W minionym tygodniu funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji weszli do co najmniej 66 zakładów należących do kilku największych koncernów produkujących m.in. pasze dla zwierząt. Policjanci zabezpieczali tam próbki pasz oraz dokumentację związaną z produktami, które były kupowane od spółki B. z Poznania, w której 90 proc. udziałów ma niemiecki koncern o tej samej nazwie. Dziennikarz śledczy WP Szymon Jadczak napisał, że w 2020 r. polski oddział spółki zanotował przychód ze sprzedaży tłuszczów w wysokości ponad 90 mln zł.
Według informacji Wirtualnej Polski większość z tej kwoty pochodzi ze sprzedaży produktów, które nie powinny znaleźć się w paszy spożywanej przez zwierzęta, których mięso jest sprzedawane później ludziom w sklepach. W cały proceder jest zamieszane małżeństwo J., które według prokuratury od co najmniej kilku lat – w ramach spółki B. – ściągało do Polski techniczne kwasy tłuszczowe m.in. z Rosji, Ukrainy, Malezji i Rumunii. Tłuszcze te później w laboratoriach spółki B. były nielegalnie zamieniane w tłuszcze paszowe, które sprzedawano po bardzo okazyjnej cenie wytwórcom pasz. Wirtualna Polska podała, że fałszywy tłuszcz trafiał do co najmniej dwóch produktów przeznaczonych do wzbogacania pasz dla drobiu.
Nielegalny proceder miał trwać już od 2017 r. „Na razie policjanci z CBŚP zatrzymali cztery osoby: małżeństwo Macieja i Monikę J., księgowego i prokurenta oraz laborantkę z firmy B. Zarzuty na razie obejmują okres od stycznia 2020 r., ale jest pewne, że z czasem śledczy poszerzą je o wcześniejszy okres funkcjonowania firmy” – zdradził Szymon Jadczak.
Całej czwórce zarzuca się udział w zorganizowanej grupie przestępczej oraz oszustwo polegające na fałszowaniu certyfikatów i badań tłuszczów, które trafiały do pasz, a małżeństwu J. postawiono dodatkowo zarzut prania pieniędzy i uzyskania korzyści ze sprzedaży tłuszczów ze sfałszowaną dokumentacją na co najmniej 176 mln złotych.
Wirtualna Polska