fbpx
czwartek, 25 kwietnia, 2024
Strona głównaFelietonPodatek od zdemolowania Giełdy Papierów Wartościowych

Podatek od zdemolowania Giełdy Papierów Wartościowych

Podatek od zysków nadmiarowych, oczywiście w taki sposób policzonych, aby dały odpowiedni wpływ do budżetu, mało kogo złości, czy choćby zniesmacza. Do wszystkiego można się przyzwyczaić, nawet do złych wiadomości. Ta jest jednak zła na kilku poziomach. Wiadomości o tym podatku zwiastują też bardzo poważne problemy w przyszłości – dotkną one nas wszystkich.

Po pierwsze, poraża ignorancki sposób informowania opinii publicznej i biznesu o tak ważnej ingerencji w rynek. Polityka gospodarcza musi obejmować także mówienie o proponowanych nowych obciążeniach w taki sposób, aby były one zrozumiałe oraz aby mogła ich dotyczyć normalna debata, angażująca ekspertów, ale także samych zainteresowanych czyli tych, którzy poniosą koszty. To się nie dzieje, o podatku od zysków nadmiarowych dowiadujemy się w weekend, później z przecieków, następnie z komentarzy, niekiedy wręcz z domysłów. Początkowo, weekendowa jeszcze narracja jako na opodatkowane podmioty wskazywała na spółki energetyczne i banki, ale nowsze publikacje mówią już po prostu o wszystkich spółkach zatrudniających ponad 250 osób i wykazujących odpowiednio wysoki obrót. Niepotrzebna konfuzja. Ciekawe, na czym stoimy, kiedy zostanie opublikowany ten tekst.

Po drugie, nie zaskakuje (choć w sumie to powinno) wykorzystywanie spółek skarbu państwa jako swoistego magazynu czy baterii do kumulowania „energii finansowej” później zamienianej na polityczną aktywność. Słyszałem już różne uzasadnienia tego, że państwo ma mieć swoje firmy, oczywiście wielkie i narodowe. Jednym z nich jest założenie, że w sytuacjach podnoszenia cen przez podmioty posiadane prywatnie czy jakichś zawirowań, takie spółki będą mogły świadczyć swoje usługi dla ludności lub dostarczać jej produkty po niższych niż rynkowe cenach, nawet notując stratę. Od zysku ma być bowiem ważniejsza służebność. To się jednak nie dzieje w sytuacji, w której najpierw spółki skarbu państwa sprzedające nam paliwa i energię stosują gigantyczne marże, aby następnie przy użyciu podatku redystrybuować tak zebrane środki. Dużo prościej byłoby po prostu obniżać ceny, ale przecież wtedy nie można by było mówić o pomocy dla polskich rodzin (hasło – klucz, za którym może czaić się wszystko) czy o dzieleniu się z najsłabszymi, którzy wcale nie byliby tacy słabi, gdyby nie musieli przepłacać.

Po trzecie, ten podatek jest też podatkiem od zdemolowania Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie. Konkurencyjność naszej giełdy spadnie, ma to ogromne znaczenie w zglobalizowanym świecie inwestycji, gdzie kapitał można przesuwać względnie łatwo i on-line. Miejsce, w którym i tak wśród największych notowanych spółek jest – w porównaniu do innych państw OECD – nadreprezentacja spółek skarbu państwa i gdzie rząd podejmuje tak nie tylko brutalne, ale też niejasno zakomunikowane ingerencje w wolność gospodarczą, staje się nieprzyjazne biznesowi, który chciałby tu produkować i mieć z tego zysk. I to nas będzie kosztować, bo kamyczków do ogródka Polski jako miejsca, które inwestorzy powinni omijać, zbiera się i zbiera.

I żeby była jasność: podatki skądś się muszą brać, bo nie ma państwa bez podatków. Tyle że inne kraje, o stabilniejszym prawie, lepiej komunikujące się z rynkami, stawiające na prywatny, a nie państwowy przemysł, mają jakąś przestrzeń na opodatkowanie w modelu doraźnym i szukaniu zaskórniaków u tych, którzy ostatnio zarobili. Polska nie jest takim krajem. To dodatkowe kilogramy, które wrzucamy na już i tak słabo ciągniony wóz.

Po co to wszystko? Aby polityka po raz kolejny mogła realizować swoje cele kosztem alternatywnej dla siebie przestrzeni, jaką jest wolny rynek, suma dobrowolnych wymian i miejsce, gdzie handlując ludzie wymieniają się szacunkiem do pracy bliźniego. Podatek od zysków nadmiarowych ma w zamierzeniu pomóc tym, którzy ucierpią na obecnych zawirowaniach międzynarodowych, będą płacić za rosnące ceny surowców. W praktyce pomoże tym, którzy rządzą w Polsce, bo da napęd pod kolejny plusik, przeciwko któremu mało kto będzie protestował. To będzie jednak wsparcie tylko na krótki dystans, bo ekonomia w końcu i tak upomni się o swoje. Tyle że za jakiś czas zrobi to jeszcze bardziej dosadnie.

Marcin Chmielowski
* autor jest wiceprezesem Fundacji Wolności i Przedsiębiorczości

Marcin Chmielowski
Marcin Chmielowski
Politolog, doktor filozofii, autor książek, scenarzysta filmów dokumentalnych.

INNE Z TEJ KATEGORII

Sztuczna inteligencja w działaniu

Ostatnio coraz częściej mówi się o sztucznej inteligencji i to przeważnie w tonie nader optymistycznym – że rozwiąże ona, jeśli nawet nie wszystkie, to w każdym razie większość problemów, z którymi się borykamy. Tylko niektórzy zaczynają się martwić, co wtedy stanie się z ludźmi, bo skoro sztuczna inteligencja wszystko zrobi, to czy przypadkiem ludzie nie staną się zbędni?
5 MIN CZYTANIA

Można rywalizować z populistami w polityce, ale najlepiej po prostu ograniczyć rolę państwa

Możemy już przeczytać tegoroczny Indeks Autorytarnego Populizmu. Jest to dobrze napisany, pełen informacji raport. Umiejętnie identyfikuje problem, jaki mamy. Ale tu potrzeba więcej. Przede wszystkim takiego działania, które naprawdę rozwiązuje problemy, jakie dostrzegają wyborcy populistycznych partii.
4 MIN CZYTANIA

Urojony klimatyzm

Bardziej od ekologizmu preferuję słowo „klimatyzm”, bo lepiej oddaje sedno sprawy. No bo w końcu cały świat Zachodu, a w szczególności Unia Europejska, oficjalnie walczy o to, by klimat się nie zmieniał. Nie ma to nic wspólnego z ekologią czy tym bardziej ochroną środowiska. Chodzi o zwalczanie emisji dwutlenku węgla, gazu, dzięki któremu mamy zielono i dzięki któremu w ogóle możliwe jest życie na Ziemi w znanej nam formie.
6 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Można rywalizować z populistami w polityce, ale najlepiej po prostu ograniczyć rolę państwa

Możemy już przeczytać tegoroczny Indeks Autorytarnego Populizmu. Jest to dobrze napisany, pełen informacji raport. Umiejętnie identyfikuje problem, jaki mamy. Ale tu potrzeba więcej. Przede wszystkim takiego działania, które naprawdę rozwiązuje problemy, jakie dostrzegają wyborcy populistycznych partii.
4 MIN CZYTANIA

Kot w wózku. Nie mam z tym problemu, chyba że chodzi o politykę

Wyścig o ważny urząd nie powinien być wyścigiem obklejonych hasłami reklamowymi promocyjnych wózków. To przystoi w sklepie – też dlatego, że konsument i wyborca to dwie różne role.
5 MIN CZYTANIA

Oceniaj pracę, nie ludzi za to, że są starzy

We salute the rank, not the man! To znany cytat ze świetnego serialu, jakim jest „Kompania Braci”. Dotyczy oczywiście sytuacji wyjętej spod praw wolnego rynku, bo dowodzenie na wojnie to nie zarządzanie w firmie. Żołnierze, niejako z automatu, muszą okazać szacunek przełożonym. Nawet wtedy, kiedy ich nie lubią. Salutowanie stopniowi, nie człowiekowi, to jakiś pomysł na to, jak oddzielić czyjąś pracę od niego samego.
4 MIN CZYTANIA