fbpx
poniedziałek, 16 września, 2024
Strona głównaFelietonNowej epidemii raczej nie będzie. Brakuje na nią pieniędzy

Nowej epidemii raczej nie będzie. Brakuje na nią pieniędzy

Ponieważ klasa przedsiębiorców, zwyczajnie rabowana w pierwszej kolejności i to wielokrotnie (owi średniowieczni bankierzy), już nie ma zasobów ani oszczędności, szczególnie po epidemii, a Kościoła obrabować się nie da, to oczy władz publicznych zwróciły się w stronę kolejnej klasy, która ma pieniądze – pisze w najnowszym felietonie Jacek Janas.

Wyszukując ekonomiczne i prawne paradoksy lub irracjonalizmy spostrzegłem, że często poprzedzane są one wypowiedziami polityków. Dlaczego? Bynajmniej nie z powodu troski lub – jak prawi stare porzekadło – „z obfitości serca”. Powód jest banalnie prosty – to decyzje polityczne są zawsze przyczyną każdego paradoksu ekonomicznego i każdego irracjonalizmu prawnego. I co ciekawe, jest to zjawisko niezależne. Niezależne od prezentowanego programu politycznego. Niezależne od hierarchii decyzji politycznej, bo może dotyczyć makroekonomii w ujęciu decyzji światowych, jak i skali mikro. W każdym razie to właśnie politycy, parafrazując Ewangelię, „zwiastują nam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu”, bowiem zawsze za ich deklaracjami rusza machina prawna lub ekonomiczna, która zmienia naszą rzeczywistość.

Warto wsłuchiwać się w te deklaracje i to nie tylko w charakterze pracy zawodowej, np. inwestora parkietowego którejś z giełd, ale przede wszystkim profetycznie, jako zainteresowanego stanem państwa obywatela, by przygotować się często na kolejny zaskakujący paradoks ekonomii lub prawa.

Myślę, że taki charakter mogą mieć ostatnie słowa Jarosława Kaczyńskiego, które padły na spotkaniu w Nowej Soli, tak szeroko zresztą komentowane przez wiele mediów. I bynajmniej daleki jestem od oceny osoby, która te słowa wypowiada, jak i wypowiedzi, która z ust tej osoby padła – to zostawmy politykom i wyborcom. Istotne jest to, że wbrew pozorom ta wypowiedź nie tylko dobitnie określa najpoważniejszy problem polskich finansów, ale zwiastować może przeobrażenia, jakich możemy wkrótce doświadczyć.

Podczas spotkania w Nowej Soli Jarosław Kaczyński raczył był powiedzieć, że są lekarze, którzy zarabiają bardzo dużo pieniędzy, a sam nie miałby nic przeciwko temu, gdyby służba zdrowia działała tak, jak powinna działać. Mało tego, prezes PiS zasugerował, że pogoń za pieniądzem w środowisku lekarskim jest jednak przesadna i będzie trzeba coś z tym zrobić.

Co wynika z tej wypowiedzi? Na początek dobra wiadomość. Żadnej epidemii w najbliższym czasie nie przewidujemy! Dlaczego? Bo po prostu nie ma na nią pieniędzy!

Wszyscy wiemy, jak kosztowna, zarówno bezpośrednio, ale i dodając jej skutki ekonomiczne, była epidemia COVID-19, wszak jeszcze nie zakończona paradą zwycięstwa nad wirusem. Olbrzymią część tych kosztów stanowiło zapewnienie wydolności systemu służby zdrowia. Jednym z zabiegów mających na celu zabezpieczenie tego, co stratedzy na wojnie określają mianem morale, było udzielenie całej służbie zdrowia mnogości przywilejów, głównie o charakterze majątkowym.

W tym momencie została postawiona jasna cenzura. Od dzisiaj służba zdrowia nie może już liczyć na specjalną troskę ze strony państwa.

Przyczyną tego stanu rzeczy jest oczywiście postępująca zapaść finansów publicznych. Nie jest przecież to wiedza tajemna, bowiem deklaracje takie padają nie tylko ze strony publicystów, ale wprost polityków, np. z ust minister finansów. Wskazują na problemy z dopięciem budżetu na przyszły rok i prawdopodobieństwem, że środki budżetowe, niezależnie od formy ich kreatywnego księgowania, mogą skończyć się nawet po pierwszym kwartale A.D. 2023.

Problem jest o tyle poważny, że postępująca inflacja nie pozwala na skuteczne zadłużanie finansów publicznych, bowiem koszty obsługi długu rosną w zastraszającym tempie. Dusi niczym pętla na szyi stan funduszy, czyli długu pozabudżetowego, który do budżetu można nie wliczać, ale co roku trzeba zasilać kolejnymi przelewami. Dlatego tak niezbędne są pieniądze z KPO i kolejne, nowe źródła finansowania.

I tu pojawia się problem. Analogia historyczna kieruje nas ku wiekom średnim, gdzie podobne dylematy rozsadzały finanse królestw. Weźmy pierwszy przykład z brzegu – rządy skądinąd wybitnego władcy Królestwa Franków, obarczonego klątwą Wielkiego Mistrza Templariuszy Jakuba de Molay odpowiedzialną za „wyrodzenie” się Kapetyngów, czyli Filipa IV zwanego Pięknym. Normalną procedurą przy zapaści finansów publicznych było najpierw obrabowanie żydowskich bankierów, następnie „naszych” bankierów – wiadomo pieniądz z lichwy, w dalszej kolejności zwrócenie się o pomoc do Kościoła, a gdy już tego było mało, znalezienie kolejnej grupy społecznej (dziś powiedzielibyśmy klasy), którą należy oskubać, gdyż ma jeszcze pieniądze – w tym konkretnym przypadku Templariuszy.

Przenosząc te rozważania na grunt dzisiejszy, ponieważ klasa przedsiębiorców, zwyczajnie rabowana w pierwszej kolejności i to wielokrotnie (owi średniowieczni bankierzy), już nie ma zasobów ani oszczędności, szczególnie po epidemii, a Kościoła obrabować się nie da, to oczy władz publicznych zwróciły się w stronę kolejnej klasy, która ma pieniądze.

A dlaczego używam pojęcia klasy? Bo tu mamy kolejną analogię historyczną – oczywiście marksizm, z którego niejako wyrasta najlepsza doktryna ekonomiczna świata, czyli komunizm. Wprowadzanie komunizmu, szczególnie w wersji bolszewickiej, związane jest z oskubaniem mających pieniądze pod pozorem „moralnego usprawiedliwienia”, czyli w imię mitycznej walki ludu pracującego miast i wsi z klasą burżuazyjną.

Czy mamy i tutaj do czynienia z podobnym mechanizmem?

Problem, który został poruszony przez prezesa PiS, jest oczywiście złożony, jednak nie można odmówić temu wystąpieniu pewnej „uproszczonej” przenikliwości. Każdy z nas ma świadomość niewydolności systemu państwowej służby zdrowia, pomimo olbrzymich sum, jakie z kasy państwa (nie licząc składek) płyną na jej finansowanie. Mamy też świadomość, że niewydolności systemu nie widać w pensjach lekarzy, którzy na NFZ-ecie zarabiają nieźle, niektóre kontrakty w szpitalach (a patrzę na to z perspektywy Podkarpacia) biją rekordy, a dodatkowo, jak to ma miejsce w przypadku specjalistów, możliwość dodatkowego zarobku dzięki niewydolności systemu jest niezwykle wymierna w korzyści.

Z drugiej strony większość społeczeństwa jest zrażona dysproporcją zarobków lekarskich w odniesieniu do rzeczywistej jakości usług, pomimo że przecież jakość usług bardziej zależna jest od NFZ.

W ciężkich czasach owe dysproporcje padają na podatny grunt ludzkiej chciwości i zazdrości, obudowane w ideologiczną otoczkę sprawiedliwości społecznej mogą stanowić skuteczne usankcjonowanie działań każdego rządu. Bo wszak żyjemy w ustroju demokratycznym.

I jeszcze raz powtarzam. Nie jest moim celem ocenianie polityków tej czy owej partii. Jestem przekonany, że wobec obecnie panującej, trudnej sytuacji niemal wszyscy zachowują się podobnie. Rację miał bowiem wielki myśliciel francuski Alexis de Tocqueville, piszący w swoim dziele „Dawny ustrój i rewolucja”: „Nie ma takiego okrucieństwa ani takiej niegodziwości, której nie popełniłby skądinąd łagodny i liberalny rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy”.

Jacek Janas

Jacek Janas
Jacek Janas
Z zawodu radca prawny. Z zamiłowania muzyk, kompozytor i myśliciel. Działacz społeczny, Prezes Zarządu Stowarzyszenia Brzozowski Ruch Konserwatywny i Członek Zarządu Stowarzyszenia Przedsiębiorców i Rolników SWOJAK. Fundator i ekspert Instytutu im. Romana Rybarskiego.

INNE Z TEJ KATEGORII

Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal

Z pewnością zgodzimy się wszyscy, że najbardziej nieakceptowalną i wywołującą oburzenie formą działania każdej władzy, niezależnie od ustroju, jest działanie w tajemnicy przed własnym obywatelem. Nawet jeżeli nosi cechy legalności. A jednak decydentom i tak udaje się ukryć przed społeczeństwem zdecydowaną większość trudnych i nieakceptowanych działań, dzięki wypracowanemu przez wieki mechanizmowi.
5 MIN CZYTANIA

Legia jest dobra na wszystko!

No to mamy chyba „początek początku”. Dotychczas tylko się mówiło o wysłaniu wojsk NATO na Ukrainę, ale teraz Francja uderzyła – jak mówi poeta – „w czynów stal”, to znaczy wysłała do Doniecka 100 żołnierzy Legii Cudzoziemskiej. Muszę się pochwalić, że najwyraźniej prezydent Macron jakimści sposobem słucha moich życzliwych rad, bo nie dalej, jak kilka miesięcy temu, w nagraniu dla portalu „Niezależny Lublin”, dokładnie to mu doradzałem – żeby mianowicie, skoro nie może już wytrzymać, wysłał na Ukrainę kontyngent Legii Cudzoziemskiej.
5 MIN CZYTANIA

Rozzłościć się na śmierć

Nie spędziłem majówki przed komputerem i w Internecie. Ale po powrocie do codzienności tym bardziej widzę, że Internet stał się miejscem, gdzie po prostu nie można odpocząć.
6 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal

Z pewnością zgodzimy się wszyscy, że najbardziej nieakceptowalną i wywołującą oburzenie formą działania każdej władzy, niezależnie od ustroju, jest działanie w tajemnicy przed własnym obywatelem. Nawet jeżeli nosi cechy legalności. A jednak decydentom i tak udaje się ukryć przed społeczeństwem zdecydowaną większość trudnych i nieakceptowanych działań, dzięki wypracowanemu przez wieki mechanizmowi.
5 MIN CZYTANIA

Europa zasad czy ideologii?

Jakiekolwiek podsumowanie 20 lat uczestnictwa Polski w Unii Europejskiej, jakakolwiek dyskusja o tym, czy Polska nadal będzie członkiem tego podmiotu, powinny opierać się nie o analizę zysków i strat, ale o ocenę warunków naszej partycypacji przez pryzmat tego, od czego uwolniliśmy się w 1989 r.
5 MIN CZYTANIA

Romantyczna walka o przyszłość

Przytłoczeni rzeczywistością, czyli ogromem problemów, które zamiast stopniowo rozwiązywać, niemiłosiernie nam się piętrzą, odpychamy od siebie pytania o przyszłość. Niefrasobliwie unikamy oceny czekających nas wyzwań, w sytuacji gdy tylko poprawna ocena pozwoli nam odkryć największe zagrożenie i się na nie przygotować. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że idziemy na łatwiznę i pozwalamy oceniać tym, którzy mają w tym interes, ale niekoniecznie rację.
6 MIN CZYTANIA