W ostatni piątek kilkuset aktywistów grupy Letzte Generation (Ostatnie Pokolenie) przykleiło się do asfaltu na najważniejszych berlińskich skrzyżowaniach, przez co stosunkowo niewielka grupa osób sparaliżowała w godzinach szczytu ruch w centrum miasta.
Demonstranci domagali się powołania specjalnej grupy doradczej, która wraz z rządem doprowadzi do zakończenia używania w Niemczech paliw kopalnych jako źródeł energii do 2030 roku. Aktywiści twierdzą, że obecne działania rządu mające na celu przeciwdziałanie nadchodzącej „katastrofie klimatycznej” są zdecydowanie niewystarczające.
O ile wcześniej zieloni aktywiści byli sankcjonowani głównie karami grzywny, to w ostatnim czasie sądy wymierzają im kary bezwzględnego, kilkumiesięcznego więzienia.
Prawo poszczególnych landów pozwala też na zastosowanie wobec nich prewencyjnego aresztu. W Berlinie policja może go użyć na czas 48 godzin. Rainer Wendt, szef policyjnego związku zawodowego Deutsche Polizeigewerkschaft zwraca uwagę, że demonstranci mogli nieprzypadkowo wybrać Berlin na miejsce swojej akcji, a nie np. Monachium. Jego zdaniem mogło się tak stać, ponieważ w stolicy Bawarii obowiązują przepisy, które pozwalają na zastosowanie aresztu prewencyjnego przez miesiąc, co może skutecznie odstraszać potencjalnych uczestników protestów. Dlatego Wendt opowiedział się za wprowadzeniem „modelu bawarskiego” w całym kraju.