– Niemcy zgodzą się na przystąpienie nowych państw członkowskich tylko wtedy, gdy procesowi temu towarzyszyć będzie reforma UE, tak aby nie zagrozić zdolności bloku do działania – powiedział podczas konferencji EURACTIV Jörg Kukies, sekretarz stanu w Kancelarii Federalnej i główny doradca kanclerza Olafa Scholza.
Wezwanie do reformy Unii Europejskiej spotykało się dotychczas z oporem, zwłaszcza ze strony krajów Europy Wschodniej oraz skandynawskich państw członkowskich, ale Berlin jest przekonany, że można osiągnąć konsensus w sprawie reformy instytucjonalnej bloku. Co Kukies ma na myśli? Chodzi o przejście od jednomyślności do głosowania większościowego m.in. w dziedzinie polityki zagranicznej czy podatkowej.
W ten sposób koncepcja Mittleeuropy w końcu się ziści. Niemiecki rząd od czasu objęcia urzędu w zeszłym roku podkreślał znaczenie reformy Unii Europejskiej. Umowa koalicyjna zobowiązuje nawet rząd do naciskania na rozwój Unii Europejskiej jako europejskiej federacji.
Niemka Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej, we wrześniowym przemówieniu o stanie Unii również udzieliła jej poparcia dla konwencji konstytucyjnej prowadzącej do reformy traktatowej. Ten niemiecki szantaż mógłby wprawdzie znacznie spowolnić proces rozszerzenia bloku, ale z drugiej strony dla Berlina to idealna okazja do przełamania impasu w kierunku przyspieszenia budowy IV Rzeszy pod przykrywką reformy unijnych traktatów.