Dziś, kiedy po latach zapaści kolej w naszym kraju ponownie przeżywa renesans, warto przypomnieć Polaka, któremu pojazdy na żelaznych szynach zawdzięczają bardzo, bardzo dużo.
Jan Józef Baranowski urodził się w 1805 r. w Śmiłowiczach na Mińszczyźnie (dzisiejsza Białoruś), w szlacheckiej rodzinie Marcina i Maryanny (z Szalkiewiczów) Baranowskich herbu Grzymała. Już od małego wychowywany był w patriotycznym duchu. Rodzice zadbali też o gruntowne wykształcenie syna, który edukację rozpoczął w konwikcie szlacheckim prowadzonym przez księży misjonarzy z klasztoru w Śmiłowiczach. Dalszą naukę kontynuował w gimnazjum klasycznym w Mińsku, a potem na wydziale matematyczno-fizycznym na Uniwersytecie Wileńskim (założonym przez króla Stefana Batorego). Po ukończeniu nauk ścisłych (1825 r.) postanowił zdobyć także wiedzę humanistyczną na wydziale prawnym tejże uczelni. Studia te ukończył w 1828 r., uzyskując stopień kandydata.
Z banku do powstania
Jak wiemy z historii, studenci na Uniwersytecie Wileńskim (wśród których był też nasz wieszcz Adam Mickiewicz) spiskowali przeciwko carowi. Nic jednak nie wiemy o tym, jak spiskowanie przeciwko zaborcy wpłynęło na Jana Józefa Baranowskiego, ale bez wątpienia będąc studentem, młody szlachcic musiał zastanawiać się nad losem swojej Ojczyzny.
Po ukończeniu studiów Baranowski znalazł się wśród tych szczęśliwców, którzy dostali dobrą pracę. W wieku 23 lat zdobył posadę w biurze korespondencji zagranicznej Banku Polskiego. Nie zagrzał jednak długo miejsca na swojej pierwszej, dobrze płatnej posadzie. Kiedy wybuchło powstanie listopadowe natychmiast zgłosił się jako ochotnik do armii, by walczyć o wolność i niepodległość swojego kraju. Baranowski służył w korpusie gidów (przewodników), a następnie w 5 pułku ułanów. Niestety nie miał szczęścia do dowódcy. Jego oddział wchodził w skład sił gen. Girolama Ramorina, który wykazywał się wielką niesubordynacją i wręcz tchórzostwem. Pod koniec powstania Ramorino, miast wykorzystać dobrą sytuację na polu bitwy, zachował się asekuracyjnie: postanowił wycofać się do Galicji i złożyć broń przed Austriakami, gdzie też został internowany (za podobną niesubordynację w 1840 r. gen. Ramorino został osądzony i skazany na karę śmierci).
Wielka Emigracja
Po upadku powstania Baranowski podzielił los tysięcy towarzyszy broni, zasilając szeregi Wielkiej Emigracji. Przyszły wynalazca trafił do Francji. Od 1832 r. próbował układać sobie życie w kraju nad Loarą i Sekwaną. Mieszkał kolejno w kilku miastach: na początku trafił do Gray, a następnie do Lyonu i Chalon-sur-Saône. Na francuskiej ziemi nie zaznał biedy. Dzięki swojemu wykształceniu nie miał problemów ze znalezieniem pracy – we Francji także pracował jako bankowiec, ale znajdował również zatrudnienie jako handlowiec w domach towarowych.
W 1837 r. postanowił przenieść się do Paryża, gdzie udało mu się dostać posadę księgowego i kasjera w banku Jelski, Dussard et Compagnie. Gdy bank w 1843 r. zakończył swoją działalność, Baranowski z miejsca został zatrudniony jako inspektor rachuby towarzystwa kolejowego Paryż–Rouen–Hawr. Okazało się, że zmiana pracy była wielkim impulsem, który obudził w polskim emigrancie uśpione dotąd talenty.
Tax machine i gazomierz
Pracując w towarzystwie kolejowym na stanowisku inspektora rachuby, Baranowski postanowił ułatwić sobie życie i opracował rewolucyjny system tzw. podwójnej buchalterii (który de facto był już gotowy w 1842 r., gdy jeszcze pracował w banku). Jak się okazało, Polak usprawnił pracę nie tylko sobie. Po wysokiej ocenie ekspertów system ten zaczęły kolejno wdrażać wszystkie francuskie towarzystwa kolejowe. O nikomu nieznanym dotąd Polaku zaczęło być głośno. Ten sukces wyzwolił w nim niezwykłą kreatywność, która zaowocowała wręcz lawiną wynalazków. Baranowski poświęcał im tak dużo czasu, że w 1848 r. postanowił zająć się tą pasją w stu procentach – zwolnił się z intratnej posady w towarzystwie kolejowym i zaczął wymyślać i konstruować .
Efekty przyszły już po roku. Jan Józef Baranowski pierwszy raz został oficjalnie doceniony w 1849 r., kiedy to za maszynę do kontroli rachunków – tzw. tax machine – uzyskał medal francuskiego Towarzystwa Zachęty do Wynalazczości na Wystawie Krajowej w Paryżu. Wkrótce potem wymyślił kasownik biletów kolejowych, który został doceniony medalem Ministerstwa Robót Publicznych. Jak się okazało, konstrukcja kasownika Baranowskiego była tak prosta i funkcjonalna, że cały świat korzystał z niej przez 150 lat.
Niebawem o prostych i użytecznych wynalazkach Baranowskiego zaczęło być głośno nie tylko we Francji. W 1851 r. na Wystawie Powszechnej w Londynie wynalazca zaprezentował niezwykle pomysłową maszynę do druku i kontroli biletów kolejowych, która umożliwiała wydrukowanie nawet 5 tys. biletów w ciągu godziny. Co więcej, każdy bilet opatrzony był numerem seryjnym. Za ten wynalazek Baranowski został uhonorowany kolejnym medalem, ale na tym nie koniec. Na wystawie zaprezentował również wynalazek, który jest używany na świecie do dziś: był to przyrząd służący do obliczania objętości przepływającego gazu, który nazwał gazomierzem. Ponadto zwiedzający wystawę mogli zobaczyć kolejne dwa wynalazki Polaka: maszynę liczącą na bieżąco, która nadawała się do wszelkich operacji rachunkowych, oraz urządzenie do mechanicznego liczenia głosów wyborczych. Pomysłowość, funkcjonalność i liczba wynalazków zadziwiła ekspertów, jednak – jak się okazało – dla Baranowskiego była to jedynie rozgrzewka.
Ojciec wynalazczości kolejowej
Bez wątpienia najsłynniejszym wynalazkiem Jana Józefa Baranowskiego był semafor, nazywany wówczas Segnale Baranowski, wynaleziony przez niego w 1857 r. Był to mechaniczny system sygnalizacji kolejowej, uruchamiany automatycznie przez jadący pociąg. Powodował on ustawienie się ostrzegawczej tarczy informującej maszynistę innego pociągu, że wjeżdża na tor, na którym jest już inny pojazd. Po raz pierwszy zastosowano taki semafor jeszcze w tym samym roku, na linii Paryż–Rouen.
Eksperci uznali ten wynalazek za wręcz rewolucyjny, ale zbyt kosztowny. Dlatego od razu zaczęto pracować nad jego zmodyfikowaną i tańszą wersją. Prace postępowały bardzo szybko, bo już w listopadzie 1857 r. zainstalowano nową wersję Segnale Baranowski na linii Paryż–St. Germain, w pobliżu stacji Nanterre. Próby trwały przez kilka miesięcy i wypadły nader pomyślnie, podobnie jak następne, z jeszcze bardziej udoskonalonym semaforem umieszczonym na linii Paryż–Strasburg, w pobliżu stacji Chelles, gdzie pociągi rozwijały znaczną prędkość (80 km/h).
Wynalazkowi polskiego emigranta bacznie przyglądała się francuska prasa, która po tym, jak semafor sprawdził się w pracy, okrzyknęła naszego rodaka „ojcem wynalazczości kolejowej”. Trzeba podkreślić, że wiek XIX miał to do siebie, iż wynalazcy i odkrywcy byli prawdziwymi celebrytami. I takim stał się też nasz rodak.
Międzynarodowa kariera
Wynalazek Baranowskiego wywołał prawdziwą sensację. Zaczęły go używać kolejne europejskie kraje. W 1858 r. Segnale Baranowski testowano na linii kolejowej Turyn–Genua. Mechanizm świetnie się sprawdził, toteż nic dziwnego, że wkrótce na kolejnej linii (Paryż–Bruksela) zainstalowano aż kilkanaście takich urządzeń. Semafor wypróbowywano także w Anglii na odcinku Hackney–Kingsland, jednak – ku zdziwieniu samego Baranowskiego – tym razem nie zadziałał. Jak się wkrótce okazało, niektórzy kolejarze (w Anglii, ale też we Francji) niszczyli semafory w obawie przed utratą pracy, nie licząc się z tym, że chroniły pasażerów.
„Wynalazek ten jest tym ważniejszy, że ma na celu nie tę czy ową korzyść w ludzkim życiu społecznym, ale ocalenie od okropnej śmierci tysięcy i milionów ofiar z powodu kolizji pociągów dróg żelaznych w różnych krajach” – pisał Baranowski.
Ostatecznie jednak funkcjonalność semafora zwyciężyła także i sabotażystów – od 1862 r., to jest od czasu Wystawy Światowej w Londynie, urządzenie zaczęło być powszechnie stosowane także w Anglii. Warto dodać, że w późniejszym czasie rozwiązania oparte na pomyśle polskiego wynalazcy, według którego przejazd pociągu miał powodować podniesienie na jakiś czas ostrzegawczej tarczy, stosowano lokalnie na rozmaitych liniach kolejowych, m.in. warszawsko-wiedeńskiej. O znaczeniu wynalazku niech świadczy fakt, że po kilku kolejnych unowocześnieniach semafor stosowany jest na całym świecie do dziś.
Pomysł na spłatę reparacji
Jan Józef Baranowski był człowiekiem wielu talentów i jego działalność nie ograniczała się li tylko do techniki. Kiedy Francja, po przegranej wojnie, została zmuszona przez kanclerza Otto von Bismarcka do zapłacenia państwu pruskiemu ogromnej kontrybucji, Polak opracował nowatorski projekt tych spłat, który 11 marca 1871 r. oficjalnie przedstawił francuskiemu ministrowi finansów. Według tego pomysłu plan spłat kontrybucji wojennych zakładał nie tylko spłaty w gotówce, ale również w towarach luksusowych oraz usługach, które Francuzi mieli wyświadczyć Berlinowi, a które miały być odpowiednio wycenione (np. prace architektów czy urbanistów). Taka forma została zaakceptowana i wdrożona, jednak bez jakiejkolwiek gratyfikacji dla pomysłodawcy. Nasz wybitny rodak poczuł się oszukany przez nowy republikański rząd i postanowił na zawsze opuścić Francję.
Tym razem jego celem był Londyn, gdzie rozgoryczony Baranowski przeniósł się w 1872 r. W stolicy Anglii skromnie zgodził się pracować na stanowisku sekretarza miejscowego Towarzystwa Literackiego Przyjaciół Polski. Była to słabo płatna posada, jednak Baranowski krzywdy nie dał sobie zrobić. Będąc poliglotą i mając dużo wolnego czasu, postanowił poświęcić się opracowywaniu słowników. Jego „Vademecum de la langue française” opublikowane w 1879 r. zostało przyjęte bardzo przychylnie i w Anglii, i we Francji. Rok później opracował podręcznik „The Student’s Anglo-Polish Grammar” dla Anglików pragnących się nauczyć języka polskiego, a w 1884 r. wydał pierwszy nowoczesny słownik angielsko-polski „Anglo-Polish Lexicon”. Opracował również słowniki pojęć inżynieryjnych.
Polski emigrant popowstaniowy nie zapominał o swoich rodakach. Miał przyjacielski kontakt korespondencyjny z Józefem Ignacym Kraszewskim, z którym zresztą konsultował się podczas swoich prac nad słownikiem angielsko-polskim, a który rekomendował słownik na łamach warszawskiego wydawnictwa „Kłosy”. Starał się też pomóc innemu polskiemu wynalazcy – mieszkającemu w Rosji Aleksandrowi Ostrzeniewskiemu, reklamując w Anglii jego projekt siłowni pływowej.
Pamięć o dziedzictwie
Pod koniec życia Jan Józef Baranowski zadbał też, by pamięć o jego dziedzictwie była znana Polakom – przesłał wiele publikacji o swoich wynalazkach wraz z innymi papierami osobistymi lwowskiemu Ossolineum, a dzięki Kraszewskiemu w „Kłosach” ukazał się o nim obszerny artykuł.
Najwybitniejszy wynalazca Wielkiej Emigracji zmarł 30 marca 1888 r. w Londynie. Wielka szkoda, że dzisiaj w Polsce jest to postać praktycznie nieznana.