpx
sobota, 20 kwietnia, 2024
Strona głównaŚwiatNasza wolność. Jak ją rozumiemy?

Nasza wolność. Jak ją rozumiemy?

O wolności mówią wszyscy politycy, niosą ją na sztandarach prawie wszystkie partie polityczne, jednak – ponieważ nie do końca pojmujemy tę ideę – każdy rozumie ją po swojemu.

Osoby utożsamiające się z liberalną stroną sceny politycznej często mają problem z rozumieniem społecznych trendów. Posługują się najpotężniejszą bronią w na rynku idei – wolnością, a wciąż wiele osób nie dostrzega ich jako orędowników wyzwolenia. Dzieje się tak nie dlatego, że ludzie nie łakną wolności, a dlatego, że każdy może ją inaczej postrzegać. Dla niektórych np. wolny rynek to wolność – dla marksistów znaczy ona zupełnie coś innego. Tak samo ważne, lecz inaczej rozumiane jest to pojęcie w prawie każdym stronnictwie politycznym.

Jedno z najciekawszych i często używanych rozróżnień dotyczących wolności stworzył Isaiah Berlin – brytyjski filozof i historyk idei. W swoim wygłoszonym w 1958 roku na Uniwersytecie Oksfordzkim wykładzie „Dwie koncepcje wolności” omówił – do tej pory aktualne – rozróżnienie na wolność negatywną i pozytywną. Zrozumienie tych wciąż świeżych pojęć pozwala na wytłumaczenie fenomenu występowania tego chwytliwego hasła na sztandarach wszelkich (a przynajmniej głównych) sił politycznych i w dyskursie publicznym.

Wolność negatywna

Wolność negatywną najprościej wytłumaczyć jako „wolność od” (przymusu, ingerencji władz w prywatność, fiskalizmu. Jest to każda nasza możliwość do zachowania autonomii i niezależności od czynników zewnętrznych. Tak pojmowana swoboda pozwala na wydzielenie pewnej nietykalnej dla osób trzecich sfery prywatnej, która spoczywa jedynie w naszej gestii, a ograniczona jest klasycznie przez taką samą wolność drugiego człowieka. Jest to fundament liberalnej wspólnoty społecznej, która pozwala ludziom na realizację swoich pragnień i dążeń, tak jak sami tego chcą! Można powiedzieć, że oksfordzki wykładowca był zwolennikiem tej perspektywy, wiążącej się bezpośrednio z liberalną perspektywą społeczną.

Nie oznacza, to jednak że Berlin nie zauważa w niej błędów i problemów. Jako klasyczny liberał nie popiera on skrajnie libertariańskich, anarchoindywidualistycznych czy anarchokapitalistycznych wizji. Nieograniczona autonomia jednostki nie jest w stanie sprostać wymaganiom życia w społeczeństwie, które to jest jedynym naturalnym środowiskiem człowieka. Isaiah Berlin zauważa, że skrajny kapitalizm i leseferyzm może powodować wypaczenia społeczne nie tylko (i aż) na poziomie ekonomicznym (tworząc rozwarstwienia majątkowe), lecz także przez spojrzenie na drugiego człowieka, jako na podmiot obcy, jedynie wykorzystywany instrumentalnie do zaspokojenia czyichś dążeń. Z tego, choć z pewnością nie tylko tego, powodu na piedestał wystawia filozof pluralizm oraz potrzebę koegzystencji w różnej proporcji również wolności pozytywnej.

Wolność pozytywna

Pewien stopień dychotomii między wolnością negatywną a pozytywną prowadzi do prostej konkluzji, że tak jak liberałowie umiłowali sobie tę pierwszą, tak i socjaliści (i socjaldemokraci) odczuwają dużo większą sympatię do tej drugiej. Jak liberalne podejście podkreśla znaczenie „autonomii od”, tak jej pozytywne odzwierciedlenie w ujęciu Isaiaha Berlina oznacza „wolność do”. Kojarzona jest ona często z kwestią polityczną, wpływem na władzę, partycypacją, możliwością zgromadzeń, lecz także lwią częścią praw człowieka. Wymienienie jedynie jej elementów składowych byłoby jednak zbyt dużym uproszczeniem oraz pominięciem samej logiki.

Wolność pozytywna oznacza także możność do realizacji własnego bytu. Zawierają się w tym także pojęcia wskazujące na demokratyczny charakter tego rozumienia. Szerzej możemy jednak zauważyć, że jest to wolność do realizacji projektów o charakterze globalnym, które pozwalają na wyzwolenie spod ograniczeń niedoboru możliwości. Gdy spojrzymy na temat od strony gospodarczej, będzie to wolność do realizacji celów, których poprzez brak środków nie możemy zrealizować. Idąc dalej jest to idea, która także na innych poziomach, przykładowo psychologicznym czy biologicznym, może dążyć do wyzbycia się ograniczeń w celu uzyskania szerszego pola różnych możliwości.

Autor tego rozróżnienia, jako zwolennik liberalizmu, znajduje w tym podejściu dużo więcej niebezpieczeństw. Przede wszystkim – ze względu na rok powstania wykładu – zauważa początek totalitaryzmów, które w imię wyższego celu, uwolnienia i nadania pewnych nowych możności, zabierały wolność negatywną i doprowadziły do największych i najbardziej nieludzkich zbrodni w historii. Takie zapędy ułatwia demokracja i prawo do wyboru władzy. Społeczeństwo można bowiem łatwo zmanipulować, w szczególności, gdy do uzyskania totalnej władzy, w większości wypadków wystarczy głos dużo mniej niż połowy uprawnionych do głosowania. Dodatkowo aspektem budzącym niepokój jest możliwość roszczenia wolności pozytywnej do nowych możności. Oznaczają one nie tylko nowe potrzeby, lecz także całe nowe systemy moralne.

Pluralizm

Cała mądrość, którą próbuje w tym wszystkim przekazać Berlin polega na pluralizmie. Do realizacji siebie potrzebujemy obydwu wolności. Zarówno kapitału, wiedzy, kontaktów (albo nawet jedynie możliwości, aby te zasoby zdobyć), jak i autonomii, dzięki której nikt nie zabroni nam wykonać zamierzonych działań. Relacja ilościowa pomiędzy nimi powinna być jednak po stronie tej liberalnej, bardziej leseferystycznej, gdyż łatwiej jest zapobiec zagrożeniom z niej wypływającym. Nie znaczy to jednak, że nie potrzebujemy wolności pozytywnych, które na najniższym poziomie dotyczą możliwości zmiany obecnej sytuacji dzięki wpływom na politykę.

Dla niektórych rozróżnienie to wydawać się może kuriozalne. W końcu wolność do czegoś (np. posiadania schronienia) to wolność od przeciwieństwa tego czegoś (bycia bezdomnym). Sens tego sięga jednak głębiej i pozwala zrozumieć, dlaczego zarówno komuniści jak i libertarianie walczą w imię tej samej idei, lecz nienawidzą siebie zaciekle. W końcu chodzi o coś najważniejszego – chodzi o wolność!

INNE Z TEJ KATEGORII

35-godzinny tydzień pracy w Niemczech – jak reagują na to niemieckie firmy?

Nie tylko w Polsce, lecz także w Niemczech coraz częściej mówi się o skróceniu tygodnia pracy z 40 do 35 godzin. Po miesiącach negocjacji i wielu strajkach Deutsche Bahn zamierza spełnić żądanie Związku Maszynistów Niemieckich (GDL) odnośnie 35-godzinnego tygodnia pracy. Co sądzą o tym inne niemieckie przedsiębiorstwa?
5 MIN CZYTANIA

Ile kosztuje godzina pracy w Unii Europejskiej?

Eurostat opublikował dane na temat godzinowych kosztów pracy w poszczególnych państwach należących do Unii Europejskiej.
2 MIN CZYTANIA

Niemcy będą kontrolować, na co migranci wydają pieniądze

Władze Hamburga przestały wypłacać gotówkę ubiegającym się o azyl migrantom i zastąpiły ją doładowaniami określonych kwot na karty płatnicze.
< 1 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Branża eventowa liczy na to, że w tym roku zacznie odbijać się od dna. Dlaczego warto jej kibicować?

Branża eventowa może generować wielkie pieniądze, często nieuwzględniane w spojrzeniu na naszą sytuację gospodarczą – niesłusznie. Czy rok 2022 będzie dla eventowych firm wielkim powrotem z samego dna?
4 MIN CZYTANIA

Czy czeka nas tokenizacja życia? Blockchain zrewolucjonizuje biznes!

Technologia daje coraz większe możliwości, także jeśli chodzi o twórczość artystyczną. Okazuje się, że blockchain potrafi znacznie ułatwić certyfikowanie praw własności do unikatowych przedmiotów, a tokeny NFT mogą zrewolucjonizować świat.
6 MIN CZYTANIA

Sieciówki spożywcze i ich innowacje, czyli tajemnica biznesowego sukcesu

Na ulicach większych miast trudno nie zauważyć miażdżącej przewagi sieci sklepów typu Żabka czy Carrefour. Loga tych firm wtapiają się w betonowy krajobraz. Rozmnożenie się ich placówek było tak szybkie, że mało kto zauważył, jak wiele innowacji wprowadziły.
4 MIN CZYTANIA