fbpx
sobota, 20 kwietnia, 2024
Strona głównaFelietonPapiere, bitte! O ważności certyfikatów covidowych

Papiere, bitte! O ważności certyfikatów covidowych

Zapewnienie swobody poprzez jej ograniczenie. Czy to nie jest genialna konstrukcja? Pyta w swoim najnowszym felietonie Michał Góra.

Polskie media obiegła kolejna wiadomość dotycząca europejskiej polityki zarządzania kryzysem sanitarnym. Tym razem nasi właściciele – tfu, wróć! – to znaczy unijni urzędnicy podjęli decyzję o skróceniu okresu ważności cyfrowego certyfikatu COVID do 270 dni, czyli około 9 miesięcy od daty pierwotnego cyklu szczepienia. Sprawa ta ma oczywiście znaczenie dla podróży międzypaństwowych wewnątrz Unii. Gdy się o tym dowiedziałem, przypomniały mi się dwa fakty. Jeden ze świata wirtualnego, a drugi ze świata historycznego.

Po pierwsze, chodzi o fabułę i akcję ciekawej gry komputerowej pod tytułem „Papers, Please”, wyprodukowanej przez amerykańskiego twórcę Lucasa Pope’a. W samej grze wcielamy się w urzędnika zajmującego się kontrolą paszportową na granicy fikcyjnego państwa totalitarnego. Władze socjalistycznej Arstoczki wydają nam codziennie nowe polecenia, kogo to wolno do kraju wpuszczać, a kogo nie. Informują też o coraz to nowych zagrożeniach z zewnątrz i wewnątrz, oznaczeniach dokumentów migracyjnych, pieczęciach i procedurach, które zresztą notorycznie się zmieniają.

Po drugie, historycznie chodzi oczywiście o to, jak traktowała swoich obywateli słusznie miniona władza socjalistyczna, ale w zupełnie już realnej Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Początkowo paszport był przecież prawie w ogóle niedostępny przeciętnemu zjadaczowi chleba, a z czasem stał się luksusem, który obywatelowi wydawano tylko na ściśle określony czas. Oczekiwano także zdeponowania go w rękach milicji zaraz po powrocie z zagranicy. W mojej rodzinie od dawna krąży anegdota o tym, jak to jeden z familiantów zaginął na kilka dni, ponieważ poszedł załatwiać paszport innemu członkowi rodziny, szykującemu się do wyjazdu turystycznego na Zachód. Ostatecznie okazało się, że paszport czekał już dawno do odbioru, ale żeby go fizycznie uzyskać, należało najpierw powściągnąć własne poczucie godności w obliczu urzędniczego bezprawia i napić się wódki z esbekami.

Z tym właśnie kojarzy mi się historia o planach skrócenia przez Komisję Europejską ważności wydawanych certyfikatów. Szerzej dotyczy to całego tego bałaganu z ciągle zmieniającym się statusem „oszczepieńca”, jakie dawki ze sobą wolno łączyć, a jakie nie, które będą akceptowane, komu wolno się przemieszczać, a kto ma siedzieć pod kluczem w domu. I całe to zamieszanie w ciągu mniej niż roku od daty powszechnego wprowadzenia szczepień do użytku w Unii Europejskiej! Wprawdzie obecnie uzasadnieniem dla takich działań nie jest w żadnym wypadku bezpieczeństwo wewnętrzne ani zewnętrzne socjalistycznej ojczyzny, czy też zwykła chęć kontroli i ograniczenia wyjazdów obywateli. Teraz są to „najnowsze dowody naukowe”, koordynacja zasad wydawania paszportów w całym bloku – tfu, wróć! – całej Unii i chęć zapewnienia obywatelom swobody poruszania się po Europie. Zapewnienie swobody poprzez jej ograniczenie. Czy to nie jest genialna konstrukcja? A poczucie upokorzenia przez urzędniczą arbitralność być może podobne, jak w przypadku tego picia na umór ze skorumpowanymi esbekami.

Michał Góra
Michał Góra
Zawodowo prawnik i urzędnik, ale hobbystycznie gitarzysta i felietonista. Zwolennik deregulacji, ale nie bezprawia. Relatywista i anarchista metodologiczny, ale propagator umiarkowanie konserwatywnej polityki społecznej.

INNE Z TEJ KATEGORII

Policja dla Polaków

Jednym z największych problemów polskiej policji – choć niejedynym, bo ta formacja ma ich multum – jest ogromny poziom wakatów: ponad 9,7 proc. Okazuje się, że jednym ze sposobów na ich zapełnienie ma być – na razie pozostające w sferze analiz – zatrudnianie w policji obcokrajowców. Czyli osób nieposiadających polskiego obywatelstwa. W tym kontekście mowa jest przede wszystkim o Ukraińcach, Białorusinach i Gruzinach.
3 MIN CZYTANIA

Czasami i sceptycy mają rację

Wszystkie zjawiska, jakie obserwujemy w ramach gospodarki, są ze sobą połączone. Jak w jednym miejscu coś pchniemy, to w kilku innych wyleci. Problem z tym, że w przeciwieństwie do znanej metafory „naczyń połączonych”, w gospodarce skutki nie występują w tym samym czasie co przyczyna. I dlatego często nie ufamy niepopularnym prognozom.
5 MIN CZYTANIA

Markowanie polityki

Nie jest łatwo osiągnąć sukces, nie tylko w polityce, ale nawet w życiu. Bardzo często trzeba postępować niekonwencjonalnie, co w dawnych czasach nazywało się postępowaniem wbrew sumieniu. Dzisiaj już tak nie jest, bo dzisiaj, dzięki badaniom antropologicznym, już wiemy, że jak człowiek politykuje, to jego sumienie też politykuje, więc można mówić tylko o postępowaniu niekonwencjonalnym, a nie jakichś kompromisach z sumieniami.
5 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Kiedy jeden minister powie tak, a drugi powie nie

Ucznia p. minister Barbary Nowackiej od studenta medycyny p. ministra Dariusza Wieczorka dzieli zaledwie kilka miesięcy, a więc wakacje pomiędzy egzaminem maturalnym a pierwszym semestrem studiów. Co z tego wynika nie tylko dla koalicji rządzącej?
3 MIN CZYTANIA

O pewności prawa i praworządności słów kilka

Ostatnio publicystyka krajowa koncentruje się na problemach jakości i pewności prawa. Wiąże się to z wszechobecnym w naszym kraju bałaganem, który wygląda tak, jakby Polacy posiadali własne państwo nie od ponad tysiąca lat, ze znanymi przerwami, ale od kilku miesięcy. I podobnie jak właściciel dopiero co kupionego samochodu, ale wykonanego w nowej technologii, kompletnie nie mają pojęcia, jak go obsługiwać.
4 MIN CZYTANIA

Czyżby obrońcy praworządności uważali, że pierwsza Rzeczniczka nie była prawdziwym RPO?

Przez kilka ostatnich lat gremia oficjalne, w tym ponadnarodowe, i media prowadzą ożywioną dyskusję na temat stanu praworządności w Polsce. Jest to trochę zabawne z dwóch powodów. O obu poniżej.
4 MIN CZYTANIA