Od lata 2022 r. do Nowego Jorku przybyło z Teksasu 44 tys. ubiegających się o azyl migrantów, którzy przekroczyli południową granicę kraju. Chociaż Nowy Jork dał im schronienie wielu z nich żyje w niegodnych warunkach w hotelach, schroniskach i obozach podobnych do ośrodków zatrzymań dla imigrantów na granicy.

alihasadd25/Pixabay

Imigranci, którzy niedawno przybyli do Nowego Jorku po tygodniach podróży w poszukiwaniu bezpieczeństwa i szans na lepsze życie, zamieszkują tymczasowe lokale, których warunki pozostawiają wiele do życzenia. Co więcej, przekazywane uchodźcom paczki żywnościowe są nieodpowiednie dla dzieci, często też są przeterminowane, a w mieszkaniach nie ma lodówek i możliwości gotowania. Wiele osób przebywających w tych miejscach zgłasza nadużycia ze strony pracowników ochrony, narzucanie godzin zameldowania i wymeldowania oraz ścisłe godziny wydawania żywności, które nie pokrywają się z czasem ich pracy.

Najnowszym przykładem słabej i niedbałej reakcji władz miasta była eksmisja osób ubiegających się o azyl, a tymczasowo przebywających w hotelu Watson na Manhattanie i przeniesienie ich do nowego obiektu w terminalu statków wycieczkowych Red Hook na Brooklynie. Mieszkańcy – bez udzielenia im jakikolwiek informacji i bez możliwości wyboru innego schroniska – zostali zmuszeni przez policję do wejścia do autobusów, które miały ich przetransportować do nowego obiektu: dużego magazynu z setkami łóżek na tej samej przestrzeni. Dla wielu z tych ludzi przeprowadzka do tak odległej lokalizacji z niewielkim dostępem do miejskiego transportu oznaczała utratę pracy i dostępu do lokalnych sieci wsparcia, w tym usług zdrowotnych, których znalezienie zajęło im miesiące.

Burmistrz Nowego Jorku Eric Adams nazwał aktualną sytuację „kryzysem imigracyjnym”. Jest to problematyczna narracja, która często przedstawia imigrantów jako ciężar i utrzymuje fałszywe przekonanie, że systemy publiczne są przytłoczone migracją, podczas gdy te same systemy od lat są niewydolne. Przyjazd tysięcy ludzi w ciągu kilku miesięcy do Nowego Jorku tak naprawdę obnażył głębszy kryzys: dostęp do mieszkań w mieście, o którym od dawna mówią organizacje pracujące z osobami w kryzysie bezdomności.

Podczas gdy tysiące ludzi żyje na ulicach i w schroniskach, istnieje ponad 88 tys. mieszkań komunalnych, które miasto może udostępnić potrzebującym. W ostatnich miesiącach doszło także do defraudacji zasobów miejskich. Na przykład 16 milionów dolarów wykorzystano na zbudowanie centrum wsparcia dla imigrantów w Randall’s Island, które z niejasnych przyczyn zostało rozebrane kilka tygodni po otwarciu. Burmistrz Nowego Jorku zwrócił się do rządu federalnego o ogłoszenie stanu wyjątkowego i przekazanie miastu milionów dolarów pomocy. Zdaniem wielu publicystów zanim jakiekolwiek pieniądze zostaną przekazane miasto powinno poprawić standardy przejrzystości i rozliczyć się za już wykorzystane miliony dolarów, które trafiły do instytucji i organizacji miejskich (z których większość ma bliskie powiązania z administracją Adamsa i miejskim biurem ds. imigracji – MOA). Proszenie rządu federalnego o więcej pieniędzy bez wypracowania odpowiednich norm jest straconą szansą na skierowanie środków tam, gdzie są naprawdę potrzebne i gdzie byłyby dobrze wydatkowane, a tym samym straconą szansą na poprawę jakości życia nie tylko nowo przybyłym, ale i wszystkich mieszkańców miasta.

Jak twierdzi Yajaira Saavedra założycielka restauracji i jadłodajni dla ubogich La Morada znajdującej się na południe od Bronx w Nowym Jorku, liczba potrzebujących ciągle rośnie. – Od początku pandemii w 2020 r. wydajemy ok. 650 bezpłatnych posiłków dziennie wszystkim potrzebującym. Nie licząc dystrybucji setek gorących potraw codziennie do schronisk, w których żyją osoby ubiegające się o azyl. Współpracujemy z organizacjami najemców, aktywistami na rzecz sprawiedliwości społecznej oraz bierzemy udział w kampaniach przeciwko deportacjom i nadużyciom policji wobec imigrantów. Działamy się na rzecz sprawiedliwości żywnościowej i mieszkaniowej, równego dostępu do opieki zdrowotnej i edukacji. Nasza siedziba to bezpieczna przestrzeń, schronienie, sanktuarium, miejsce, w którym ludzie czują się mile widziani, kochani i doceniani – mówi Saavedra.
Zauważa też, że prawdziwą pomoc imigranci otrzymują od wolontariuszy – nie od instytucji, a miejskie sieci wzajemnej pomocy od lat wykonują za nich pracę. – Zamiast docenić nasz wysiłek, wysłuchać informacji, którymi chcemy się podzielić oraz rozważyć propozycje, które przedstawiamy, a które bazują na rzeczywistych potrzebach nie tylko imigrantów, ale wszystkich mieszkańców, lokalna władza odrzuca naszą pracę i ignoruje nasze obawy – dodaje aktywistka.

Gubernatorzy Teksasu i Florydy wezwali inne stany, takie jak Nowy Jork do powzięcia działań wobec aktualnej sytuacji na granicy. W odpowiedzi na potrzeby migrantów i osób ubiegających się o azyl Nowy Jork zastosował rozwiązania kryzysowe, czyli szybkie, a przede wszystkim doraźne. Tymczasem, jak wskazuje Saavedra, konieczne są rozwiązania systemowe, które wpłyną na poprawę jakości życia wszystkich w mieście. Jej zdaniem Nowy Jork posiada niezbędne zasoby, aby pomóc mieszkańcom. Pytanie tylko brzmi, w jaki sposób ich używa…

Poprzedni artykułProducenci żywności i sieci sklepów coraz częściej oszukują klientów
Następny artykułKomisja Europejska nakazuje odinstalować TikToka