O łańcuchach dostaw dla energetyki wiatrowej na morzu, o tym, co produkują i co mogą produkować polskie firmy, ich potencjale, oczekiwaniach, współpracy z międzynarodowymi potentatami, koniecznych inwestycjach w infrastrukturę oraz gospodarczym otoczeniu całego sektora rozmawiano w Katowicach podczas panelu „Offshore”.
W debacie wzięli udział:
- Dominik Brodacki – analityk ds. energetycznych; Polityka Insight
- Michał Kołodziejczyk – prezes zarządu Equinor Polska
- Dariusz Lociński – prezes zarządu PGE Baltica Sp. z o.o.
- Anna Łukaszewska-Trzeciakowska – prezes zarządu Baltic Power, dyrektor Biura Morskich Farm Wiatrowych PKN ORLEN
- Michał Piekarski – partner Baker McKenzie
- Michael Prutsch – członek zarządu Offshore Ørsted Polska, dyrektor ds. rozwoju w Krajach Bałtyckich
- Grzegorz Strzelczyk – prezes zarządu LOTOS Petrobaltic
- Robert Szczotka – dyrektor Biznesu Systemów Napędowych ABB w Polsce
- Ireneusz Zyska – wiceminister klimatu i środowiska, pełnomocnik rządu ds. OZE
Na początku rozmowy prowadzący dyskusję Dominik Brodacki postawił tezę, że wojna na Ukrainie sprawiła, iż przed sektorem offshore otwiera się dziejowa szansa. – Szansa na to, że będzie on nie tylko niewielkim uzupełnieniem miksu energetycznego Polski, ale dużo większym nośnikiem energii, niż jeszcze niedawno sądzono – stwierdził.
– Morska energetyka wiatrowa to jest de facto nowy sektor europejskiej gospodarki. Najbardziej zaawansowany kraj na świecie, jeżeli chodzi o źródła wytwórcze w tym segmencie, to Wielka Brytania. Zaraz za nią plasują się Niemcy. Ale potencjał Polski, zarówno w zakresie instalacji mocy wytwórczych, ale także warunków geologicznych i wietrznych na Bałtyku, jest wręcz fenomenalny. Mamy wielki skarb i musi go wykorzystać – podkreślił wiceminister Ireneusz Zyska. Pełnomocnik rządu ds. OZE dodał, iż w ciągu ostatnich dwóch lat na tym polu Polska dokonała ogromnego postępu, zarówno legislacyjnego, jak i technicznego. – Wszystko po to, by morska energetyka wiatrowa mogła się u nas dynamicznie rozwijać – zaznaczył.
O polskim potencjale i istotnej roli, jaką może nasz kraj odgrywać w łańcuchu dostaw dla sektora offshore, wspomniał przedstawiciel zarządu Offshore Ørsted Polska, Michael Prutsch. – Kraje bałtyckie mają ogromne możliwości. Wszystko może i powinno zaczynać się w Polsce, a stąd rozprzestrzeniać się nie tylko po Bałtyku, ale i po całym świecie. Wasz kraj musi przyłączyć się do tej podróży – stwierdził.
Ważną rolę w tym procesie ogrywać ma Grupa LOTOS. Mówił o tym jej przedstawiciel, Grzegorz Strzelczyk. – Póki co wciąż jesteśmy jeszcze klasyczną firmą z sektora oil & gas, a w związku z tym, że wojna, która wybuchła za naszą wschodnią granicą, zmieniła nieco sposób postrzegania węglowodorów, które znów są trendy, nadal będziemy prowadzić naszą działalność korową. Nie zmienia to jednak faktu, że skoro w roku 2020 podjęliśmy decyzję, iż w dłuższej perspektywie czasowej będziemy przekształcać nasza firmę w kierunku zaangażowania w zieloną energię budowaną na Bałtyku, to do tej roli od pewnego czasu się przygotowujemy – podkreślił prezes LOTOS Petrobaltic.
Prezes Strzelczyk przypomniał, że Grupa LOTOS bierze udział w procesie tworzenia multikoncernu energetycznego, w którym LOTOS Petrobaltic ma przypisaną rolę jako centrum kompetencji logistyki morskiej. – Dlatego postanowiliśmy wykorzystać koniunkturę na działalność w tej branży. Mamy już podpisane porozumienie z jednym z deweloperów, jeżeli chodzi o obsługę farm wiatrowych. W związku z tym przygotowujemy budowę jednostek serwisowych na potrzeby tego dewelopera. W najbliższych dniach podpisujemy analogiczne porozumienie z kolejnym deweloperem, mówiące również o zaangażowaniu LOTOS Petrobaltic w serwisowanie jego farm. Do końca pierwszego półrocza natomiast prowadzimy rozmowy z inwestorami branżowymi. Ta ewentualna współpraca dotyczyć będzie co prawda drugiej fazy offshore w Polsce, ale do końca czerwca tego roku zamierzamy wyłonić partnera do budowy jednostek instalacyjnych – przyznał przedstawiciel Grupy LOTOS.
Według prezesa Strzelczyka, wojenna zawierucha za naszą wschodnią granicą zmieniła optykę kilku istotnych kwestii związanych z offshorem. – Jeden z partnerów, z którym prowadzimy bardzo zaawansowane rozmowy, jeszcze w ubiegłym roku nie chciał słyszeć o budowie statków instalacyjnych w Europie. Dwa tygodnie temu, gdy był u nas i rozmawialiśmy o konkretnych typach jednostek i tym, gdzie można by je zbudować, już nie mówił o Dalekim Wschodzie, ale szukaliśmy stoczni na naszym kontynencie, a najlepiej w Polsce. Taką stocznią Polska dysponuje. I jeśli tego typu jednostki będziemy budowali, to zakładam, że będzie się to odbywać przy jak największym udziale polskiego przemysłu – podkreślił prezes LOTOS Petrobaltic.
– Warto zdawać sobie sprawę, że perspektywa inwestycyjna w sektorze offshorowym jest długoterminowa. Patrząc na rok 2030, a nawet 2040, a takie perspektywy musimy brać pod uwagę, wydaje nam się, że ten sektor rzeczywiście jest dla całej polskiej gospodarki ogromną szansą. Oczywiście są w niej zagrożenia związane głównie z przerywaniem łańcuchów dostaw. Jeżeli jednak tą szansą umiejętnie zarządzimy, to transformacja energetyczna przyśpieszy, a polska gospodarka tylko i wyłącznie na tym zyska – podsumowała Anna Łukaszewska-Trzeciakowska, prezes zarządu Baltic Power i dyrektor Biura Morskich Farm Wiatrowych PKN ORLEN.
Materiał powstał we współpracy z Grupą LOTOS