W obliczu wojny na Ukrainie i w sytuacji znacznego uzależnienia niemieckiej energetyki od rosyjskiego gazu postanowiono, że należy odchodzić od gazu na rzecz węgla. Na razie Niemcy nie zamierzają natomiast przywracać do pracy zamkniętych bloków jądrowych.
Jednocześnie kanclerz Olaf Scholz zaznacza, że dalszy import rosyjskiej energii jest niezbędny dla niemieckich obywateli. Jego zdaniem „zaopatrzenie Europy w energię do wytwarzania ciepła, mobilności, zaopatrzenia w energię przemysłu nie może być obecnie zabezpieczone w żaden inny sposób”.
Niemiecka agencja zarządzająca sieciami energetycznymi zawnioskowała, by wszystkie elektrownie węglowe pozostały w stanie gotowości. W odpowiednim czasie ma zapaść decyzja, które z nich trzeba będzie pozostawić w rezerwie.
– Węgiel odegra kluczową rolę – uważa Olaf Lies, minister energetyki Dolnej Saksonii.
Dotychczas Niemcy realizowały politykę odchodzenia od paliw kopalnych na rzecz odnawialnych źródeł energii. Zgodnie z planami, do 2030 r. nie powinna pracować żadna kopalnia ani elektrownia węglowa. Zrezygnowano również z elektrowni atomowych. Paliwem przejściowym miał być gaz ziemny, importowany głównie z Rosji.