– Podział Polski na części A i B od lat utrzymuje się na podobnym poziomie i bez względu na to, jaką politykę regionalną prowadzą politycy nie zmienia się – konstatuje Aleksandra Fandrejewska w portalu Interia. Ponad 132 tys. zł PKB per capita (czyli rocznego dochodu narodowego w przeliczeniu na głowę mieszkańca) przypadło w regionie stołecznym warszawskim w 2020 r. (są to ostatnie dane GUS). Najniższy dochód na głowę dotyczy niemal tradycyjnie już mieszkańców trzech województw: warmińsko-mazurskiego (42,6 tys. zł), podkarpackiego (42 tys. zł) i lubelskiego (41,4 tys. zł), przy czym średnia krajowa to 61 tys. zł.
Faktem jest też, że gminach wysuniętych na północ (zwłaszcza na Warmii i Mazurach), a także na wschodzie kraju mieszkańców ubywało. Młodzi wyjeżdżali do pracy na Zachód, coraz więcej zostaje tam starszych. Bieda – o ile można w tym przypadku w ogóle o niej mówić, w owych regionach opóźnionych dotyczy jednak głównie małych miejscowości i miasteczek, nie wsi (chyba, że tych popegeerowskich). Często też skromne życie i brak rozbudzonych postaw konsumpcyjnych bywają mylone z biedą.
Są pieniądze z Unii na rozwój
Jak już informowaliśmy (link) Komisja Europejska przyjęła największy polski i jednocześnie największy jak dotąd unijny program polityki spójności „Fundusze Europejskie na Infrastrukturę, Klimat i Środowisko 2021-2027”. Dofinansowanie wyniesie w sumie 24,1 mld euro (12,9 mld euro z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego oraz 11,2 mld z Funduszu Spójności). Istotne w tym kontekście jest, że uchwalono także kolejny program pod nazwą „Fundusze Europejskie dla Polski Wschodniej 2021-2027” dla regionów opóźnionych. 2,65 mld euro z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego zostało już przydzielone tzw. Polsce Wschodniej (dla województw: warmińsko-mazurskiego, podlaskiego, świętokrzyskiego, lubelskiego i podkarpackiego), a nawet części województwa mazowieckiego – oczywiście z wyłączeniem „bogatej” Warszawy i sąsiadujących powiatów.
Problem tych uboższych regionów polega także na tym, że w wielu miejscowościach po prostu nie ma co robić (brak instytucji kultury i rozrywki) oraz nie ma gdzie pracować. Dlatego dobrze się stało, że nowy program dofinansowania skupi się nie tylko na rozwoju turystyki i transportu, ale obejmie także małe i średniej wielkości firmy.
Zmiany jednak zachodzą
Poprzednia edycja programu Polska Wschodnia, pomimo pewnych „wpadek”, zakończyła się w naszym odczuciu jednak sukcesem (link). Także i tu należy mieć nadzieję, że wreszcie uda się dokonać przełomu w ostatecznym wyrównaniu poziomów życia w poszczególnych regionach Polski oraz w unowocześnianiu województw zaniedbanych. Już teraz nie wygląda to tak źle, jak jeszcze dwadzieścia czy trzydzieści lat temu. Wystarczy pojechać w te „biedne” regiony, by zobaczyć wyrastające nowe domy, podziwiać rozwijającą się infrastrukturę drogową, a w wielu miejscach – całkiem już przyzwoitą bazę turystyczną. A za pięć, dziesięć lat problem może stać się już całkiem nieaktualny.