Po polsku ukazał się pierwszy tom fenomenalnej pracy prof. Krzysztofa Pomiana. Chodzi o książkę „Muzeum. Historia światowa”. Dzięki wielkiej erudycji autora spotykamy się więc ze szczegółowo nakreśloną historią tych bardzo specyficznych miejsc, jakimi są muzea. Póki co, na naszym rynku dostępny jest tylko tom pierwszy. Całość trylogii pierwotnie wyszła po francusku. Francuskiego uczyłem się tylko w państwowej szkole, wiadomo więc z jakim efektem. Czekam na polskie tłumaczenia.
Lektura zbiega się z początkiem sezonu urlopowego. Robi się ciepło, a to zachęca do podróży w celach wypoczynkowych. Muzea są też atrakcjami turystycznymi, to jasne. Ale służą też czemuś więcej. Mają, oprócz zabezpieczenia dorobku przeszłości i przekazania go przyszłości, opowiedzieć o tym, co było, w punkcie, jaki jest teraźniejszością. Robią to różnie, bo i są różne. Odpowiadają swoim czasom, modelom prezentowania przeszłości i mają różne zakresy tematyczne. Na pewno jednak czasy, w których muzea informowały tylko o największych postaciach, królach, możnych, silnych – już dawno minęły. Obecnie, co przynajmniej dla mnie jest ciekawe, muzea mówią zarówno o tej wielkiej historii, jak i o historii codzienności. Możemy poznawać dzieje Polski widziane z perspektywy Kazimierza Wielkiego, ale też jego poddanych, których sumarycznie, to oczywiste, było więcej niż wszystkich królów razem wziętych. I te małe historie też potrafią być ciekawe.
Idee, szczególnie jeśli wcielane w życie, też mogą mieć swoje muzea. I przedsiębiorczość zasługuje na takie. Takie muzeum mogłoby być podwójne w tym znaczeniu, że pokazywałoby historię wybitnych polskich przedsiębiorców oraz przedsiębiorczość jako trud codziennego życia, umiejętność, w jakiej ćwiczą się codziennie miliony. Mogłoby też ono mieć, bardzo bym zresztą chciał, aby miało, kontekst polski. Mogłoby mówić o przedsiębiorczości Polaków i przedsiębiorczych Polakach. Są muzea pokazujący polski wysiłek zbrojny. Powinno być przynajmniej jedno takie, które pokazuje polski wysiłek przedsiębiorczy.
Dlaczego to istotne? Bo muzea oprócz pokazywania nam przeszłości, kształtują też przyszłość. Lata temu byłem na wystawie w National Museum of American History w Waszyngtonie. Ekspozycja była poświęcona przedsiębiorczości w USA i podkreślała, że Amerykanie to rzutki, zdolny do zarabiania pieniędzy naród. W tym samym czasie i miejscu, w którym przekazywana jest Amerykanom wiedza na temat ich historii, jest też kształtowana ich przyszłość. Ludzie, którzy dostają na tacy dowody przedsiębiorczości swoich rodaków, zaczynają w siebie bardziej wierzyć. A później spełnia się samospełniająca przepowiednia.
Polacy wcale nie są mniej przedsiębiorczy od Amerykanów. Talenty przekładające się na przedsiębiorczość są rozdystrybuowane równo, nierówno jednak wyglądają warunki, które pozwalają im się rozwijać, rozkwitać. O tym, jak wygląda nasze otoczenie administracyjne biznesu, jak kształtują się podatki w naszym kraju, relacje na linii urzędnik – przedsiębiorca, wie każdy, kto zajmuje się tym tematem. Na pewno mamy tu sporo do zrobienia. Ale jeszcze więcej w kwestii proprzedsiębiorczej polityki historycznej, bo wizyta w polskim muzeum przynajmniej mnie kojarzy się z pokazywaniem nas samych jako narodu odważnego, ale biednego, cierpiącego, prowadzonego przez królów, wodzów, marszałka i papieża, ale nie przez ludzi, którzy własnym sprytem umieli wydźwignąć się na materialny wyższy poziom życia, a potem podali też rękę tym, którzy szli za nimi. A przecież i tak było.
Muzeum przedsiębiorczości byłoby miejscem, w którym opowiadaliśmy o galicyjskich szybach naftowych, ale też i o paczkomatach, bliku, zaskakującej cały świat kontrrewolucji straganów i współczesnych globalnych polskich firmach. O Dzielskim, Kisielu, Heydlu, Rybarskim, Dunajewskim i tych, którzy pokazali, że ich twórczość publicystyczna i naukowa działa w praktyce. Byłoby to miejsce, gdzie Hipolit Cegielski, Roman Kluska, Ignacy Łukasiewicz opowiedzieliby o swoich firmach. Gdzie ludzie dziś jeszcze anonimowi, może nawet tacy, którzy się jeszcze nie urodzili, upewniliby się, że własna firma to droga dla nich. Że Polak może być przedsiębiorcą i to takim z sukcesami.
Powinniśmy mieć takie muzeum i powinniśmy o nim myśleć nie tylko w kategoriach atrakcji wartej odwiedzenia czy miejsca, w którym opowiadamy o naszej przeszłości zachowując ją też dla potomnych. Taka instytucja byłaby też elementem otoczenia biznesu podpowiadającym nam jakąś mentalność. Lata, w których muzeum mogło kojarzyć się z nudnym, zamkniętym i zakurzonym miejscem już minęły, współczesne techniki wystawiennicze i, no właśnie, przedsiębiorcze podejście do sprawy, mogą uczynić takie miejsce wiecznie otwartym i żywym. I o to chodzi. Łatwiej będzie wszystkim Polakom wtedy, kiedy polska przedsiębiorczość będzie miała swoją ekspozyturę także na mapach idei, których może na co dzień nie widać, ale które stoją za wszystkim, co nas otacza.
Marcin Chmielowski
Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne poglądy i opinie