Polscy producenci owoców miękkich i warzyw mają problemy ze znalezieniem osób chętnych do pracy. Polacy nie chcą zbierać truskawek, bo wolą stałe zatrudnienie. „Rzeczpospolita” pisze, że w związku z tym pracodawcy szukają pracowników sezonowych w innych krajach.
Niskie zarobki pracowników sezonowych
Andrzej Gajowiczek, prezes Krajowego Stowarzyszenia Przetwórców Owoców i Warzyw, na łamach „Rzeczpospolitej” powiedział, że dzisiaj Polska jest potęgą w przetwórstwie owoców i produkcji drobiu, ale poważnym kłopotem jest brak rąk do pracy. Problemy potęguje np. fakt, że w produkcji owoców nie ma jeszcze automatów do ich zbioru.
Sytuacji nie poprawia wysokość zarobków w sezonowym zbiorze owoców. Według Dariusza Szymańskiego, prezesa Spółdzielczej Grupy Producentów Owoców Nasz Sad, pracownik niewykwalifikowany w tej branży może zarobić 15-16 zł za godzinę, czyli 2,5-3 tys. zł netto miesięcznie. Do tego oferowane jest mu zakwaterowanie. Dodatkową barierą, nawet dla dużych producentów rolnych, są wysokie koszty zatrudnienia pracowników sezonowych. To wszystko sprawia, że w polskim rolnictwie ciągle wiele osób jest zatrudnionych „na czarno”.
Dzisiaj polscy producenci owoców miękkich i warzyw próbują ratować się współpracą z agencjami zatrudnienia, które szukają pracowników w odległych rejonach świata. Mowa tutaj o takich krajach jak Indie, Nepal czy Filipiny. Trudna sytuacja na rynku pracy w Hiszpanii sprawiła, że zatrudnieniem w Polsce zainteresowały się też osoby z Afryki, np. z Maroka. W związku z taką sytuacją, polscy producenci oczekują od rządu, że ten zmieni podejście do pracowników z bardziej odległych krajów i usprawni wydawanie wiz lub zezwoleń na pracę dla takich osób. Odpowiednie rozmowy toczyły się już nawet z przedstawicielami Ministerstwa Rolnictwa i Ministerstwa Spraw Zagranicznych.