Co prawda, według danych Coface, w pierwszym półroczu tego roku liczba niewypłacalności polskich przedsiębiorstw spadła o 3 proc. (licząc rok do roku), ale różne statystyki wskazują na materializujące się coraz bardziej ryzyko niewypłacalności części firm. Z pewnością pogarsza się płynność finansowa polskich przedsiębiorców.
– Już w 2021 roku liczba niewypłacalności w budownictwie wzrosła o 50 proc., przy ponad 70-proc. wzroście liczby niewypłacalności w całej gospodarce. Małe podmioty są bardziej wrażliwe na negatywne zjawiska zachodzące w gospodarce, tj. spadek przychodów, wzrost kosztów i przede wszystkim odpływ ukraińskich pracowników. Wydaje się, że to właśnie w segmencie małych i średnich przedsiębiorstw sytuacja jest w tej chwili najtrudniejsza. Niewiele lepsza jest w grupie dużych firm – powiedział Newserii Biznes dr Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
Odpływ Ukraińców uderzył w budownictwo
Faktem jest, że ryzyko bankructw, upadłości i niewypłacalności firm budowlanych istotnie wzrosło po wybuchu wojny na Ukrainie. Z problemami borykają się przede wszystkim małe i średnie przedsiębiorstwa. Budownictwo opiera się w dużym stopniu o pracowników ze Wschodu, przede wszystkim z Ukrainy. Z informacji Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej wynika, że w roku 2021 zatrudnionych na podstawie zezwoleń na pracę i oświadczeń o powierzeniu pracy było 373 tysięcy Ukraińców (80 proc. wszystkich cudzoziemców w branży budowlanej). Niestety na przełomie lutego i marca br. duża część pracowników zza wschodniej granicy wróciła do swojego kraju, zapewne zgłaszając się do wojska. Różne szacunki mówią, że ubyło ich nawet ok. 20-30 proc.
– Wybuch wojny w Ukrainie w sposób bezprecedensowy wpłynął na kondycję finansową i sytuację w branży budowlanej – stwierdził w rozmowie z agencją Newseria Biznes dr Damian Kaźmierczak.
Polskie budownictwo pozbawione Ukraińców praktycznie nie jest w stanie prawidłowo funkcjonować, a trudno jest uzupełnić braki innymi pracownikami. Brak ukraińskiej siły roboczej najbardziej odczuwają małe i średniej wielkości firmy deweloperskie. Ma on także niekorzystny wpływ na realizację zamówień przez generalnych wykonawców dużych inwestycji, w tym infrastrukturalnych.
Wyższe ceny materiałów budowlanych
Wojna na Ukrainie oddziałuje też w jeszcze inny, niekorzystny sposób – nie tylko rosną ceny energii i paliw, ale także materiałów budowlanych, których dostępność się znacznie pogorszyła. Brakuje przede wszystkim stali. Jeszcze przed wojną 20-30 proc. wykorzystywanej w Polsce stali importowano przede wszystkim z Rosji, Ukrainy oraz z Białorusi. Według danych Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej (HIPH), w 2021 roku około 20 proc. zużytej w Polsce stali pochodziło z Ukrainy (ok. 1,37 mln t), Rosji (ok. 1,36 mln t) i Białorusi (ok. 0,3 mln t). Dopiero ostatnio na rynku pojawiła się stal importowana z innych krajów.
Brakuje również drewna, którego ceny także wzrosły. Jednak jedną z najbardziej kosztotwórczych dla przedsiębiorców jest cena cementu. Choć niedawno sytuacja się tu poprawiła. Według Stowarzyszenia Producentów Cementu (SPC), w latach 2016-2020 import z Białorusi wzrósł o prawie 300 proc. – do ok. 400 tys. ton. Jednocześnie znaczące wzrosty odnotowano też w imporcie cementu z Ukrainy. Ten cement jest już jednak droższy.
Podwyżki objęły również i inne materiały budowlane. Z informacji Polskich Składów Budowlanych wynika, że w maju br. ceny materiałów budowlanych i remontowych wzrosły o 34 proc. (rok do roku). Niektóre z nich podrożały drastycznie, na przykład izolacje termiczne – o 63 proc., płyty OSB – o 49 proc., a ściany, kominy, dachy i rynny – o 46 proc. Wybuch wojny za naszą wschodnią granicą istotnie wpłynął na politykę cenową dystrybutorów i hurtowników materiałów budowlanych – w wiosennych miesiącach wyraźnie ulegli oni panice.
Może być tylko drożej
Drożejące surowce energetyczne zwiększają koszty produkcji materiałów, podnosząc też koszty eksploatacji maszyn i sprzętu budowlanego. Nakłada się na to silna presja płacowa. Wszystko to razem podnosi koszty na budowach powodując, że przedsiębiorcy mają kłopoty nie tylko z realizowaniem w terminie inwestycji, ale także z utrzymaniem rentowności. Najtrudniej jest mniejszym polskim firmom, które nie mają zaplecza finansowego w postaci zagranicznego inwestora. Warto to mieć na uwadze, gdyż budownictwo i rynek deweloperski są jednym z filarów polskiej gospodarki.