fbpx
sobota, 20 kwietnia, 2024
Strona głównaBiznesKolejne kłody pod (rolnicze) nogi

Kolejne kłody pod (rolnicze) nogi

Europejski Zielony Ład to nic innego, jak próba ułożenia systemu rolnego od nowa i... w oderwaniu od rzeczywistości.

Unia Europejska jak zapowiedziała, tak zrobiła i podjęła realną walkę z dużymi gospodarstwami. Wszelkie działania w postaci Europejskiego Zielonego Ładu, strategii na rzecz bioróżnorodności czy Fit for 55 zwrócone zostały w stronę europejskich gospodarstw rolnych. Tym razem majstrować zaczęto przy kluczowym dla rolników tajemniczym wskaźniku DJP, czyli dużej jednostce przeliczeniowej.

DJP to uśredniona jednostka liczebności zwierząt gospodarskich, która w Polsce wynosi, w przybliżeniu, jedną krowę o masie 500 kg (1 DJP). Współczynnik przeliczeniowy sztuk zwierząt jest tu zależny od gatunku i tak – na przykład – za gospodarstwo o wielkości 1 DJP uznaje się zarówno te utrzymujące 250 kur lub kaczek czy 5 strusi, jak i te posiadające rzeczoną jedną krowę. Wielkość DJP pozwala podzielić gospodarstwa rolne według ich wielkości. Teraz Unia Europejska, a konkretniej dobrze znany Polakom Frans Timmermans, wpadła na pewien pomysł, który spotkał się z ostrą reakcją rolników.

Nowa dyrektywa, nowe problemy

Chodzi tu o dyrektywę w sprawie uznania hodowli zwierząt gospodarskich powyżej 150 DJP za instalację przemysłową. W praktyce oznacza to, że gospodarstwa o wielkości powyżej 150 DJP pozbawione zostaną płatności dobrostanowych, a rolnikom je prowadzącym odebrane zostaną środki, które dziś często stanowią o ich być albo nie być. Nowy pomysł to także kolejne obciążenia administracyjne, za które zapłacić będą musieli, a jakże, rolnicy.

Sami gospodarze zastanawiają się – na próżno szukając odpowiedzi – skąd w zasadzie unijni politycy (bo przecież nie rolnicy) wzięli wartość 150 DJP? Dlaczego nie jest to 100 DJP? Albo 200? Tego nie wiadomo, a co najgorsze, nie wie tego także zacne grono autorów tego absurdalnego pomysłu, które nie raczyło przedstawić żadnych analiz, w jakikolwiek sposób tłumaczących sens tego kosztownego (dla rolników, nie dla urzędników) posunięcia. Czy zdaniem unijnych urzędników gospodarstwa powyżej 150 DJP nie są już gospodarstwami rodzinnymi? A może po prostu prowadzą je „prywaciarze” niewygodni dla systemu? Może także zaraz okaże się, że gospodarstwa te są odpowiedzialne za powstanie dziury ozonowej? Można ironizować, bo nie wiadomo, jaki cel przyświecał urzędnikom, którzy pewnie nigdy w gospodarstwie rolnym nie byli.

Fakty są takie, że rzeczone 150 DJP to w zasadzie minimalna liczba, od której warto zacząć hodowlę zwierząt w cyklu zamkniętym. W żadnym wypadku za „wstrętnego przemysłowca” uznać nie można rolnika posiadającego 100 hektarów pszenicy i – jak mówią sami rolnicy – utrzymującego 100 krów mamek i nieco innych zwierząt. Unijna propozycja to nic innego jak próba ułożenia systemu rolnego od nowa i… w oderwaniu od rzeczywistości.

150 DJP to także 70 krów z cielętami i trochę opasów. Długo można tworzyć podobne kombinacje i w żadnym przypadku nie będą one oznaczać instalacji wielkoprzemysłowej. Gospodarstwa tej wielkości nie są także kopalniami złota, z których można by ściągnąć w wielkiej ilości unijne daniny. Nie są także wielkimi kopciuchami zanieczyszczającymi atmosferę. Pamiętać należy, że emisja gazów cieplarnianych z rolnictwa w Unii Europejskiej wynosi około 8 procent ogółu, przy czym produkcja zwierzęca odpowiada za 3-4 procent. Politykom nie chce jednak przejść przez gardło fakt, że rolnicy w znacznej mierze odpowiadają także za pochłanianie dwutlenku węgla i produkcję tlenu.

Ślepe zacietrzewienie

Pomysł Fransa Timmermansa realizowany jest przy cichym przyzwoleniu innych unijnych komisarzy. Rolnicy oczekują twardej reakcji od Janusza Wojciechowskiego, który powinien zrobić wszystko, aby gospodarstw powyżej 150 DJP nie pozbawiać płatności dobrostanowej. Bo i dlaczego?

Z drugiej jednak strony tych dwóch panów komisarzy podejrzewać można o wiele działań, które na ołtarzyku „ekologii” składają rolników w ofierze. Czy choćby jeden z nich jednoznacznie odciął się od inicjatyw antyrolniczych aktywistów? Czy któryś z nich zapowiedział, że stanie po stronie rolników i zrobi wszystko, by zablokować inicjatywę Koniec Epoki Klatkowej? Czy któryś z nich powiedział rolnikom, że nie zgadza się na podwyższenie stawki podatku VAT na produkty pochodzenia zwierzęcego? Czy wreszcie któryś z nich stanął w obronie rolników, gdy ci obrzucani byli błotem jako najwięksi truciciele planety? Niestety nie.

To wszystko dzieje się w czasie, w którym bezpieczeństwo żywnościowe – w kontekście wojny na Ukrainie i wciąż trwającej pandemii koronawirusa – szczególnie zyskuje na znaczeniu. Jak nazwać działania, których konsekwencją będzie kolejne osłabienie wspólnotowego rynku rolnego? Przecież nie może to być sabotaż…

Jacek Podgórski
Jacek Podgórski
Dyrektor Forum Rolnego Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Członek zespołu problemowego ds. ubezpieczeń społecznych oraz zespołu problemowego ds. międzynarodowych Rady Dialogu Społecznego. Były dyrektor Forum Podatkowo-Regulacyjnego w Departamencie Prawa i Legislacji ZPP. Wieloletni dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej. Autor licznych publikacji z zakresu funkcjonowania gospodarki rolnej Polski i Unii Europejskiej. Były dziennikarz i felietonista.

INNE Z TEJ KATEGORII

Pierwszy polski fundusz REIT zadebiutuje na Głównym Rynku GPW

Mount Globalny Rynku Nieruchomości FIZ – to nazwa polskiego funduszu aktywnie inwestującego w nieruchomości typu REIT, który w poniedziałek 22 kwietnia stanie się 412. podmiotem notowanym na Głównym Rynku Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie.
2 MIN CZYTANIA

Branża IT redukuje zatrudnienie i zwiększa długi

O 1/3 wzrosło w ciągu dwóch lat zadłużenie branży IT – wynika z najnowszych danych Krajowego Rejestru Długów. Sektor „skazany na rozwój” powoli zaczyna być ofiarą własnego sukcesu. Jego długi wynoszą obecnie 264 mln zł, ale jeszcze więcej, bo prawie 400 mln zł, firmy informatyczne muszą odzyskać od swoich klientów.
4 MIN CZYTANIA

Nadchodzą jeszcze trudniejsze czasy dla małych sklepów. Ich liczba systematycznie maleje

Po ponad dwóch latach przerwy powrócił 5-procentowy VAT na żywność. Sieci dyskontów, które toczą wojnę o klientów, kuszą obietnicą, że cen nie podniosą, bo podatek wezmą na siebie. Korzystna dla klientów zapowiedź może okazać się zabójcza dla i tak słabnących i znikających z rynku małych sklepów.
5 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Jak uzdrowić krajową legislację?

W Polsce o procesie legislacyjnym trudno dziś mówić bez emocji. Złośliwie można by powiedzieć, że jest to wprawdzie proces, ale nie stanowienia prawa, tylko jego masowej produkcji. I to produkcji marnej jakości. Nie pozostaje to bez znaczenia dla biznesu, który o legislacji myśli z uzasadnioną trwogą.
6 MIN CZYTANIA

Obudzić z marazmu polski rynek pracy!

Polski rynek pracy w niedalekiej przyszłości będzie borykać się z niedoborem pracowników znacznie przewyższającym dzisiejsze, sygnalizowane przez przedsiębiorców, problemy. Wskaźniki demograficzne nie pozostawiają tu złudzeń. Pozostaje tu zatem pytanie – co robić?
5 MIN CZYTANIA

Polska powinna mieć swoją rakiję

Produkcja destylatów to element tradycji i kultury wielu regionów świata. Polska wcale nie jest tu białą plamą na mapie świata, ale od innych miejsc w samej choćby Unii Europejskiej odróżnia nas to, że wytwarzanie trunków o „słusznym” woltażu w domowych warunkach jest nad Wisłą po prostu nielegalne.
4 MIN CZYTANIA