Polska należy do nielicznego grona krajów, z których import do Niemiec nie maleje, ale istotnie rośnie. Nasi zachodni sąsiedzi znacząco zmniejszyli kontakty handlowe z Chinami, zastępując je handlem z krajami Europy Środkowo-Wschodniej na czele z Węgrami, Czechami i Polską.
Niemcy zwiększyli w kwietniu swoją nadwyżkę handlową ze światem do 18,4 mld euro (w marcu – 14,9 mld euro). Import zmalał o 1,7 proc. r/r, a eksport wzrósł o 1,2 proc. – podaje Destatis. Nie oznacza to jednak, że spadał też import z Polski. Niemcy znacznie zwiększyli zakupy w naszym kraju.
Import do Niemiec r/r najbardziej spadł ze strony Chin (-4,8 mld euro r/r, -28,5 proc. r/r) i Rosji (-3,3 mld euro, -91,5 proc. r/r), ale też z Norwegii i Holandii. Kurczeniu się chińskiego kierunku towarzyszył właśnie wzrost importu z: Polski, Węgier, Czech oraz Rumunii.
Import do Niemiec z Polski zwiększył się o aż 388 mln euro r/r (+6,3 proc.) – do 6,6 mld euro w kwietniu, a od stycznia do kwietnia osiągnął wartość 27,5 mld euro (+14,3 proc. r/r). W ten sposób umocniliśmy się na czwartej pozycji – za Chinami, Holandią i USA – wśród krajów eksportujących do Niemiec.
Z Węgier import do Niemiec wzrósł o 15,7 proc. (do 3 mld euro), z Czech o 9 proc. (do 4,9 mld euro), z USA o 15,2 proc. (do 7,8 mld euro), ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich o 166,9 proc. (do 351 mln euro), a z Gujany o 9134 proc. (do 112 mln euro).
Za wzrost niemieckiego importu z Polski odpowiadają najprawdopodobniej produkty elektrotechniczne, m.in. akumulatory do samochodów elektrycznych oraz inne części do samochodów i same samochody dla odzyskującego formę niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego, a także wyroby tytoniowe.