Niemieccy konsumenci już od wielu miesięcy odwracają się od zakupów produktów usytuowanych na półkach z napisem eko. Według ankiety przeprowadzonej jeszcze wiosną 2022 r. przez Niemieckie Stowarzyszenie Detalistów, aż 30 proc. ankietowanych przyznało, że kupuje mniej produktów żywnościowych eko. Kolejne 21 proc. klientów umieszczało w koszyku mniej produktów regionalnych. Tę tendencję widać nie tylko w hipermarketach i dyskontach, ale przede wszystkim w małych sklepach oraz na targach żywności regionalnej i ekologicznej.
Uderzenie inflacją i wojną
Tak zwana pandemia przyniosła sektorowi „zdrowej żywności” dynamiczne wzrosty sprzedaży. Sprzedaż żywności ekologicznej wzrosła w Niemczech o 22 proc. w 2020 r. (w porównaniu z rokiem poprzednim), zaś w zeszłym roku o kolejne 5,8 proc. – do około 15,8 miliarda euro. Następnie przyszło załamanie, za co winą obarcza się przede wszystkim inflację oraz wojnę rosyjsko-ukraińską.
Według portalu internetowego biohandel.de, już w pierwszym kwartale 2022 r. sprzedaż w branży bio żywności w Niemczech spadła o 13,4 proc. (najwięcej od czasu kryzysu finansowego z lat 2008-2009), by w kolejnych miesiącach notować dalsze spadki.
Tracą głównie mniejsi
Najdotkliwiej odczuwają tę sytuację małe, prowadzone często przez samych właścicieli i ich rodziny sklepy z produktami ekologicznymi. Niektóre już musiały się poddać i zamknąć. Spadek sprzedaży jest mniej zauważalny w większych oraz w sieciowych sklepach, ponieważ dzięki efektowi skali i różnorodności oferty produktów żywnościowych, są one w stanie lepiej amortyzować niekorzystny trend.
Co prawda w Niemczech wielu klientów nadal kupuje produkty ekologiczne, jednak coraz częściej zwraca się do masowych, tańszych marek własnych detalistów. Dzieje się tak pomimo, iż ceny żywności tradycyjnej wzrosły na tyle, że zbliżyły się do cen produktów oznaczonych na półkach jako ekologiczne. W niektórych sklepach produkt eko kosztuje już nawet mniej niż podobny „zwykły”. Dotyczy to przede wszystkim owoców i warzyw, masła i makaronu.