Branża piekarnicza boi się przyszłości, bo ceny za gaz i prąd rosną w oszałamiającym tempie. W niektórych przypadkach koszty wzrosły nawet o kilkaset procent. Prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie Hanna Mojsiuk ostrzega, że jeśli rząd nie wysłucha apeli branży, to Polacy albo będą musieli płacić za chleb 12 złotych, albo nie będą go mieli gdzie kupować, bo piekarnie i cukiernie po prostu zbankrutują.
– Apelujemy o szybkie działanie. Piekarze mają apel, by uczynić ich zawód pracą chronioną. Pozwoliłoby to na zatrzymanie galopady cen mediów w ich firmach, a co za tym idzie na przetrwanie – powiedziała Hanna Mojsiuk.
Według Portalu Spożywczego piekarze już teraz mówią o „gigantycznych stratach” i „co tydzień wyższych cenach”. W opinii Wiesława Żelka, prowadzącego jedną z największych piekarni w regionie Kamienia Pomorskiego, sytuacja branży jest dramatyczna. Tylko w jego zakładzie ceny gazu od marca wzrosły o 947 proc., a przerzucenie się z gazu na olej opałowy to zbyt droga inwestycja i nie da się jej przeprowadzić z dnia na dzień.
W związku z katastrofalną sytuacją sektor piekarniczy wzywa rząd do uznania go za branżę energochłonną.
– Polski, tradycyjny chleb to jest nasza duma. Niestety niebawem piekarze po prostu będą zamykać działalność. W ostatnim roku takich upadłości było kilka. Każda mała piekarnia, która się zamyka to wielka strata dla społeczeństwa i tradycji gospodarczej naszego kraju – mówi Hanna Mojsiuk, prezes Izby. – Apelujemy o zamrożenie cen prądu dla piekarni i cukierni rzemieślniczych. Musi to nastąpić natychmiast – dodała.
Źródło: portalspozywczy.pl