– PiS jest grabarzem polskiego górnictwa. Odbije się to na kieszeniach wszystkich Polaków – oświadczył szef biura Prawnego Konfederacji Jakub Kalus podczas konferencji prasowej w Sejmie, odnosząc się m.in. do decyzji Parlamentu Europejskiego, który poparł poprawki dotyczące rozporządzenia metanowego. Jedna z nich w porównaniu z poprzednim projektem zwiększa limit do 5 ton metanu na tysiąc ton wydobytego węgla do 2027 r. oraz do 3 ton do 2031 r., co przedstawiciele PiS uznali za sukces.
Rząd na pasku Brukseli
Kalus przekonywał, że limit ten i tak jest zbyt niski, więc unijne rozporządzenie i tak doprowadzi do likwidacji górnictwa węglowego w Polsce. – Bezpieczeństwo energetyczne Polski zostanie zagrożone, a ceny prądu drastycznie w najbliższych latach wzrosną – zaznaczył. Zwrócił uwagę, że koszty produkcji energii elektrycznej wzrosły w Polsce już o 50 proc.
– To, że rząd PiS-u zamknął 14 kopalń w trakcie swoich kadencji rządów, to nie jest dzieło przypadku. Harmonogram wygaszania produkcji węgla jest cały czas zmieniany, zaostrzany, a retoryka PiS-u jest zwykłą hipokryzją – ocenił Kalus.
W tym kontekście Kalus przypomniał, że na szczycie Rady Europejskiej w 2020 r. premier Mateusz Morawiecki zgodził się m.in. na nowy cel ograniczania gazów cieplarnianych w UE o co najmniej 55 proc. do 2030 r. i „za 770 miliardów złotych sprzedał polskie górnictwo”. Polityk Konfederacji przypomniał też o umowie społecznej z górnikami z maja 2021 r., oceniając, że szef rządu PiS „pozyskał obłudnie związki zawodowe do tego, aby poparły plan likwidacji kopalni do 2049 r.”, a po dwóch latach „europosłowie PiS-u poparli dyrektywę metanową, która doprowadzi do likwidacji większości polskich kopalń już w 2027-2031 roku”.
Absurdalne limity
Odnosząc się do zwiększonych limitów emisji metanu, stwierdził, że są one „absurdalne”, gdyż polskie kopalnie emitują średnio 8-14 ton metanu na tysiąc ton wydobywanego węgla. „Więc nie spełnimy tych wymagań. A ten kompromis ogłoszony przez rząd, te kłamstwa, które dzisiaj czytamy w nagłówkach mediów PiS-owskich są nieprawdziwe” – stwierdził.
Grzegorz Płaczek, który jest liderem listy wyborczej Konfederacji w okręgu katowickim, zauważył, że efekt będzie taki, iż „będziemy zmuszeni do tego, żeby wydobywać mniej węgla, a jednocześnie będziemy musieli ten węgiel importować, dlatego, że czymś musimy zasilić ciepłownie i elektrociepłownie”.
Zobacz także: Związkowcy ostrzegają przed katastrofą bezpieczeństwa energetycznego