fbpx
wtorek, 17 września, 2024
Strona głównaFelietonNie płakałem po radzie medycznej

Nie płakałem po radzie medycznej

Lekarzom nie powinno się dawać nawet złudzenia posiadania jakiejkolwiek władzy, bo błyskawicznie będą chcieli zrobić z państwa jeden wielki szpital – pisze w najnowszym felietonie Łukasz Warzecha.

13 członków rady medycznej przy premierze podało się do dymisji. Media głównego nurtu pełne są w związku z tym rozpaczy i narzekań. Ja natomiast nie tylko po nich płakał nie będę, ale przeciwnie – żałuję, że zrezygnowało tylko 13, a czworo członków, na czele ze skompromitowanym prof. Horbanem, pozostało. Po tych, którzy odeszli, płakał nie będę.

Odchodzący w proteście obrazili się, że władza ich nie słucha. Powiedziałbym: całe szczęście, bo gdyby słuchała, mielibyśmy w Polsce już od dawna jeden wielki szpital zakaźny, w którym pełnię praw mieliby tylko ci, którzy wykupiliby abonament na szczepienia.

Rada medyczna była pomyłką od samego początku, ale to akurat nie wina należących do niej lekarzy. To wina władzy, która nie stworzyła interdyscyplinarnego ciała doradczego, złożonego z lekarzy różnych specjalności, w tym również psychiatrów, z psychologów, przedsiębiorców, ekonomistów, socjologów czy specjalistów od edukacji – choć epidemia i podejmowane w związku z nią działania dotyczą wszystkich tych dziedzin życia (a także wielu innych). Zamiast tego dostaliśmy lekarskie kółko wzajemnej adoracji, w którym w dodatku większość osób miała konflikt interesów, prowadząc szkolenia, seminaria czy projekty dla firm produkujących szczepionki.

Nie to jednak było najgorsze. Tym, którzy z rozpaczą drą sobie teraz włosy z głowy, biadoląc bezmyślnie o tym, że „nauka skapitulowała przed sondażami”, polecam zapoznanie się z pojęciem syndromu boga. To dolegliwość specyficzna dla lekarzy, szczególnie specjalności ratujących życie. Ulega jej ogromna ich część i nawet trudno się dziwić: ktoś, kto posiadł zdolność niemalże wskrzeszania zmarłych, zaczyna faktycznie czuć się jak bóg. Owszem, są lekarze, którzy temu nie ulegają – sam takich znam. Warunkiem odporności na syndrom boga jest szersze spojrzenie na rzeczywistość, otwartość na inne opinie, ciekawość świata, zainteresowanie niemedycznymi dziedzinami życia, choćby w formie prywatnych pasji. Ale to znów u lekarzy nie tak częste.

Ci, którzy na syndrom boga cierpią, uważają, że są najmądrzejsi nie tylko w swojej specjalności (co bywa prawdą), ale w każdej dziedzinie i w związku z tym należy im się bezwzględny posłuch, co ewentualnie może być prawdą w szpitalu, ale nie w życiu pozaszpitalnym. Członkowie rady medycznej nie ograniczali swoich światłych porad i wyrażanych opinii do kwestii medycznych. Ba, w tych kwestiach właściwie niewiele wnosili. Wielokrotnie przysłuchiwałem się ich wypowiedziom i jedynie kilkoro z nich – może trzy, cztery osoby – od czasu do czasu powoływały się na aktualne badania czy statystyki. Cała reszta „pływała”, a już szczególnie dotyczyło to przewodniczącego rady, prof. Horbana, który miał na koncie rekordową liczbę wypowiedzi wprost głupich. Trudno to inaczej określić.

Mieli natomiast członkowie rady mnóstwo do powiedzenia o tym, jak należy w Polsce uregulować relacje pracownik–pracodawca, jak przymusić ludzi do szczepień, jak ograniczyć swobody obywatelskie. Co dalece wykraczało poza ich kompetencje i na ogół kończyło się kompromitacją, wygadywali bowiem w tych kwestiach niesamowite brednie z punktu widzenia nawet czysto formalnego, proponując rozwiązania niemożliwe do wprowadzenia w polskim porządku prawnym.

Od rady medycznej należało oczekiwać doradztwa czysto medycznego. Na przykład śledzenia najnowszych badań dotyczących skuteczności szczepień i przedstawiania ich opinii publicznej oraz kierownictwu rządu. Albo analizy przełożenia tzw. NPI na rozwój epidemii. Albo rzetelnej i opartej na konkretnych danych analizy środków takich jak przymus noszenia maseczek na powietrzu. Jednak tego akurat członkowie rady nie robili. W związku z tym można spokojnie uznać, że rada była najzwyczajniej zbędna, bo żeby gardłować za pozamykaniem biznesów, a ludzi – w domach nie byli nam potrzebni należący do niej lekarze. Tu wystarczyliby posłowie Lewicy czy dziennikarze „Gazety Wyborczej”.

Niepokój może jedynie budzić to, że rządzący przebąkują teraz coś o resecie i zmianie „formuły” rady medycznej, cokolwiek miałoby to znaczyć. Tymczasem lekarzom po prostu nie powinno się dawać nawet złudzenia posiadania jakiejkolwiek władzy, bo błyskawicznie będą chcieli zrobić z państwa jeden wielki szpital.

Łukasz Warzecha

Łukasz Warzecha
Łukasz Warzecha
Jeden z najpopularniejszych komentatorów sceny politycznej w Polsce. Konserwatysta i liberał gospodarczy. Publicysta „Do Rzeczy", „Forum Polskiej Gospodarki”, Onet.pl, „Rzeczpospolitej", Salon24 i kilku innych tytułów. Jak o sobie pisze na kanale YT: „Niewygodny dla każdej władzy”.

INNE Z TEJ KATEGORII

Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal

Z pewnością zgodzimy się wszyscy, że najbardziej nieakceptowalną i wywołującą oburzenie formą działania każdej władzy, niezależnie od ustroju, jest działanie w tajemnicy przed własnym obywatelem. Nawet jeżeli nosi cechy legalności. A jednak decydentom i tak udaje się ukryć przed społeczeństwem zdecydowaną większość trudnych i nieakceptowanych działań, dzięki wypracowanemu przez wieki mechanizmowi.
5 MIN CZYTANIA

Legia jest dobra na wszystko!

No to mamy chyba „początek początku”. Dotychczas tylko się mówiło o wysłaniu wojsk NATO na Ukrainę, ale teraz Francja uderzyła – jak mówi poeta – „w czynów stal”, to znaczy wysłała do Doniecka 100 żołnierzy Legii Cudzoziemskiej. Muszę się pochwalić, że najwyraźniej prezydent Macron jakimści sposobem słucha moich życzliwych rad, bo nie dalej, jak kilka miesięcy temu, w nagraniu dla portalu „Niezależny Lublin”, dokładnie to mu doradzałem – żeby mianowicie, skoro nie może już wytrzymać, wysłał na Ukrainę kontyngent Legii Cudzoziemskiej.
5 MIN CZYTANIA

Rozzłościć się na śmierć

Nie spędziłem majówki przed komputerem i w Internecie. Ale po powrocie do codzienności tym bardziej widzę, że Internet stał się miejscem, gdzie po prostu nie można odpocząć.
6 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Genius loci

Poprzednio byłem w Budapeszcie w marcu 2020 r. Już nadciągały czarne pandemiczne chmury, ale wciąż jeszcze wydawało się, że to będzie kolejna burza w szklance wody. Jak się stało – wiadomo. Wcześniej w drugiej stolicy Cesarstwa Austro-Węgierskiego bywałem wielokrotnie. Wyrobiłem sobie zatem jakiś jej własny obraz, a nawet coś więcej: trudne do dokładnego opisania i sprecyzowania wrażenie, które mamy, gdy trochę lepiej zapoznamy się z jakimś obcym miejscem.
5 MIN CZYTANIA

Znów nas okradną

Jeżeli za jakiś czas wszyscy pracujący na umowach cywilnoprawnych dostaną do ręki wynagrodzenia niższe o ponad 25 proc., to będą mogli podziękować w takim samym stopniu poprzedniej i obecnej władzy.
5 MIN CZYTANIA

Policja dla Polaków

Jednym z największych problemów polskiej policji – choć niejedynym, bo ta formacja ma ich multum – jest ogromny poziom wakatów: ponad 9,7 proc. Okazuje się, że jednym ze sposobów na ich zapełnienie ma być – na razie pozostające w sferze analiz – zatrudnianie w policji obcokrajowców. Czyli osób nieposiadających polskiego obywatelstwa. W tym kontekście mowa jest przede wszystkim o Ukraińcach, Białorusinach i Gruzinach.
3 MIN CZYTANIA