Jak pisze Aleksandra Fedorska, redaktorka BiznesAlert.pl, projekt budowy portu kontenerowego w Świnoujściu jest na etapie przyjmowania ofert, a jego zakończenie planowane jest na 2026 r.
„Wątpliwej wartości analizy, zarzuty pod adresem polskiego rządu, straszenie TSUE i zielono-lewicowy alians – to jest niemiecki repertuar działań mających na celu zatrzymanie projektu portu głębokowodnego w Świnoujściu. Mieszanka ta nie pojawia się po raz pierwszy. W podobny sposób sprzeciwiano się już budowie polskich elektrowni jądrowych. Porównywalny scenariusz ma miejsce także w Zittau, gdzie zarzuty kierowane są do PGE, która wydobywa węgiel po stronie polskiej” – pisze Fedorska na temat zorganizowanej przez niemieckich Zielonych konferencji prasowej. „Upublicznianie mało przekonywujących analiz autorstwa tzw. rzeczoznawców stało się już niemal rytuałem w dyskusjach z niemieckimi przeciwnikami polskich projektów infrastrukturalnych. Ekspertyzy te są bezkrytycznie przyjmowane przez część niemieckich mediów. Główną ich cechą jest marny warsztat naukowy, brak bazy danych i ideologiczne naciąganie faktów” – dodaje.
W antypolskim przedstawieniu wzięli udział: Hannah Neumann z europejskich Zielonych, europoseł Helmut Scholz, absolwent Moskiewskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych i pracownik enerdowskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych w latach 80., Przemysław Słowik, radny miasta Szczecina z Partii Zielonych oraz lokalny działacz Rainer Sauerwein z organizacji Bürgerinitiative Lebensraum Vorpommern.
Pretekstem jest oczywiście ochrona środowiska. Ale Nord Streamy im nie przeszkadzały? To oczywiste, że Niemcy protestują, bo tamtejsze porty obawiają się konkurencji ze strony nowej inwestycji. „Dla armatorów, dla których liczy się przede wszystkim czas i pieniądze, aspekt ekonomiczny może również przemawiać na korzyść Świnoujścia, kosztem np. niemieckich portów” – zauważa Mateusz Duch, urzędnik administracji państwowej i bloger.