fbpx
sobota, 20 kwietnia, 2024
Strona głównaFelietonPolska przedsiębiorczość nadaje się do muzeum

Polska przedsiębiorczość nadaje się do muzeum

Muzea kształtują przyszłość opowiadając o przeszłości. Nasza nie będzie tak zasobna, jak mogłaby być, jeśli nie będzie mówić o polskiej przedsiębiorczości także przy użyciu tych narzędzi, jakie zapewnia muzeum.

Po polsku ukazał się pierwszy tom fenomenalnej pracy prof. Krzysztofa Pomiana. Chodzi o książkę „Muzeum. Historia światowa”. Dzięki wielkiej erudycji autora spotykamy się więc ze szczegółowo nakreśloną historią tych bardzo specyficznych miejsc, jakimi są muzea. Póki co, na naszym rynku dostępny jest tylko tom pierwszy. Całość trylogii pierwotnie wyszła po francusku. Francuskiego uczyłem się tylko w państwowej szkole, wiadomo więc z jakim efektem. Czekam na polskie tłumaczenia.

Lektura zbiega się z początkiem sezonu urlopowego. Robi się ciepło, a to zachęca do podróży w celach wypoczynkowych. Muzea są też atrakcjami turystycznymi, to jasne. Ale służą też czemuś więcej. Mają, oprócz zabezpieczenia dorobku przeszłości i przekazania go przyszłości, opowiedzieć o tym, co było, w punkcie, jaki jest teraźniejszością. Robią to różnie, bo i są różne. Odpowiadają swoim czasom, modelom prezentowania przeszłości i mają różne zakresy tematyczne. Na pewno jednak czasy, w których muzea informowały tylko o największych postaciach, królach, możnych, silnych – już dawno minęły. Obecnie, co przynajmniej dla mnie jest ciekawe, muzea mówią zarówno o tej wielkiej historii, jak i o historii codzienności. Możemy poznawać dzieje Polski widziane z perspektywy Kazimierza Wielkiego, ale też jego poddanych, których sumarycznie, to oczywiste, było więcej niż wszystkich królów razem wziętych. I te małe historie też potrafią być ciekawe.

Idee, szczególnie jeśli wcielane w życie, też mogą mieć swoje muzea. I przedsiębiorczość zasługuje na takie. Takie muzeum mogłoby być podwójne w tym znaczeniu, że pokazywałoby historię wybitnych polskich przedsiębiorców oraz przedsiębiorczość jako trud codziennego życia, umiejętność, w jakiej ćwiczą się codziennie miliony. Mogłoby też ono mieć, bardzo bym zresztą chciał, aby miało, kontekst polski. Mogłoby mówić o przedsiębiorczości Polaków i przedsiębiorczych Polakach. Są muzea pokazujący polski wysiłek zbrojny. Powinno być przynajmniej jedno takie, które pokazuje polski wysiłek przedsiębiorczy.

Dlaczego to istotne? Bo muzea oprócz pokazywania nam przeszłości, kształtują też przyszłość. Lata temu byłem na wystawie w National Museum of American History w Waszyngtonie. Ekspozycja była poświęcona przedsiębiorczości w USA i podkreślała, że Amerykanie to rzutki, zdolny do zarabiania pieniędzy naród. W tym samym czasie i miejscu, w którym przekazywana jest Amerykanom wiedza na temat ich historii, jest też kształtowana ich przyszłość. Ludzie, którzy dostają na tacy dowody przedsiębiorczości swoich rodaków, zaczynają w siebie bardziej wierzyć. A później spełnia się samospełniająca przepowiednia.

Polacy wcale nie są mniej przedsiębiorczy od Amerykanów. Talenty przekładające się na przedsiębiorczość są rozdystrybuowane równo, nierówno jednak wyglądają warunki, które pozwalają im się rozwijać, rozkwitać. O tym, jak wygląda nasze otoczenie administracyjne biznesu, jak kształtują się podatki w naszym kraju, relacje na linii urzędnik – przedsiębiorca, wie każdy, kto zajmuje się tym tematem. Na pewno mamy tu sporo do zrobienia. Ale jeszcze więcej w kwestii proprzedsiębiorczej polityki historycznej, bo wizyta w polskim muzeum przynajmniej mnie kojarzy się z pokazywaniem nas samych jako narodu odważnego, ale biednego, cierpiącego, prowadzonego przez królów, wodzów, marszałka i papieża, ale nie przez ludzi, którzy własnym sprytem umieli wydźwignąć się na materialny wyższy poziom życia, a potem podali też rękę tym, którzy szli za nimi. A przecież i tak było.

Muzeum przedsiębiorczości byłoby miejscem, w którym opowiadaliśmy o galicyjskich szybach naftowych, ale też i o paczkomatach, bliku, zaskakującej cały świat kontrrewolucji straganów i współczesnych globalnych polskich firmach. O Dzielskim, Kisielu, Heydlu, Rybarskim, Dunajewskim i tych, którzy pokazali, że ich twórczość publicystyczna i naukowa działa w praktyce. Byłoby to miejsce, gdzie Hipolit Cegielski, Roman Kluska, Ignacy Łukasiewicz opowiedzieliby o swoich firmach. Gdzie ludzie dziś jeszcze anonimowi, może nawet tacy, którzy się jeszcze nie urodzili, upewniliby się, że własna firma to droga dla nich. Że Polak może być przedsiębiorcą i to takim z sukcesami.

Powinniśmy mieć takie muzeum i powinniśmy o nim myśleć nie tylko w kategoriach atrakcji wartej odwiedzenia czy miejsca, w którym opowiadamy o naszej przeszłości zachowując ją też dla potomnych. Taka instytucja byłaby też elementem otoczenia biznesu podpowiadającym nam jakąś mentalność. Lata, w których muzeum mogło kojarzyć się z nudnym, zamkniętym i zakurzonym miejscem już minęły, współczesne techniki wystawiennicze i, no właśnie, przedsiębiorcze podejście do sprawy, mogą uczynić takie miejsce wiecznie otwartym i żywym. I o to chodzi. Łatwiej będzie wszystkim Polakom wtedy, kiedy polska przedsiębiorczość będzie miała swoją ekspozyturę także na mapach idei, których może na co dzień nie widać, ale które stoją za wszystkim, co nas otacza.

Marcin Chmielowski

Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne poglądy i opinie

Marcin Chmielowski
Marcin Chmielowski
Politolog, doktor filozofii, autor książek, scenarzysta filmów dokumentalnych.

INNE Z TEJ KATEGORII

Policja dla Polaków

Jednym z największych problemów polskiej policji – choć niejedynym, bo ta formacja ma ich multum – jest ogromny poziom wakatów: ponad 9,7 proc. Okazuje się, że jednym ze sposobów na ich zapełnienie ma być – na razie pozostające w sferze analiz – zatrudnianie w policji obcokrajowców. Czyli osób nieposiadających polskiego obywatelstwa. W tym kontekście mowa jest przede wszystkim o Ukraińcach, Białorusinach i Gruzinach.
3 MIN CZYTANIA

Czasami i sceptycy mają rację

Wszystkie zjawiska, jakie obserwujemy w ramach gospodarki, są ze sobą połączone. Jak w jednym miejscu coś pchniemy, to w kilku innych wyleci. Problem z tym, że w przeciwieństwie do znanej metafory „naczyń połączonych”, w gospodarce skutki nie występują w tym samym czasie co przyczyna. I dlatego często nie ufamy niepopularnym prognozom.
5 MIN CZYTANIA

Markowanie polityki

Nie jest łatwo osiągnąć sukces, nie tylko w polityce, ale nawet w życiu. Bardzo często trzeba postępować niekonwencjonalnie, co w dawnych czasach nazywało się postępowaniem wbrew sumieniu. Dzisiaj już tak nie jest, bo dzisiaj, dzięki badaniom antropologicznym, już wiemy, że jak człowiek politykuje, to jego sumienie też politykuje, więc można mówić tylko o postępowaniu niekonwencjonalnym, a nie jakichś kompromisach z sumieniami.
5 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Kot w wózku. Nie mam z tym problemu, chyba że chodzi o politykę

Wyścig o ważny urząd nie powinien być wyścigiem obklejonych hasłami reklamowymi promocyjnych wózków. To przystoi w sklepie – też dlatego, że konsument i wyborca to dwie różne role.
5 MIN CZYTANIA

Oceniaj pracę, nie ludzi za to, że są starzy

We salute the rank, not the man! To znany cytat ze świetnego serialu, jakim jest „Kompania Braci”. Dotyczy oczywiście sytuacji wyjętej spod praw wolnego rynku, bo dowodzenie na wojnie to nie zarządzanie w firmie. Żołnierze, niejako z automatu, muszą okazać szacunek przełożonym. Nawet wtedy, kiedy ich nie lubią. Salutowanie stopniowi, nie człowiekowi, to jakiś pomysł na to, jak oddzielić czyjąś pracę od niego samego.
4 MIN CZYTANIA

Uwaga Smartfon. Uwaga nostalgia

Największym problemem społecznym, jaki już teraz ma Zachód, a więc i Polska, jest utrata wizji przyszłości i popadanie w nostalgię w jej dwóch odmianach. Przezwyciężenie tego kryzysu wyobraźni i w konsekwencji też możliwości, bo nie można zrobić czegoś, czego nie potrafimy sobie wyobrazić, jest kluczowe.
4 MIN CZYTANIA