Gdy kilka lat temu wydawano wojnę e-papierosom i przedsiębiorcom upowszechniającym ich stosowanie, odbywało się to pod hasłem ochrony zdrowia Polaków. Obowiązujący od blisko trzech lat wyższy podatek akcyzowy na wyroby do tzw. wapowania dobrze wypełnił swoją funkcję. Jednak nie tę jakoby zakładaną, czyli prozdrowotną, odstraszania od wapowania. Ale tę prawdziwą, czyli wsparcia państwowej kasy nowym strumieniem danin.
Mówiąc wprost: wapowanie było złe tylko dopóty, dopóki fiskus nie zaczął czerpać z biznesu wapingowego satysfakcjonujących korzyści. Jednocześnie zarówno kiedyś, jak i dziś, szkodliwe i społecznie nieakceptowane papierosy państwu polskiemu jakoś nie przeszkadzają. Można kupić je niemal wszędzie. Podobnie zresztą jak i narkotyk plasujący się na górze piramidy siłą uzależniania oraz szkodliwości (także społecznej), czyli alkohol. Również co do jego powszechnej dostępności nadmiaru krytyki z ust publicznych włodarzy nie słychać…Ważne, że „kasa” się zgadza.
Tak wykuwa się „świadomość”
Zazwyczaj akcje mające uzasadniać podniesienie lub wprowadzenie nowego podatku na jakieś używki uzasadniane są szczególną dbałością rządzących o zdrowie Polaków. Są to kampanie przeprowadzane zmyślnie, z wykorzystaniem metod inżynierii społecznej. Przyjrzyjmy się takim działaniom na przykładzie tak zwanych napojów słodzonych, na które jakoby w trosce o zdrowie Polaków wprowadzono wysoki podatek.
1. W pierwszym kroku ludziom, którzy dziesiątki lat pili napoje słodzone klaruje się, że oto naraz nie ma niczego szkodliwszego na świecie niż cukier (który ma podobno uzależniać nawet bardziej niż narkotyki!).
2. Następnie, by uwiarygodnić nowe spojrzenie na sprawę, zamawia się kilka „badań naukowych”, a następnie wpuszcza je w lud z użyciem narzędzi public relations. Z nauką to one mają tyle wspólnego, co na przykład te, które w odpowiednim momencie miały przekonywać o nadzwyczajnej śmiertelności COVID-19, a zarazem dobrodziejstwie przyjmowania tzw. szczepionek (im więcej „wyszczepień”, tym lepiej i zdrowiej). Zero tu prawdziwej naukowej refleksji. Za to dużo, jak najwięcej, straszenia.
3. W ten sposób urobiony lud ciemny uwierzy we wszystko. Komu wszak ma wierzyć, jeśli nie autorytetom naukowym (a raczej – naukawym)? Gotowy jest już na wszystko, łącznie z szerszym jeszcze uchyleniem portfela pazernemu fiskusowi.
Kto tu zyskał, a kto stracił?
Kto zyskał na potępianiu e-papierosów już wiemy. Kto stracił? Stracili przedsiębiorcy, zwłaszcza polscy, mali oraz średniej wielkości: producenci, dystrybutorzy, importerzy oraz właściciele sklepów z wyrobami tworzącymi alternatywę dla „kopcenia”. Nawet we Włoszech, po dwóch latach sekowania e-wyrobów nikotynowych i po fali upadłości firm i sklepików, wycofano się z nałożonej na e-wyroby akcyzy. A w Polsce?
Według najnowszego rankingu Nanny State Index z 2023 roku, Polska znajduje się na dziewiątym miejscu pierwszej dziesiątki krajów z najwyższym poziomem obciążeń z tytułu podatków nakładanych na wyroby alkoholowe, tytoniowe, e-papierosy oraz wybrane produkty spożywcze – przede wszystkim słodzone napoje.
W tym kontekście interesujące może być pytanie, co spotka (może już niebawem?) dystrybutorów modnych obecnie, stosunkowo niedrogich i przedstawianych jako atrakcyjna alternatywa dla tradycyjnego palenia, akcesoriów do podgrzewania tytoniu?