Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej oddalił skargę złożoną przez Polskę i Węgry w sprawie mechanizmu warunkowości wiążącej wypłatę środków z unijnego budżetu z zasadą praworządności. Komentatorzy oceniali, że ta decyzja luksemburskiego trybunału oznacza, iż Polska utraciła suwerenność. To oczywiście nieprawda, bo Polska tej suwerenności już dawno nie ma. Polscy politycy przekazali ją dobrowolnie na rzecz Ber… tzn. Brukseli, podpisując traktaty akcesyjne, traktat lizboński czy zgadzając się na tzw. Fundusz Odbudowy. Według unijnych traktatów wymiar sprawiedliwości jest kompetencją państw członkowskich. Tymczasem Unia wtrąca się w polski Sąd Najwyższy, jakby to była jej kompetencja. Jednym słowem, Niem… Unia Europejska robi, co jej się podoba i nie ma siły na to, żeby się jej przeciwstawić. Chyba jedynie polexit.
Niemcy jako państwo poważne realizuje swoją politykę mocarstwową i jakieś tam Węgry czy jakaś tam Polska nie będą im podskakiwały. Wszystko jest dawno zaplanowane, a wykonywane m.in. rękami unijnych instytucji. Ktoś, kto uważał, że TSUE może wydać wyrok na korzyść Polski i Węgier, a na niekorzyść Niemców, nie rozumie tej polityki. To Berlin decyduje o tym, co zrobi Komisja Europejska czy TSUE. Tu nie ma miejsca na błąd. Takich sytuacji było do tej pory całe mnóstwo. Na przykład decyzja luksemburskiego trybunału w sprawie puszczy białowieskiej, która doprowadziła do jej destrukcji. Co z tego, że polski rząd i śp. minister prof. Jan Szyszko miał rację? To nie ma znaczenia. Rację ma silniejszy.
Także decyzja TSUE w sprawie zamknięcia Turowa, która jest czymś absolutnie nie do pojęcia. A będą kolejne. Bo nie chodzi o żadną sprawiedliwość, o walkę o demokrację czy o walkę o praworządność. Chodzi wyłącznie o władzę i decydowanie o całym kontynencie na korzyść jednego kraju. Trzeba być bardzo naiwnym, jeśli sądzi się, że TSUE wyda sprawiedliwy wyrok. To nie chodzi o sprawiedliwość, tylko poważne interesy i grube pieniądze. – TSUE kieruje się bez żadnej wątpliwości politycznymi zleceniami. Jest to taki organ, który udaje sąd, a jest tylko i wyłącznie politycznym narzędziem do wykonywania woli. Jak on działa, opisał dziennik „Liberation”, gdzie różni wpływowi ludzie spotykają się w zamkach na polowaniach i ustalają, jak mają działać – mówi europoseł Patryk Jaki. Na marginesie: kiedy polscy lobbyści odwiedzili ten przeżarty korupcją trybunał w Luksemburgu, żeby lobbować za własnym interesem?
Rezultat decyzji TSUE w kwestii warunkowości jest taki, że jak się Polska i Węgry nie będą grzecznie słuchać Berlina w jakiejkolwiek sprawie, to zostaną wstrzymane dotacje, a może i nałożone inne kary. No bo przecież dzisiaj Niemcom nie podoba się Turów i polski Sąd Najwyższy oraz węgierska polityka w sprawie imigrantów, a jutro może wymyślą, że trzeba zlikwidować polski przemysł spożywczy, bo za dużo eksportuje na zachód Europy i uderza w tamtejsze niekonkurencyjne firmy. Tak jak w przypadku sektora transportowego, na który nałożono kaganiec w postaci pakietu mobilności.
Akurat wstrzymanie unijnych dotacji czy kredytów z Funduszu Odbudowy to nic złego, bo dobrobytu nie zbuduje się ani dotacjami, ani kredytami, ale pracą i oszczędnościami. Tylko problem polega na tym, że niestety premier Mateusz Morawiecki w 2020 r. już się zgodził na ten szkodliwy dla Polski fundusz. W jego ramach nie tylko mieliśmy dostawać te grube miliardy euro. Z drugiej strony premier zgodził się na dwie bardzo niekorzystne sprawy: nałożenie na Polskę unijnych podatków oraz zobowiązanie naszego kraju nie tylko do spłacania naszych kredytów w ramach Funduszu Odbudowy, ale i kredytów innych krajów członkowskich! Rezultat represyjnej polityki Berlina wobec Warszawy będzie taki, że nie dostaniemy miliardów, ale jednocześnie zapłacimy unijne podatki i będziemy musieli spłacać nieswoje kredyty! No i nadal będziemy musieli przelewać Brukseli składkę członkowską.
Ostatnio pojawiło się wielkie oburzenie aktorów Teatru Słowackiego w Krakowie na kadrową politykę urzędu marszałkowskiego. Teatry biorą od polityków pieniądze podatników na działalność, a potem się dziwią, że ci sami politycy wtrącają się do ich działalności, wymieniając dyrektorów wedle własnego uznania. Skoro tak, to wystarczy nie brać pieniędzy podatników! Kto daje, ten wymaga! Tak samo z unijnymi dotacjami. Jeśli chcesz być niezależny, sam zarób i nie bierz dotacji. Dlatego im szybciej Polska przestanie dostawać dotacje unijne, tym lepiej. Skończy się uzależnienie od Eurokołchozu i nie będą możliwe szantaże eurourzędasów. Piszę o tym od 20 lat i dopóki ludzie tego nie zrozumieją, nie będzie dobrze w tej materii.
Zresztą politycy, którzy zgodzili się na wdrażanie, a następnie wdrażają w Polsce unijną politykę energetyczno-klimatyczną, powinni być sądzeni za zdradę stanu. Jak można wyrazić zgodę na likwidację całej bardzo ważnej, strategicznej gałęzi przemysłu, od której uzależniona jest cała gospodarka? Polski, która nadal jest krajem na dorobku, zwyczajnie na to nie stać. Niech sobie Niemcy likwidują energetykę jądrową i wycinają lasy pod wiatraki, ale od nas niech się odczepią! No ale do tego potrzeba męża stanu, by poruszył ten problem na forum UE. Takiego nie mamy. Nasi mężykowie z PO i PiS z uśmiechem na twarzy podpisywali wszystko, co im podsuwali biurokraci w Brukseli, nie zastanawiając się nad destrukcyjnymi konsekwencjami tych decyzji dla Polski.
Jak mamy budować dobrobyt, kiedy Unia obciąża nas szkodliwymi regulacjami i podatkami? Jak mamy budować dobrobyt i wyrwać się z marazmu, jeśli Bruksela każe nam po kolei niszczyć różne gałęzie przemysłu? A głównie te, które dobrze funkcjonują: energetyka, hutnictwo, przemysł budowlany, meblowy, transportowy, rolnictwo, rybołówstwo itd. I o to chodzi – żeby Niemcy spokojnie mogły w centralnej Europie budować swoją Mitteleuropę. To nasi politycy na to zezwalają i żyrują tę destrukcyjną dla naszego kraju politykę. – Prym w UE wiodą Niemcy, chcą budować swoją mocarstwową pozycję na bazie UE. Dążą do budowy federalnego państwa europejskiego, a to wyklucza istnienie państw narodowych. Niemcy to wprost napisali. Jeszcze rok temu śmiano się, gdy Solidarna Polska ostrzegała, że taki jest cel Niemiec – stwierdza minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Tomasz Cukiernik