fbpx
środa, 11 września, 2024
Strona głównaHistoriaOkrutne Boże Narodzenie w Hamburgu w 1813 roku

Okrutne Boże Narodzenie w Hamburgu w 1813 roku

W Boże Narodzenie 1813 roku – i na krótko przed nim – miały miejsce w Hamburgu szokujące sceny: francuscy okupanci wygnali z miasta tysiące ludzi. Wielu z nich nie przeżyło. Niemcy do dziś wspominają tamte traumatyczne wydarzenia.

„Takich Świąt Bożego Narodzenia, jakie widział wtedy Hamburg, nikt z was nie doświadczył i, jeśli Bóg pozwoli, nikt nigdy więcej nie doświadczy”. W ten sposób podsumowuje w swoim dzienniku wspomnienia z Bożego Narodzenia 1813 r. Marianne Prell, córka hamburskiego kupca. Była tam, gdy francuscy okupanci bronili swych rządów nad hanzeatyckim miastem, stosując drastyczne środki przeciwko rosyjskim oblegającym.

30 000 „bezużytecznych zjadaczy chleba” należy wyrzucić

Aby przygotować się na natarcie żołnierzy alianckich, wojska Napoleona chcą do Nowego Roku usunąć z miasta 30 tys. „bezużytecznych zjadaczy chleba”. Hamburg należy przekształcić w twierdzę, a wszystko, co mogłoby uniemożliwić ostrzał w kierunku napastników, powinno zostać zniszczone.

Przedmieścia zostały spalone, a tysiącom mieszkańców nakazano ewakuację z domów – „zgodnie ze straszliwymi prawami wojny”, jak ujął to jeden z francuskich dowódców.

Kościoły jako stajnie dla koni

Zgromadzenia powyżej sześciu osób są zabronione, a żeby wziąć udział w nabożeństwach i uroczystościach kościelnych wymagane jest pisemne zezwolenie francuskiego okupanta. Wszystkie kościoły z wyjątkiem św. Michała są przekształcane w składowiska broni lub stajnie. Dom dziecka zostaje przekształcony w szpital, a sieroty są stopniowo przesiedlane.

Na kilka dni przed Bożym Narodzeniem Francuzi stawiają ultimatum: wszyscy mieszkańcy, którzy nie mają wystarczającej ilości żywności na sześć miesięcy, muszą opuścić miasto najpóźniej do 21 grudnia. Wraz z nimi wszyscy zagraniczni czeladnicy, praktykanci i żebracy. Bramy miasta pozostają otwarte tylko od godziny 10:00 do godziny 14:00. Każdy, kto powróci do miasta, zostanie uznany za szpiega i zastrzelony.

Zbyt biedni, by gromadzić zapasy

Okupanci żądają pisemnej informacji o tym, ile żywności posiada każdy mieszkaniec Hamburga. Ale dla wielu z nich gromadzenie zapasów nie jest możliwe, ponieważ są tak biedni, że w zasadzie nie wiedzą, co będą jedli następnego dnia. Sprzedawca mleka pisze: „Na chwilę obecną nic nie zarabiam, więc nie mogę kupić prowiantu na zapas. Dziękuję Bogu, że ja, moja żona i trójka naszych dzieci mamy co jeść z dnia na dzień”.

Rankiem 24 grudnia w gazecie „Mercur” można przeczytać, że ultimatum zostało przedłużone do wieczora. Każdemu mieszkańcowi nieposiadającemu wystarczającej ilości zapasów, który nie odejdzie na własną rękę, grozi pobicie pałką. Żołnierze będą wyprowadzać z domów opieszałych i konfiskować wszystkie meble.

Wyprowadzeni z domów w Wigilię Bożego Narodzenia

W trakcie dnia sytuacja staje się coraz poważniejsza – sześciu szanowanych hamburczyków ma wraz z francuskimi żołnierzami odwiedzać dom po domu, by zlokalizować wszystkich tych, którzy nie mają wystarczającej ilości prowiantu. Komendy padają wieczorem. Biedni, których wyprowadza się z domów w noc Bożego Narodzenia, tłoczą się na ulicach miasta, by następnie zgromadzić się w lodowatym kościele św. Piotra, w którym nie ma już krzeseł, ponieważ został przekształcony w stajnię. Stamtąd wyprowadza się ludzi poza bramy miasta i pozostawia samym sobie.

Mieszkaniec ulicy Speersort, niedaleko której znajduje się kościół św. Piotra, tak opisuje widok ze swojego okna: „Ludzie są transportowani do kościoła, po tym, jak wyrwano ich ze snu w środku nocy i uznano, że ich zapasy są nieodpowiednie”. Rozpoznaje starszych, a także dzieci, z których część nie zdążyła się odpowiednio ubrać w zimną noc. Idą do kościoła, lamentując. „Ach, lamentowałem razem z nimi, przeklinałem, modliłem się, opłakiwałem ludzką niedolę. Nigdy nie przeżyłem tak dziwnej nocy”.

„Nawet nie myśleli o Bożym Narodzeniu”

Skąd tyle okrucieństwa w noc Bożego Narodzenia? Wielu francuskich oficerów również było oburzonych rozkazem marszałka Louisa-Nicolasa Davouta. Ówczesny świadek, Marianne Prell, podejmuje próbę wyjaśnienia całego zajścia w swoim dzienniku: „Trudno rozstrzygnąć, czy Francuzi dokonali tego wypędzenia akurat w Wigilię Bożego Narodzenia z czystego okrucieństwa, czy stało się to jedynie w wyniku smutnego splotu okoliczności”. Zakłada, że Francuzi nawet nie myśleli o Bożym Narodzeniu, bo działali w panice przed wojskami rosyjskimi, które niebezpiecznie zbliżały się do granic miasta.

Johanne Radspiller, inny ówczesny świadek, dowiedziała się rankiem w Boże Narodzenie, że poprzedniej nocy z miasta wypędzono łącznie 800 rodzin. W drodze do siostry spotyka wiele osób, które pakują cały swój dobytek, by móc dobrowolnie opuścić miasto.

„Ten widok przeniknął do głębi mojej duszy”

Nawet w drugi dzień Bożego Narodzenia strumień uciekających mieszkańców Hamburga nie ustaje. Córka pastora, Henriette Grauthoff, opisuje, co wydarzyło się rano przy bramie miasta: „Przechodziły obok nas rodziny z pięciorgiem, sześciorgiem malutkich dzieci. Mąż i żona nieśli po jednym na rękach. Ten widok przeniknął do głębi mojej duszy”.

Francuski dowódca odnotowuje w raporcie liczbę wysiedleńców: w Wigilię Bożego Narodzenia miasto opuściło 5106 osób, w Boże Narodzenie 4637 osób, a w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia 5617 osób. Wielu wybiera się do sąsiedniej Altony, która dziś jest częścią Hamburga, a wtedy należała do Danii – sprzymierzeńca wojsk Napoleona. Tylko w drodze z przeziębienia i niedożywienia umiera ponad 1000 osób. Chowani są w masowych grobach.

Wielu ucieka na północ

Kto nie ucieka do Altony, przemieszcza się na północ przez bramy Millerntor, Dammtor i św. Jerzego (St. Georg). Wiele osób kieruje się w stronę Lubeki, choć część z nich bez prowiantu i odpowiedniego ubioru nigdy tam nie dojdzie. Do dziś w hamburskiej dzielnicy Barmbek znajduje się grób upamiętniający 50 wysiedleńców, którzy opuścili miasto przez bramę św. Jerzego.

Mieszkańcy są wysiedlani nawet po Bożym Narodzeniu. Do końca marca 1814 roku Hamburg opuściło ponad 30 000 osób, co stanowiło prawie jedną czwartą ówczesnej populacji miasta.

Źródło: NDR

Julia Budka
Julia Budka
Studentka Wydziału Lingwistyki Stosowanej na Uniwersytecie Warszawskim. W przyszłości tłumacz przysięgły jęz. angielskiego i niemieckiego. Kibic reprezentacji Polski w siatkówkę i piłkę nożną. W wolnych chwilach chętnie sięga po kryminały i powieści historyczne.

INNE Z TEJ KATEGORII

80. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. 63 dni bohaterskiej walki w liczbach

1 sierpnia 1944 r. o godz. 17.00 wybuchło Powstanie Warszawskie – największe zbrojne powstanie przeciwko niemieckiemu okupantowi w Europie. Na słabo uzbrojonych powstańców Niemcy wysłali ponad 50 tys. świetnie wyposażonych żołnierzy Wermachtu, SS i jednostek kolaborujących. Danina krwi naszych przodków pragnących niepodległości i barbarzyństwo Niemców ciągle przyprawiają o dreszcze.
5 MIN CZYTANIA

Pamięć i przestroga: Konfederacja targowicka, czyli krótka historia zdrady

Miesiąc maj większości Polaków kojarzy się z rocznicą uchwalenia Konstytucji w 1791 r., rokrocznie uroczyście obchodzoną w naszym kraju. Jednak maj to także (niestety) miesiąc, w którym część zaprzedanej magnaterii zawiązała konfederację targowicką, która do dziś jest synonimem zaprzedania i hańby. Historię zdrady narodowej doskonale opisał przedwojenny historyk Władysław Smoleński w dziele „Konfederacja targowicka”.
4 MIN CZYTANIA

Męczennik, który sam domagał się, by zostać patronem Polski

16 maja w sanktuarium w Strachocinie uroczyście obchodzony jest odpust św. Andrzeja Boboli w rocznicę jego okrutnej śmierci, jaką odniósł z rąk Kozaków w 1657 r. Męczennik jest prawdopodobni jedynym świętym, który... sam domagał się, by zostać patronem Polski.
4 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Najsilniejsze armie na świecie stawiają na sztuczną inteligencję

USA i Chiny rywalizują w kwestii wykorzystania sztucznej inteligencji (SI) w wojsku. Pentagon przygotował już kilka projektów, a jednym z nich ma być samolot myśliwski całkowicie sterowany przez SI.
3 MIN CZYTANIA

Coraz większe obawy europejskich firm działających w Chinach

Wiele europejskich firm w Chinach boryka się z problemami. Koniunktura się chwieje, a utrzymanie się na chińskim rynku w obliczu doskonale prosperujących lokalnych przedsiębiorstw staje się coraz trudniejsze. Obawy budzi również kwestia nadmiernej zdolności produkcyjnej.
3 MIN CZYTANIA

Sygnalizacja świetlna oparta na sztucznej inteligencji nie działa. Co poszło nie tak?

W mieście Hamm w Nadrenii Północnej-Westfalii sztuczna inteligencja (SI) miała pomagać w regulacji ruchu drogowego. W tym celu na jednym z tamtejszych przejść dla pieszych zamontowano sygnalizację świetlną opartą na sztucznej inteligencji. Kierowcy jednak skarżą się, że stale wyświetlane jest dla nich światło czerwone. Co poszło nie tak z tym flagowym projektem?
5 MIN CZYTANIA